Reklama

To już 21 lat, odkąd Maciej Miecznikowski poznał swoją drugą połówkę. Ukochana żona Agnieszka pracowała wtedy w jednej z telewizji, on robił z kolei karierę z zespołem Leszcze. W swoich napiętych grafikach znaleźli jednak miejsce na sprawy sercowe. Dziś są rodzicami dwójki nastolatków i cieszą się wspólną teraźniejszością.

Reklama

Maciej i Agnieszka Miecznikowscy – pierwsze spotkania, wyprowadzka do stolicy

Rok 2002 przyniósł im uczucie, o którym nie mieli nawet czasu pomarzyć. „Kiedy poznałam Maćka, byłam zapracowaną trzydziestolatką, dziennikarką telewizyjną spędzającą całe życie w gmachu przy Woronicza w Warszawie. Przychodziłam rano, wychodziłam w nocy. Kiedyś szefowa powiedziała mi: "Tylko nie zapomnij wyjść za mąż!". Innym razem usłyszałam od koleżanek z redakcji: "Ty sobie nigdy faceta nie znajdziesz. Szukasz cech, które wzajemnie się wykluczają. Ktoś taki, kto by je w sobie połączył, nie istnieje!", przyznawała w jednym z wywiadów pani Agnieszka.

Najpierw ona zobaczyła go na ekranie. Kilka szczegółów wystarczyło, by serce zaczęło bić mocniej. „Ktoś przeglądał materiały z koncertu monograficznego, jaki zespół nagrał dla naszej stacji. Wpatrywałam się w monitor, myśląc: co za koleś! Jaki on jest zabawny. Moją uwagę przykuły jego czarne jak węgle oczy i uwodzicielski niski głos”, przytaczał jej słowa portal styl.interia.pl.

On zapamiętał pierwsze wspólne chwile jeszcze inaczej. „Najpierw się do siebie tylko uśmiechaliśmy. Muzyką też jej raczej nie zaimponowałem, bo ona lubi smutną muzykę. Ale faktycznie czasem wspomina, że jak już do niej zacząłem dzwonić, to jej się kolana uginały, kiedy słyszała mój głos”, śmiał się artysta.

Dopiero po jakimś czasie się spotkali i wymienili numerami telefonów. Zaczęli ze sobą pisać, dzwonić, aż… zostali parą. Wokalista wiele razy podkreślał, że do stolicy przeniósł się tylko dla ukochanej. Wcześniej mieszkał na Kaszubach i niemal za nic w świecie nie oddałby widoków na zielone pagórki i jeziora. Ale miłość była ważniejsza.

Zobacz też: Wiara daje Małgorzacie Kożuchowskiej siłę. Bóg pomagał jej w chwilach zwątpienia

Maciej Miecznikowski, Agnieszka Miecznikowska, 2009

Krzysztof Jarosz / Forum

Żona Macieja Miecznikowskiego o dzieciach, ślubie i związku

Wkrótce zakochani zostali rodzicami małego Maćka. Gdy miał 7 miesięcy wzięli ślub w Kościele Duszpasterstwa Środowisk Twórczych w Warszawie. Do dziś śmieją się, że spóźnili się na własne wesele! „W domu zostało dziecko, któremu chyba udzieliły się nasze emocje, bo tego dnia ciągle płakało. Byłam nie tylko panną młodą, ale też zaaferowaną mamą”, wspominała Agnieszka Miecznikowska w Twoim Stylu.

Już rok później zostali rodzicami Zosi. Od tamtej pory tworzą model rodziny 2+2. Z czasem dla siebie, pomysłami na wspólne spędzanie czasu i z wieloma takimi samymi pasjami. Jedną z nich są podróże, choć równie mocno pan Maciej i pani Agnieszka lubią czas w domu.

Czytaj też: Mariusz Sabiniewicz: jego walkę z chorobą śledziła cała Polska. Do końca wierzył, że wyzdrowieje

Jak mieszka się im pod Warszawą? „Mamy psy, oba ze schroniska, koty, dom pod lasem z łąką wokół i sporym ogrodem, który uprawiamy, nie używając środków chemicznych. To mąż zaraził mnie miłością do ziemi i ekologicznych upraw. Lubię patrzeć, jak schylony nad grządkami sadzi coś albo pieli, od razu widać, że sprawia mu to dużą radość. Maciek jest lepszym ogrodnikiem ode mnie, ma więcej cierpliwości. Ja od razu chciałabym widzieć efekt”, przyznawała się ukochana muzyka.

Kocha go za wiele rzeczy, ale jedną z ważniejszych jest jego niepodrabialne poczucie humoru. On z kolei zawsze ma w niej wsparcie. Żona nie ma problemu z wyjazdami męża, z trasami koncertowymi, z pracą, którą czasem musi wykonać na końcu Polski. Była też dla niego wsparciem podczas każdej z operacji ratującej piosenkarzowi słuch. Artysta do dziś nie wie dokładnie, co mu jest. "Na prawe ucho już prawie nie słyszę. Miałem już sześć operacji i pewnie konieczne będą kolejne. Choruję na otosklerozę. Kosteczki w moich uszach się zrastają. Trzeba je więc rozwiercać, a po każdej takiej ingerencji słuch coraz bardziej się przytępia. To samo miał Beethoven, przynajmniej to mnie z nim łączy. Medycyna do dziś nie potrafi wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje. Jeśli ktoś znajdzie odpowiedź na to pytanie, pewnie otrzyma Nagrodę Nobla", opowiadał Plejadzie 4 lata temu.

I choć z żoną nie pokazują się często publicznie – ostatnie wspólne fotografie pamiętają rok 2017 – to właśnie poza kamerami są ze sobą najszczęśliwsi. I oby tak dalej! Przy okazji kolejnych urodzin lidera kapeli Leszcze życzymy mu wszystkiego, co najlepsze.

Maciej Miecznikowski, Agnieszka Miecznikowska, 2012

Reklama

Krzysztof Jarosz / Forum

Reklama
Reklama
Reklama