Reklama

Podczas gdy Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji powinien być okazją do radosnej zabawy wszystkich największych ludzi światowego kina, tegoroczna edycja imprezy zostanie zapamiętana jako ta, na której wydarzył się okropny skandal…

Reklama

Skandal na Festiwalu w Wenecji – o co chodzi?

A wszystko przez włoskiego producenta Luciano Silighini Gargnaniego, który pojawił się na czerwonym dywanie w koszulce z napisem „Weinstein jest niewinny”. Napis wyrażający solidarność z Harveyem Weinsteinem nawiązuje do afery, w której ten amerykański producent został jednym z oskarżonych.

Około rok temu, wiele znanych pań przyznało się do tego, że doświadczyły molestowania seksualnego ze strony mężczyzn pracujących w ich branżach. 29 znanych aktorek jako osobę, która zachowywała się wobec nic niewłaściwie, wskazało właśnie Weinsteina. Producent wciąż uznaje, że jest niewinny, jednak w jego słowa mało kto wierzy…

Wyjątkiem jest włoski producent filmów klasy D, Luciano Silighini Gargnani, który zamiast w eleganckiej koszuli paradował po weneckim czerwonym dywanie w koszulce z obrzydliwym hasłem nawołującym do uznania amerykańskiego kolegi za niewinnego… Co ciekawe, wśród gwiazd, które przechodziły obok znajdowała się między innymi Cate Blanchett, która przyznała wcześniej, że także padła ofiarą Weinsteina. Aktorka nie przebierała w słowach i mówiła mediom, że życzy producentowi, by zgnił w więzieniu...

Część z osób obecnych na Festiwalu nie tylko uśmiechała się widząc napis na t-shircie, ale i robiła sobie z włoskim producentem zdjęcia… Czyżby nie słyszeli o tej głośnej i niewiarygodnej sprawie, która zapoczątkowała akcję #MeToo? To chyba podobnie jak organizatorzy trwającej imprezy, którzy nie zareagowali i wpuścili Luciano Silighini Gargnaniego na czerwony dywan...

Reklama

Wciąż nie możemy w to uwierzyć... Czy według Was organizatorzy Festiwalu w Wenecji i ochrona powinni zareagować?

Getty Images
Getty Images
Reklama
Reklama
Reklama