Reklama

O związkach Kory z Markiem Jackowskim i relacji z Kamilem Sipowiczem pamiętają wszyscy. O innych miłościach artystki - znacznie mniejsze grono osób. Na liście tych, z którymi romansowała, znaleźli się: Ryszard Terlecki, Zdzisław Kamiński, Bogdan „Bodek” Kowalewski, Ilan Luft z Izraela i inni. Okazuje się, że piosenkarkę łączyły silne uczucia z co najmniej jeszcze jednym mężczyzną. Ale to ujawniła dopiero najnowsza biografia liderki Maanamu.

Reklama

Kim był Krzysztof Kownacki? Wraz z Kora mieli krótki romans

Lata osiemdziesiąte otworzyły dla zespołu Maanam nowy rozdział. Choć grupa istniała już kilka lat, dopiero wtedy zyskała ogromną popularność. Jej występami w całej Polsce, jej planami i umowami zarządzał wtedy Krzysztof Kownacki. Nazywany był kierownikiem grupy, choć dziś pewnie wielu określiłoby jego funkcję jako manager.

Dzięki staraniom agenta Maanam zaśpiewał w 1980 roku na I Ogólnopolskim Przeglądzie Muzyki Młodej Generacji w Jarocinie, a następnie na 18. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Choć muzycy tego drugiego wcale początkowo nie chcieli. „Nie było im po drodze z komercją”, opisywała autorka książki „Kora. Się żyje”, wydanej pod koniec maja. Ostatecznie cały jeden sektor został zajęty przez punków, którzy znali muzykę kapeli z ich grywania w klubach, a członkowie Maanamu wyszli na scenę. Pragnęli przecież jednocześnie, by o ich istnieniu dowiedziała się cała Polska. Dopingowani przez Krzysztofa Kownackiego wykonali Boskie Buenos i w ten sposób byli na ustach wszystkich. Olga Jackowska wyjechała z festiwalu jako wielka gwiazda.

SPRAWDŹ TEŻ: Onieśmielała mężczyzn urodą. Po latach Muniek Staszczyk wyznał, co czuł do Kory

Rok później na rynku pojawia się pierwszy album Maanamu. I przy nim agent kapeli wykonał trochę pracy. „Zdjęcie na okładkę zrobił zaprzyjaźniony z Korą i Markiem fotograf krakowskiej bohemy Jacek Szmuc. Muzycy stoją przed Volkswagenem busem, samochodem, którym się wtedy po kraju poruszali. Menadżerem zespołu był wówczas przyjaciel z pierwszego ruchu hippisowskiego w Polsce - Krzysztof Kownacki, pseudonim „Profesor”, opowiadał potem Kamil Sipowicz.

Dużym wydarzeniem dla grupy był też udział w filmie Wielka majówka. Kora, jej muzycy i agent nie tylko pracowali na planie, ale wokalistka wykonała też w produkcji pięć piosenek. Do dziś w sieci znajdują się zdjęcia z tego projektu, przy którym relacje Olgi Jackowskiej i Krzysztofa Kownackiego jeszcze mocniej się zacieśniły.

Kadr z filmu "Wielka majówka"; Olga Jackowska, Marek Jackowski (obok Kory), muzycy Maanamu i Krzysztof Kownacki (z prawej)

archiwum Filmu / Forum

Kilka lat później Kora i Kamil Sipowicz po wielu rozstaniach, powrotach, zmianach pełnych emocji ustalą, że nie są parą. Wokalistka miała mieć romans z gitarzystą zespołu – Bogdanem Kowalewskim. „Związek z nim to tajemnica poliszynela. W „Czuję się świetnie” widać, jak między nimi iskrzy. Gdy Bodek jest blisko Kory, drży z pożądania. Kora w liście do siostry: „Od Bogdana dostałam piękny złoty kolczyk z prawdziwą perłą, bo perła jest moim kamieniem”, czytamy w biografii.

Kamil Sipowicz był mocno zazdrosny o relację muzyka i Kory. Urządzał nawet sceny zazdrości, wchodził bez pytania do pokoju hotelowego, gdzie para oddawała się miłosnym uniesieniom. Nie mógł poradzić sobie z tlącą się do Kory miłością.

Żadne podobne sceny nie spotkały jednak innego mężczyzny, z którym Olga Jackowska romansowała w tym samym czasie. Mowa o agencie Maanamu. „A z tej komedii omyłek, w imię zasady: gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta, profity czerpie Krzysztof Kownacki, na którego teraz nikt nie zwraca uwagi, a z którym Kora ma romans rozwijający się równolegle do tego z Bodkiem. O tym między innmi jest piosenka Miłość jest jak opium”, czytamy w publikacji Katarzyny Kubisiowskiej.

Czytaj też: Kim są synowie Kory? Nie poszli w ślady artystki

Kora, 2012, VIVA!

Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/LAF AM

Życie Krzysztofa Kownackiego po Maanamie. Spotkanie z Korą, śmierć

Managerowie Maanamu zmieniali się. Przyszedł w końcu i czas, że współpraca między kapelą i Krzysztofem Kownackim wygasła.

Prywatnie założył on rodzinę i wiódł spokojne życie pod Krakowem. W książce czytamy nawet, że wokalistka odwiedziła go w jego stronach. Wizyta ta miała jednak smutny koniec. „Pewnego razu przyjadą oni z psami samochodem do Krakowa. Kamil szuka miejsca do parkowania, krąży wokół placu Szczepańskiego, Kora niecierpliwi się, podnosi głos, przeklina. Kamil się obrazi, trzaska drzwiami, wsiada do pociągu, jedzie do Warszawy. A Kora z Ramoną i Pimpusiem jedzie do Sierczy pod Wieliczkę, chce ze swoim zwierzyńcem nocować u Joli i Krzysztofa Kownackich. Gospodarze są posiadaczami psów, w tym Leona, owczarka kaukaskiego, postrachu okolicy, którego Krzysztof wypuści z ogrodu, nie zważając na dwa bolończyki gabarytów niewyrośniętych bochenków chleba. Leon nie może się opanować: garniturem potężnych zębów kłapnie wiotkiego Pimpusia, przegryzając mu płuco. Weterynarz nic już nie może zdziałać. Pimpusiowi w Sierczy zostaje szybciutko zorganizowany pochówek. Kora w rozpaczy, płacze, trzęsie się. Dzwoni do Kamila. Ten deklaruje, że sprowadzi na Roztocze ciało ukochanego pieska. Wsiada w auto, przyjeżdża do Sierczy, wykopuje z ziemi Pimpusia, wraca do Bliżowa, psiego trupa zakopuje nieopodal domu, za dwiema tujami wyglądającymi z daleka jak bolońskie cyprysy”, czytamy w najnowszej biografii.

Dwa lata po śmierci Olgi Jackowskiej los zabrał i Krzysztofa Kownackiego. We wrześniu 2020 na Facebooku napisano tak: „Dziś dotarła do nas smutna wiadomość - zmarł Krzysztof Kownacki. Przyjaciel Kory jeszcze z czasów początku ruchu hipisowskiego w Polsce; od 1980 do 1982 menadżer zespołu Maanam, pomysłodawca płyty Kora i Püdelsi „Bela Pupa”. Inteligentny, wrażliwy, kochał muzykę. R.I.P”…

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama