"Kobieta Asertywna", nowa książka Kamili Rowińskiej, już w księgarniach!
Dlaczego tak ważne jest stawianie granic w interakcjach z innymi ludźmi?
Kamila Rowińska, trener i coach, jest autorką i współautorką 8 książek o tematyce biznesowej i coachingowej. Od 2013 rozwija swój flagowy projekt Kobieta Niezależna. Pomogła już tysiącom kobiet uwierzyć w swoje możliwości i zmienić paradygmat myślenia o finansach. Wiele z nich prowadzi dziś znane nam wszystkim firmy, osiągnęło swoje cele biznesowe, awansowało na wymarzone stanowisko. Właśnie ukazała się jej nowa książka "Kobieta Asertywna", która może stać się Twoim przewodnikiem po asertywności i wzmocnić Cię w codziennej praktyce tej kompetencji.
"Kobieta asertywna" - fragment książki Kamili Rowińskiej
Niektórzy uważają, że jeśli będą się przyznawać do swoich emocji i pokazywać jacy są naprawdę, to nikt ich nie polubi ani nie pokocha. Z tego powodu często wpadają w wir zachowań uległych: chcą zyskać sympatię otoczenia, więc zgadzają się na rzeczy, które im nie tylko przeszkadzają, lecz także utrudniają im życie. Są gotowi z uśmiechem na ustach wyświadczyć niezliczoną ilość przysług, mimo że czują złość lub poniżenie. Zakładają maskę, dzięki której liczą na sympatię, akceptację i przyjaźń.
Znam takich ludzi i widzę, jak cierpią, jak boją się prosić o to, co im się należy, jak pożyczają cenne dla nich rzeczy, choć wiedzą, że zostaną zniszczone. Zawalają prywatne sprawy, aby wyświadczyć kolejną przysługę, i nie przyznają sobie prawa do odmowy. Są zamknięci w klatce oczekiwań innych; co więcej – sami pozwolili się tam zamknąć. Gdyby zabrali głos, być może usłyszeliby mniejszą liczbę komplementów i podziękowań, być może mieliby mniej znajomych, jednak zyskaliby takich, którzy cenią innych nawet wtedy, gdy wyznaczają granice.
Są osoby, które asertywność odkładają na później. Towarzyszy im myśl: „Zrobię to wtedy, gdy...”. Czyli: „Odezwę się w swojej sprawie, gdy będę w lepszej formie fizycznej, psychicznej”. Albo: „Odezwę się asertywnie, gdy się jeszcze podszkolę”. Albo: „Powiem o swojej wściekłości, gdy całkowicie się uspokoję”. Albo: „Gdy następnym razem będzie chodziło o coś naprawdę wielkiego, zachowam się asertywnie”. Nie chcę, żebyś stała się przewrażliwiona na swoim punkcie i od teraz każdego rozmówcę informowała o swoich odczuciach, granicach i potrzebach. Chcę, żebyś reagowała na pierwsze sygnały, które z czasem stają się coraz bardziej szkodliwe.
Kiedy pomyślisz o sytuacjach niezwykle trudnych – przemocy ekonomicznej, fizycznej, psychicznej w rodzinie, mobbingu w pracy – być może zauważysz, że z reguły zaczynają się one od małych rzeczy. Zarówno ze strony agresora, jak i ofiary. Agresor stopniowo przekracza kolejne granice, a ofiara odkłada wyznaczenie granic. Im dłużej odkłada, im częściej gra w tę grę, tym trudniej jej wydostać się z błędnego koła.
Jako przykład weźmy przemoc ekonomiczną w małżeństwie, której doświadcza co szósta Polka, a która często polega na ograniczaniu dostępu do konta bankowego, wydzielaniu określonych kwot i ścisłej kontroli wydatków. To także takie działania męża, przez które nie możesz podjąć pracy lub tracisz dotychczasowe zatrudnienie. Z reguły zaczyna się niewinnie: świeżo upieczony małżonek wpłaca pieniądze otrzymane w ramach prezentów ślubnych na swoje konto bankowe. Wciąż ma nie po drodze, aby upoważnić Cię do niego albo założyć wspólny rachunek. Na to konto wpływa także jego wynagrodzenie. Proponuje, że będzie płacił za mieszkanie i samochód, ale masz przelewać również swoją wypłatę. Oczywiście będzie Ci dawał pieniądze na jedzenie i dom. Nawet nie wiesz, kiedy zaczynasz się o nie upominać. Nawet nie wiesz, kiedy się okazuje, że wydajesz za dużo. Pojawiają się przytyki i pytania o to, co kupiłaś, po ile i dlaczego tak drogo. Chociaż nie jesteś rozrzutna, zaczynasz kłamać na temat wydatków. Bo nie chcesz słuchać przykrych komentarzy. Buty kupujesz „w promocji”, w dodatku „w ubiegłym roku”. On po prostu „znowu nie zauważył”. Do tego stopnia próbujesz odwrócić jego uwagę od zakupów, że udajesz obrażoną i mówisz, że kompletnie nie zwraca na Ciebie uwagi. Jego potrzeby wciąż są ważniejsze od Twoich. Jeśli zarabia więcej od Ciebie, tym bardziej czuje się upoważniony do podejmowania decyzji finansowych bez konsultacji z Tobą. Sprzedaje samochód, nie pytając Cię o zdanie, i kupuje nowy – również bez Twojej wiedzy.
