Maciej Miecznikowski, lider zespołu Leszcze, zmaga się z poważną chorobą, w wyniku której traci słuch
"Na prawe ucho już prawie nie słyszę"
Dwie dekady temu porywał Polskę do tańca w rytm takich hitów jak "Kombinuj, dziewczyno" czy "Ta dziewczyna". Bardzo szybko jego piękny, niski głos stał się znakiem szczególnym, za który uwielbiano zespół "Leszcze". Maciej Miecznikowski zasłynął także jako prowadzący bardzo znanego muzycznego programu "Tak to leciało!" w latach 2008-2012.
Od kilku lat muzyk nie pojawia się w mediach, ale nie zrezygnował ze swojej pasji do śpiewania i koncertowania. Zajmuje się nagrywaniem płyt i grą w spektaklach, m.in. w Teatrze Kamienica i Warszawskiej Operze Kameralnej. "Wielu osobom wydaje się, że zniknąłem i nic się u mnie nie dzieje, a ja regularnie gdzieś występuję. Chyba muszę częściej się reklamować. I na głos wypowiadać swoje marzenia", wyznał wokalista dla Plejady.
Maciej Miecznikowski zmaga się z chorobą
Swego czasu zrobiło się o Macieju Miecznikowskim głośniej, kiedy na światło dzienne wyszła informacja o jego problemach zdrowotnych. Rozpoznano u niego otosklerozę – chorobę, która atakuje tkankę kostną ucha środkowego. Przez długi czas nie zdawał sobie sprawy, że coś mu dolega. Choroba rozwijała się niezauważona. Dopiero jedna z sytuacji skłoniła muzyka do przebadania się.
„W pewnym momencie, jak byłem w sklepie i czegoś słuchałem, mówię: ludzie, co Wy tu macie? Taki sklep i zepsute słuchawki po jednej stronie? I ten facet wziął i mówi, że dobrze jest. Aferę zrobiłem, wyszedłem na totalnego chama. Już nie wspomnę o tym, że wcześniej też musiałem wszystko sobie pogłaśniać”, wyznał w Pytaniu na śniadanie.
Gdyby nie badania kontrolne, których podjął się po tym wydarzeniu, muzyk prawdopodobnie straciłby słuch. "Trafił do mnie w złym stanie. To była już zaawansowana choroba (...) Musieliśmy wszczepić dwa implanty tytanowe. W przypadku Maćka chodziło tu o ucho środkowe" - opisywał sytuację kilka lat temu prof. Henryk Skarżyński, otolaryngolog i twórca Światowego Centrum Słuchu w Kajetanach, który do dziś jest lekarzem prowadzącym wokalisty (cytat za muzyka.interia.pl).
Zobacz też: Choroba mogła zakończyć karierę Macieja Miecznikowskiego. Jak wygląda życie wokalisty zespołu Leszcze?
Maciej Miecznikowski: "Na prawe ucho już prawie nie słyszę"
Więcej informacji o swoim aktualnym stanie zdrowia lider zespołu "Leszcze" wyjawił w najnowszym wywiadzie z Michałem Misiorkiem dla Plejady.
"Na prawe ucho już prawie nie słyszę. Miałem już sześć operacji i pewnie konieczne będą kolejne. (...) Kosteczki w moich uszach się zrastają. Trzeba je więc rozwiercać, a po każdej takiej ingerencji słuch coraz bardziej się przytępia. To samo miał Beethoven, przynajmniej to mnie z nim łączy. (śmiech) Medycyna do dziś nie potrafi wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje. Jeśli ktoś znajdzie odpowiedź na to pytanie, pewnie otrzyma Nagrodę Nobla", opowiedział Maciej Miecznikowski.
Całkowita utrata słuchu wiązałaby się dla artysty z pożegnaniem się z zawodem muzyka, koncertowaniem i śpiewem. Kiedy myśli o planie B na życie, do głowy przychodzą mu dwa rozwiązania. "Wyszło mi, że mógłbym prowadzić restaurację albo być pszczelarzem. Ule już mam!".
Maciej Miecznikowski otrzymuje bardzo duży odzew od ludzi, którzy również zmagają się z problemami ze słuchem. Dzięki temu, że znany wokalista nagłośnił i wciąż nagłaśnia sprawę, dzieląc się informacjami o swojej chorobie, stał się, jak sam to określił, ambasadorem ludzi z ubytkami słuchu.
"Pytają mnie, gdzie pójść na badania, co zrobić, gdy mają szumy uszne. W ogóle samo głośne mówienie o operacjach i o tym, że mamy w Kajetanach publiczny szpital na najwyższym światowym poziomie, jest dla wielu osób dużym wsparciem", podkreślił lider zespołu Leszcze.
Zobacz też: Sympatię zdobył jako Pan Tenorek. Jak dziś wygląda życie Jacka Wójcickiego?