Katarzyna Bujakiewicz martwi się o Oliwię Bieniuk: „Jest w takim wieku, że tego nie potrzebuje”
Aktorka wspiera rodzinę Anny Przybylskiej
Katarzyna Bujakiewicz i Anna Przybylska nigdy nie ukrywały, że łączy je prawdziwa, bardzo mocna przyjaźń. Aktorki poznały się w 2002 roku na planie komedii Rób swoje, ryzyko jest twoje i od razu przypadły sobie do gustu. Nie tylko doskonale bawiły się w swoim towarzystwie, ale przede wszystkim wspierały się w trudnych chwilach, również wtedy, gdy Anna zachorowała.
Katarzyna Bujakiewicz o Jarosławie Bieniuku i Annie Przybylskiej
Połączyło je podobne poczucie humoru i pozytywne nastawienie do świata. „Pamiętam moment, gdy Anka wpadła do garderoby przy okazji jakiejś naszej wspólnej produkcji. Zdałam sobie sprawę, że w końcu mam poważną konkurencję, jeśli chodzi o temperament”, wyznała Katarzyna Bujakiewicz w rozmowie z tygodnikiem Flesz kilka lat temu.
Aktorka od wielu lat utrzymuje kontakt z rodziną zmarłej Anny Przybylskiej. Jest niezastąpionym wsparciem dla Jarosława Bieniuka i dzieci – 17-letniej Oliwii, 13-letniego Szymona i 8-letniego Jasia.
„Jak trzeba, to Jarek wie, że może do mnie zadzwonić”, podkreśla Katarzyna Bujakiewicz, jednak zapewnia, że zachowuje rozsądny dystans, jeśli chodzi o metody wychowawcze piłkarza.
Gwiazda serialu Na dobre i na złe ujawnia, że Jarosław Bieniuk ma doskonały kontakt nie tylko z synami, ale także z dorastającą córką, która już wkrótce zacznie decydować o sobie sama. „Ja byłam przyjaciółką Ani. Nie chcę wchodzić w kompetencje Jarkowi, ale mamy kontakt i jak są jakieś pomysły Oliwii na różne jej życiowe drogi, to rozmawiamy o tym, konsultujemy, myślimy”.
„Mój telefon jest zawsze dostępny. Więc jak ona tylko będzie potrzebowała porozmawiać ze mną, co dalej z życiem to jestem”, przyznała Katarzyna Bujakiewicz w wywiadzie z portalem Jastrząb Post.
Aktorka uważa, że porównywanie Oliwii do zmarłej Anny Przybylskiej nie jest dobrym pomysłem. Co więcej, nie rozmawia z nastolatką o zmarłej przyjaciółce. „Oliwia jest w takim wieku, że tego nie potrzebuje. Myślę, że trzeba jej dać przestrzeń, aby ona znalazła siebie. A nie cały czas była oceniana przez pryzmat mamy, bo to jest dla niej najtrudniejsze”.