Do przemocy ekonomicznej dochodzi również wtedy, gdy małżonek ogranicza Ci dostęp do opieki zdrowotnej lub edukacji. Chcesz pojechać na szkolenie? Rozpocząć studia podyplomowe? Być może się zgodzi i da Ci pieniądze, jeśli „będziesz grzeczna”. Tłumaczy, że troszczy się o Wasze wspólne dobro, czym skutecznie odpiera Twoje argumenty. Już sama nie wiesz, czy doświadczasz przemocy ekonomicznej, czy Twój mąż po prostu bardzo dba o Waszą sytuację finansową. Jedno jest pewne: nie masz pojęcia, ile macie pieniędzy i gdzie dokładnie się one znajdują, a w razie potrzeby na pewno nie wypłacisz ich bez jego zgody. Obserwuję jeszcze inne zachowanie, które należy do grupy wzorców myślowych fachowo nazywanych zniekształceniem poznawczym. Potocznie można powiedzieć, że polega ono na czytaniu w myślach i kręceniu sobie w wyobraźni filmów – takich, które wynikają nie z faktów, tylko z przypuszczeń.
Gdy komunikujesz się na poziomie faktów, odnosisz się wyłącznie do tego, co naprawdę nastąpiło, co naprawdę ktoś powiedział, zrobił, napisał. Czyli do konkretnych wydarzeń. Gdy komunikujesz się na poziomie przypuszczeń, ubarwiasz historię. Wystarczy, że spojrzy na Ciebie koleżanka, a Ty dopowiadasz sobie: „Pewnie sądzi, że grubo wyglądam w tej sukience”, „Pewnie uważa, że mam źle pofarbowane włosy”, „Patrzy tak na mnie, bo ma coś na sumieniu”. To mogło być przypadkowe spojrzenie, pozbawione jakiegokolwiek znaczenia.
Podobnie jest na gruncie zawodowym. Szef poprosi, żebyś została po godzinach, a Ty myślisz: „Chyba uważa, że się nie wyrabiam, nie staram”, „Poprosił mnie, bo pewnie pracuję najwolniej ze wszystkich”, „Zrobił to specjalnie, bo wie, że chciałam odebrać syna z przedszkola. Jeśli się nie zgodzę, będzie szukał powodów, żeby mnie zwolnić. Już wczoraj był opryskliwy wobec mnie i pytał, czym się obecnie zajmuję. Pewnie jest przekonany, że niczym ważnym. Cholera, na bank chce mnie zwolnić!”. Zamiast dopytać i skonfrontować wyobrażenia z rzeczywistością, tworzysz własną opowieść, a na dodatek odpowiadasz na nią rozmówcy. W pracy z kobietami często tego doświadczam. „Ja wiem, co ty sobie o mnie myślisz!” – słyszę. Odpowiadam wtedy: „No to spróbujmy. Powiedz mi, co sobie pomyślę”. Jeszcze żadna nie trafiła!
Jedna z moich współpracownic chciała poprosić o dłuższy urlop. Nakręciła sobie wszystkie możliwe filmy na temat tego, co odpowiem, a były one naprawdę drastyczne – łącznie z tym, że na pewno podziękuję jej za współpracę. To nie miało nic wspólnego z rzeczywistością, bo nigdy wcześniej taka sytuacja się nie wydarzyła, a moja współpracownica na poziomie faktów nie mogła wiedzieć, jak się zachowam. Gdy wreszcie zdecydowała się porozmawiać, zaczęła: „Wiem, co myślisz, więc chcę ci od razu wyjaśnić moją decyzję...”. Przerwałam jej, mówiąc, że nie ma żadnego problemu z urlopem, o ile przed wyjazdem zrobi konkretne rzeczy. Nie dowierzała. „Naprawdę? – zapytała. – A ja przygotowałam pięć scenariuszy, żeby cię przekonać!”.
Mail jednej z klientek wpadł do folderu ze spamem. Gdy przed dłuższy czas nie odpowiadałam, wymyślała sobie najgorsze rzeczy i była przekonana, że woda sodowa uderzyła mi do głowy, że nie szanuję ludzi i uważam się za lepszą od innych. W jednym z filmów na YouTubie opowiadałam o moich wartościach w biz-nesie. Klientce kompletnie nie pasowało to do mojego obrazu, który sobie wykreowała, więc raz jeszcze postanowiła napisać – tym razem na adres mojej asystentki. Dopiero wtedy dowiedziałam się, że od dłuższego czasu próbuje się ze mną skontaktować. Odnalazłam zagubiony mail, odpowiedziałam na wiadomość i nawet spełniłam prośbę klientki, która wcale nie była wygórowana. Tylko dlatego, że postanowiła poznać prawdę, nie ma teraz fałszywych przekonań na mój temat.
A teraz wyobraź sobie inną sytuację. Chcesz usmażyć jajecznicę, ale okazuje się, że w domu nie masz patelni. Postanawiasz pożyczyć ją od sąsiada. „Kiedy ostatnio poszłam pożyczyć cukier – przypominasz sobie – jakoś dziwnie na mnie spojrzał. A gdy mijaliśmy się na klatce, mruknął tylko coś na powitanie. I gdy zaparkował obok mnie samochód, też niemiło na mnie spojrzał!”. Stoisz pod drzwiami sąsiada i kręcisz sobie różne emocjonalne historie. Gdy wreszcie sąsiad otwiera, rzucasz: „Wiesz co?! W d... sobie wsadź tę patelnię!”.
Czy Ty też kręcisz filmy? Czy też jesteś scenarzystką, reżyserką i operatorką w jednym?
Materiały o asertywności możesz pobrać z www.asertywnosc.tv.
Dowiedz się więcej o autorce i kup książkę na www.KamilaRowinska.pl
Artykuł powstał z udziałem Kamila Rowińska Coaching.