„Chcę zbliżyć się do ideału miłości”. Katarzyna Nosowska opowiada, jak zmieniał się jej związek i jak zmienił ją
- JG
Katarzyna Nosowska - jak sama mówi - „nie musi już uwodzić żeby spotkać miłość życia”. Pawła Krawczyka poznała 15 lat temu. Jestem z Pawłem 15 lat, naprawdę długo. I ten związek nie jest martwy. Nie jesteśmy tylko współlokatorami, którzy płacą razem rachunki. To jest prawdziwe, bliskie - zdradza Katarzyna Nosowska w wywiadzie w majowej „Urodzie Życia”. Jak się zmieniała sama artystka w tej relacji i co powiedziała o pracy nad związkiem?
- Wciąż pracuję, chcę zbliżyć się do ideału miłości, żeby ona nie była ubezwłasnowolniająca dla mojego partnera. Jeśli coś się stanie i on będzie musiał zakochać się w kimś innym, to chcę umieć to zaakceptować. Był czas dla nas, będzie czas bez niego - mówi Nosowska.
Polecamy także: Co łączy Katarzynę Nosowską i Bridget Jones? Niespodziewanie wiele...
Jak miłość zmieniła Katarzyna Nosowską?
Z wywiadu dowiadujemy się, że spory z partnerem są dla niej nauką i wyciąga z nich wnioski na przyszłość.
Katarzyna Nosowska: Niesamowicie mnie bawi, kiedy sobie przypominam, jakie ja przechodziłam w tym związku przemiany – np. kiedyś obrażałam się na tydzień po jakiejś głupiej sprzeczce. Już mi było nudno, że nie mówię do niego, bo chciałam się z nim podzielić, że coś widziałam albo przeczytałam, ale nie. Nie! Właśnie nie będę się dzielić! Więc milczałam i właściwie sama sobie wymierzałam kolejne baty, zmuszając się do milczenia. Nawet jeśli zdaję sobie sprawę, że w jakiejś kłótni jestem już śmieszna i nielogiczna, to i tak odwrót, przyznanie się do przesady są nieludzko trudne. Ale to się przewalcza. Tylko trzeba podjąć decyzję, że jestem panią siebie i mogę zdecydować: dobra, ja mówię A, on mówi swoje B, ale tak może zostać. Skoro uważam, że mam rację, to i tak jestem wygrana. Nie muszę teraz zaciekle walczyć, żeby on powiedział wreszcie „No, rzeczywiście” i wsadził sobie do saszetki moje zdanie.
Jednak nie zawsze tak było...
Katarzyna Nosowska: Ale kiedyś szalałam: tłumaczyłam, używając przenośni i przykładów, grzebałam w koszach z innymi historiami, żeby mu coś wytłumaczyć i potem jeszcze dotłumaczyć to, co już wytłumaczyłam... W końcu widziałam już tylko jego martwe spojrzenie. Bo oni są naprawdę inni. Jak jest za dużo słów, to faceci produkują jakąś błonę, która nas od nich odcina. Myślę, że to jest ich ochrona, żeby nie zwariować od nadmiaru informacji.
Katarzyna Nosowska w sesji dla Urody Życia.
Teoria jest prosta, ale jak to przejść w praktyce?
Katarzyna Nosowska: Ja mówię A, on mówi B, ja przystępuję do ataku, a jestem w tym dobra, potem on, a też jest w tym niezły. I nagle myślę sobie: ktoś musi odpuścić, bo to będzie trwało do końca świata. I dociera do mnie nagle: ja to muszę zrobić! Czy coś mi ubędzie, jeśli teraz powiem: „Kończę tę rozmowę”? Wtedy jednak trzeba wyjść do innego pomieszczenia, bo on mówi: „Ale chwileczkę!”. I ja mówię: „Zatrzymajmy się tu – masz swoje zdanie, ja mam swoje. Jutro, panie kochany, jutro pogadamy”. I on jest wtedy zły – przynajmniej tak było na początku, kiedy testowałam ten nowy sposób. Nie przestawał mówić, a to korci: on zarzuca haczyk, ja połykam od razu. Już mam gotowe świetne zdanie, żeby odpowiedzieć. Ale nie! Nie mówię. Nic nie mówię. I rano okazuje się, że to jest już w ogóle nieistotne. Albo trzeba spacyfikować wojnę miłością: jest masakra, widzę, że mamy złe miny, i wtedy biorę głęboki oddech, podchodzę, uwalam się na niego i mówię: „Kocham cię”. A dla niego to jest tak zaskakujące, taka czułość w trakcie wojny, że też mówi: „Ja ciebie też”. I nikt nie traci.
Cały wywiad z Katarzyną Nosowską w majowym numerze Urody Życia - od 8 kwietnia w sprzedaży.