Reklama

Łukasz Jakóbiak powrócił do internetu. Kilka lat temu w swojej kawalerce przeprowadzał wywiady z największymi gwiazdami. Potem nagle zniknął. Powodem była krytyka, jaka spadła na niego przez wizualizację wywiadu z Ellen DeGeneres. Dziś Łukasz Jakóbiak chętnie opowiada o szkoleniach. Ich tematem są: miłość, zdrowie i wiara w Boga.

Reklama

Łukasz Jakóbiak na YouTube — co osiągnął?

Łukasz Jakóbiak zasłynął na polskim YouTubie autorskim programem talk-show 20m2. Odcinki nagrywał w swojej malutkiej kawalerce, w której gościł dziesiątki gwiazd. Jednocześnie na wykładach motywacyjnych zdradzał tricki, które pozwalały mu na realizowanie produkcji w tak małej przestrzeni.

CZYTAJ TAKŻE: Jarosław Kret wrócił do swojej dawnej miłości. Z ukochaną dzieli go pół świata

Jego popularność rosła... aż do momentu, gdy w 2017 roku opublikował wizualizację rozmowy z Ellen DeGeneres. Twórca zmistyfikował spotkanie z amerykańską dziennikarką i prezenterką telewizyjną. Dziennikarz chwalił się, że dostał zaproszenie do jej programu. Szybko wyszło na jaw, że w rolę sławnej Amerykanki wcieliła się Beata Skokowska. To wtedy na Łukasza spadła fala krytyki.

Tak Łukasz Jakóbiak pozował dla Vivy! w 2014 roku

Zuza Krajewska, LAF AM

Michał Piróg, Łukasz Jakóbiak

Baranowski / AKPA

Łukasz Jakóbiak o cenie swojego eksperymentu

Łukasz Jakóbiak początkowo był zadowolony ze swojego projektu. Potem przyznał jednak, że za publikację filmu z mistyfikacją spotkania z Ellen DeGeneres sporo zapłacił. Nie chodziło tylko o pieniądze: „To był kolejny sposób po moim programie na to, aby poczuć akceptację. Proszę pomyśleć, jak bardzo tego pragnąłem, skoro zdecydowałem się wydać z własnych pieniędzy ćwierć miliona złotych, aby tylko tego dosięgnąć i nadal nie mając gwarancji, jak długo będę to czuł. Olbrzymia nadzieja, jaką miałem w związku z tym projektem w zestawieniu z tym, co się wydarzyło, była kluczem. Kluczem do spokoju. Do wolności” - powiedział Łukasz w wywiadzie dla Na Temat.

Dla jego kariery to był strzał w kolano. „Zacząłem przegrywać walkę, którą toczyłem przez ponad 20 lat. Przed samym szczytem kula, którą wtaczałem, wyślizgnęła mi się z rąk. Patrzyłem, jak spada i zabiera ze sobą wszystko. Lekcja życia. Bezcenna. Szedłem po miłość, po akceptację, a zostałem odrzucony. Przeszywający ból, którego napór był tak nieprawdopodobnie duży, że zadziałał jak dłuto w rękach Boga. Przy każdym uderzeniu, odpadały kolejne warstwy iluzji. Iluzji, którą myślałem, że jestem i którą patrzyłem na świat, czyli kruszyły się wierzenia, kim muszę być, co muszę mieć, gdzie muszę być. Rozpadało się to, w co wierzyłem latami" — dodał Jakóbiak.

CZYTAJ TAKŻE: Tak dziś wygląda córka Anny Samusionek! W przeszłości łączyły je skomplikowane relacje...

Wiele jego projektów anulowano. „Odwołano moje wystąpienia publiczne. Marki przestały ze mną współpracować. Inne wykorzystywały słowo "wizualizacja" do reklam. Nawet Netflix zrobił parodię. Co roku na Facebooku było wydarzenie "Rocznica niezaproszenia Łukasza do Ellen". Spotykałem się z agresją na ulicy. Ktoś opublikował mój adres domowy, numer telefonu. Ale gdyby nie to wydarzenie i jego odbiór, to nie miałbym możliwości, aby się zatrzymać. Finalnie okazało się moim błogosławieństwem", opowiada twórca Dużemu Formatowi.

Co to dokładnie znaczy? Okazuje się, że Łukasz Jakóbiak odkrył siebie na nowo.

Łukasz Jakóbiak powrócił do internetu — tym razem jako coach. Blisko trzy lata temu wypuścił swój nowy film Autograf miłości. Moja droga do szczęścia.

Tłumaczył tak, że sytuację sprzed lat traktuje jako wpadkę. „Pamiętam jak przepiękny, bardzo mądry człowiek Andrzej Śmiech, powiedział mi: To, co o Tobie mówią, nie czyni Cię takim człowiekiem. Wtedy zaczęło do mnie docierać, że każdy ma swoją perspektywę i żadna z nich nie jest prawdziwa, a zarazem każda jest prawdziwa. To z tego powodu dwie osoby patrząc na to samo, zobaczą co innego. Czyli nic nie jest takim, jakim nam się wydaje, że jest. Wszystko to swego rodzaju iluzja. Świat, który widzimy, zależy od tego, co mamy w sobie. Zdarzenie z 2017 roku było dla mnie zbawienne, chociaż nadzwyczaj trudne” - zakończył.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Ojciec Tomasza Stockingera zagrał w kultowej komedii. Dla muzyki rzucił studia, aktorem został przez przypadek

Dziś realizuje się jako motywator. Jest autorem kursu "Święty Spokój", za który trzeba zapłacić pona tysiąc złotych. Za tę cenę udaje się mu – jego zdaniem – nawet uzdrawiać. „Ostatnio na moim kursie była niedosłysząca dziewczyna, nosiła aparat słuchowy. W trakcie jednej z medytacji nastąpiła tak silna reakcja, że słuch zaczął wracać. W internecie można znaleźć jej świadectwo wideo. Oficjalnie laryngolog to potwierdził i aparat został zdjęty”, wyznał w jednym z wywiadów. Kolejna edycja kursu została zapowiedziana na wrzesień tego roku.

Dla szkoleniowca ważna jest też wiara. Sam musiał odkryć, że Bóg istnieje. W chwilach kryzysu, na początku pandemii zaczął medytować. To wtedy doszło niejako do odkrycia wyższej siły. „Granice miały zostać zamknięte, właśnie zamierzałem polecieć na Bali. Ale przyszła do mnie silna myśl, żeby zostać. Spotkałem się z przyjaciółką, zaczęliśmy medytować. Wydarzyło się coś, co totalnie zmieniło moje życie. Poczułem przeogromny spokój, miłość tak olbrzymią, jakbym na nowo zobaczył świat. Pierwszy raz w życiu powiedziałem: Bóg istnieje”, opowiada w Dużym Formacie. „Potem uświadomiłem sobie, że ja też jestem częścią Boga. Wtedy przyszło do mnie poczucie, żebym prowadził także innych ludzi do serc, do rozpoznania tej miłości”, dodaje…

Reklama

Kursy Łukasza Jakóbiaka cieszą się podobno sporym zainteresowaniem. Czujecie się przekonani?

Reklama
Reklama
Reklama