Reklama

Zakochujemy się, i zazwyczaj – niezależnie od tego, czy jesteśmy realistami, czy idealistami – i tak wierzymy, że zaczyna się właśnie nasza wyśniona historia. Innych dopadają kryzysy, ale my trafiliśmy na swoją drugą połowę i u nas będzie inaczej. Trzeba powiedzieć otwarcie: nie będzie inaczej! Prędzej czy później w każdym małżeństwie pojawią się problemy, nieporozumienia, a ich efektem będzie kryzys. To pewne. Kryzysy dotykają każdej pary demokratycznie. I to wcale nie musi znaczyć, że związek na pewno się rozpadnie.

Reklama

Czytaj też: Zdrada może być szansą na przemiany w związku. Jak tego dokonać?

Kryzys to nie koniec związku

Niektórzy psychoterapeuci twierdzą wręcz, że tak naprawdę martwić najbardziej należy się wtedy, kiedy nie pojawiają się żadne problemy, bo to oznacza, że przynajmniej jedna ze stron nie jest do końca szczera, albo z partnerem, albo z samym sobą. I kryzys jest w takim przypadku jedynie sztucznie odroczony, a prawdopodobieństwo, że wybuchnie z nasiloną mocą, jest duże. Kryzys nie musi oznaczać końca związku, a czasem dzieje się wręcz przeciwnie – kryzys wzmacnia relację.

Przyczyny kryzysu

Każdy z nas jest inny, więc tym bardziej „podwójnie” inna jest każda relacja. Dlatego ciężko opisać wszystkie przyczyny kryzysu w małżeństwie, choć jest pewna pula problemów, które powtarzają się u dużej grupy par.

Do kryzysu w małżeństwie dochodzi najczęściej w momencie, kiedy wychodzi na jaw, że oczekiwania partnerów są jednak różne. Na etapie zakochania nie widzimy tych różnic, nie chcemy ich widzieć, mamy tendencję do romantycznego zlewania się w jedność – patrzymy błogo w jednym kierunku. Na dłuższą metę nie jest to jednak możliwe. Mija okres zachłyśnięcia się sobą wzajemnie i okazuje się, że jednak jesteśmy zupełnie inni.

Przyczyną kryzysu może być np. próba tzw. „dotarcia się”. Okazuje się, że dzieli nas to, co silnie w nas zakorzenione, co wynieśliśmy z rodzinnych domów: nasz sposób życia, nawyki, obyczaje, tradycje czy odmienne wartości. Przychodzi trudny moment, kiedy trzeba pogodzić swój dotychczasowy świat i przekonania z miłością oraz lojalnością wobec partnera. To zwykle prowadzi do spięć i kłótni, oczekujemy kompromisu w innych obszarach i różnym zakresie niż partner.

Inną przyczyną kryzysu bywa moment przyjścia na świat dziecka. To całkowicie odmienia dotychczasowe życie. Zdarza się, że niektórym ciężko się odnaleźć w nowej rzeczywistości, w nowej roli, ciężko poradzić sobie z presją i odpowiedzialnością. A potem z faktem, że partner ma inny pomysł na wychowanie dziecka. Ciężko może być parze też w chwili, kiedy dzieci opuszczają rodzinny dom. Przyczyną kryzysu może stać się każdy ważny i przełomowy moment: utrata pracy jednego z partnerów, czy ambicje i plany zawodowe burzące dotychczasowy porządek; może być nią „tylko” przeprowadzka, ale też choroba, czy śmierć w rodzinie. Kryzysem bywa też zdrada.

Zobacz także: Fundamenty szczęśliwego związku. Jak je stworzyć?

Nie złote, ale dobre rady na kryzys

Ciężko stwierdzić jednoznacznie, jakie dokładnie działania mogą uchronić parę przed kryzysem. Ale z pewnością jest jedna sprawdzona metoda, która działa jak profilaktyka, to rozmowa, dialog. Wyrobienie nawyku, aby na bieżąco mówić partnerowi, co „leży nam na sercu”, że swoim zachowaniem przekracza nasze granice, albo że są jakieś ważne potrzeby, które muszą być zaspokojone, to bez wątpienia sposób, by siłę kryzysu minimalizować.

Ważne, aby nauczyć się oddzielać emocji od celu, do którego dążymy. Sprawdzoną bazą rozwiązania konfliktowych sytuacji jest wspólne, spokojne przeanalizowanie przyczyn oraz to, by każdy z partnerów potrafił zaproponować alternatywną ścieżkę działania. W trakcie rozmowy można przedstawić swoją opinię, wyrazić emocje i uczucia oraz swoje potrzeby.

Do działań profilaktycznych można zaliczyć także drobne, codzienne gesty życzliwości wykonywane w stosunku do partnera, dzięki temu buduje się zaufanie, poczucie bliskości.

Trzeba pamiętać także, że każdą zmianę w relacji należy zacząć od siebie, a nie – jak często robimy – oczekiwać najpierw zmiany od drugiej strony. Zamiast czekać biernie na ruch partnera, warto wykazać dobrą wolę, pokazać nasze zaangażowanie.

Sztuka wybaczania, ale też sztuka brania odpowiedzialności, przyjmowania na siebie winy, jeśli ta wina jest także po naszej stronie, to także umiejętności, które impregnują relację.

Dbanie o związek na bieżąco jest jak łykanie witaminy D, wzmacnia odporność relacji. I kiedy kryzys już się pojawi, a pojawi się na pewno, przejdziemy przez niego łagodniej. „Tylko” tyle i „aż” tyle możemy zrobić, by chronić ważną więź, chronić nasze małżeństwo.

Reklama

Autorka: Karolina Morelowska-Siluk

Reklama
Reklama
Reklama