„Kontrolują obcokrajowców, aby chory z zagranicy nie przywiózł wirusa z powrotem”
Chiny obawiają się nawrotu pandemii?
Epidemia choroby Covid-19 rozpoczęła się w listopadzie 2019 w mieście Wuhan, położonym w prowincji Hubei. Jeszcze w styczniu 2020 roku przypadki zakażenia występowały głównie w Chinach, jednak już w lutym wirus rozprzestrzenił się na Europę i inne kontynenty. 11 marca Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła pandemię.
Koronawirus w Chinach
Aby powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa, najpierw to w mieście Wuhan zastosowano specjalne ograniczenia, w tym zakaz przemieszczania się, likwidację komunikacji publicznej, czy zamknięcie granic miasta. Później podobne zalecenia wprowadzono w całym kraju. Teraz zniesiono najostrzejsze zasady, a miasta powoli odradza się do życia.
Dziennikarze portalu Fakt.pl porozmawiali z Agnieszką Tokarz, autorką bloga Dziewczyna z Czewujewa, mieszkająca w Kunming (w prowincji Yunan). „Nasze miasto całkowicie się odizolowało. Została zamknięta komunikacja publiczna. [...] Pierwsze dwa tygodnie były najgorsze”, przyznała. „Uczę angielskiego w szkole językowej. Zaczęliśmy prowadzić lekcje zdalnie. Już od początku epidemii szef wysyłał nam wiadomości z instrukcjami jak postępować, żeby się nie zarazić. Dostosowaliśmy się do tych zakazów. Jak dotąd w moim mieście Kunming tylko dwie osoby zmarły na koronawirusa”.
Agnieszka Tokarz wyjaśniła na łamach Faktu, jakich zakazów musiała przestrzegać – m.in. nie mogła wychodzić z domu bez wyraźnej potrzeby. „Do dziś do sklepów musimy wchodzić w maskach i przed wejściem wszystkim klientom mierzy się temperaturę. Nadal w miejscach publicznych wymagane jest noszenie masek na twarzy”, tłumaczy.
Sytuacja w Chinach po epidemii koronawirusa
Władze Chin poinformowały, że koronawirus nie rozprzestrzenia się już w Wuhan, jednak nieoficjalnie odnotowuje się nowe przypadki, najczęściej bezobjawowe. Eksperci nie potrafią jednoznacznie określić, czy Chiny ostatecznie pokonały wirusa, ponieważ zagrożeniem mają być osoby, które wracają z zagranicy.
Agnieszka Tokarz w rozmowie z Faktem potwierdza teorię ekspertów. „Policjanci szczególnie kontrolują obcokrajowców, żeby zapobiec sytuacji, kiedy chory przyjeżdża z zagranicy i przywozi wirusa z powrotem. W moim mieście długo nie było żadnych nowych zachorowań do czasu, aż dwie osoby zakażone koronawirusem wróciły z Hiszpanii, pomimo iż byli to obywatele chińscy oberwało się nam – obcokrajowcom. Podobnie było w innych prowincjach”, opowiada.
„Dlatego też rząd wprowadził obostrzenia i zamknął granice dla obcokrajowców. [...] nie wiemy, kiedy granice zostaną ponownie otwarte. Na mieście krążą plotki, że ta blokada potrwa co najmniej pół roku”, mówi.
Podobne ograniczenia wprowadzono w wielu państwach, w tym w Polsce. Na dzień dzisiejszy odnotowano ponad milion przypadków zakażenia na całym świecie, w tym ponad 55 tysięcy przypadków śmiertelnych. Prawie 225 tysięcy osób uznaje się za wyleczone.