Reklama

Łukasz Nowicki po 13 latach odszedł z TVP. Teraz stara się więcej czasu spędzać z rodziną, chociaż wcale nie jest łatwo. Angażuje go praca w teatrze, ale również przygotowania do wyjazdu. Łukasz Nowicki zdradził, jakie ma najbliższe plany i obejmują one bardzo daleką wyprawę. Wiąże się ona ze sporymi wyrzeczeniami. O co dokładnie chodzi?

Reklama

Łukasz Nowicki odszedł z TVP

Jakiś czas temu aktor i dziennikarz podjął decyzję o rozstaniu z TVP po 13 latach. Z pewnością nie było mu łatwo, jednak podkreśla, że nie żałuje tej decyzji. Chciał mieć przede wszystkim więcej czasu dla swojej rodziny. Wspólnie z żoną i dziećmi planuje wyjazd do Norwegii, gdzie będą mogli podziwiać naturę i chłonąć tyle, ile tylko się da.

"Jedziemy na dłuższy czas z dzieciakami do Norwegii, z namiotem na dachu. Na kilka ostatnich sierpniowych dni chciałbym wyskoczyć z żoną do Apulii we Włoszech. Jak co roku tydzień spędzimy też nad polskim morzem" - mówił Nowicki w rozmowie z Radio Opole.

Radoslaw NAWROCKI / Forum

ZOBACZ TEŻ: Iga Świątek cała we łzach, doceniła ją światowej sławy gwiazda. Niewiarygodne, co zrobiła

Łukasz Nowicki planuje daleką wyprawę

Przed Nowickim również kolejne wyzwanie, którym będzie realizacja jego wielkiego marzenia. Syn Jana Nowickiego wybiera się bowiem na samotną wyprawę w Himalaje. Nie będzie to łatwa przygoda. Wymaga ona od niego sporych poświęceń już na etapie przygotowań.

"Robię sobie prezent na 50. urodziny, które co prawda obchodziłem w ubiegłym roku, ale takiego prezentu nie miałam (śmiech). To nie będzie wspinaczka, tylko chodzenie. Bo chcę przejść całe Himalaje, nie wchodząc powyżej 6 tysięcy metrów. Ale jest to bardzo trudne wydolnościowo. Dlatego m.in. rzuciłem palenie. Muszę schudnąć z 15 kilo." - mówił w wywiadzie dla Radia Opole.

Reklama

Treningi wytrzymałościowe, wzmocnienie kondycji oraz konieczność rezygnacji z codziennego "dymka", to tylko część rzeczy, które już wdrożył Nowicki. Wyprawa potrwa pewien czas, dlatego teraz skupia się on przede wszystkim na czasie spędzonym z rodziną. Potem czeka ich rozłąka...

Reklama
Reklama
Reklama