Kamila Łapicka opuściła Polskę, odetchnęła z ulgą. Tak wygląda dziś życie wdowy po Łapickim
Ich związek wywołał skandal, zwłaszcza z uwagi na różnicę wieku
Ich związek wywołał ogromny skandal z uwagi na różnicę wieku. Małżeństwem byli krótko. Po śmierci męża Kamila Łapicka usunęła się w cień. Teraz wiemy, że wyjechała z Polski do Włoch. Została stypendystką Królewskiej Akademii Hiszpanii w Rzymie. Jak teraz żyje wdowa po Andrzeju Łapickim?
[Artykuł aktualizowany 31.08.24 r.]
Wdowa po Andrzeju Łapickim wyjechała z Polski
Kilka lat po śmierci Andrzeja Łapickiego Kamila Łapicka wyjechała z Polski, by realizować swoje marzenia. Udało się jej otrzymać wyjątkowe wyróżnienie: została przyjęta do niewielkiego grona stypendystów w Rzymie, jako jedyna stypendystka ROMAE zajmująca się sztukami performatywnymi oraz widowiskowymi. Łapicka jest z wykształcenia teatrolożką. Mieszka obecnie we Włoszech i spełnia się zawodowo.
„[...] Wzruszył mnie moment, w którym na ścianie [...] pojawiły się nazwiska mojego stypendialnego rocznika — ultrapozytywnych koleżanek i kolegów, z którymi dzielę tę wielką przygodę” — napisała na Facebooku Kamila Łapicka.
Kamila Łapicka prowadzi życie z dala od mediów
Po śmierci Andrzeja Łapickiego jego żona usunęła się w cień. Od lat nie udziela wywiadów i unika mediów. Tylko raz zrobiła wyjątek, gdy przed laty zdecydowała się wspomnieć ostatnie momenty spędzone z ukochanym. Przyznała, że bardzo dokładnie zapamiętała ostatnią noc wybitnego aktora.
„Kiedy szłam spać ostatniego wieczoru, powiedział: żoneczko, taka jesteś dla mnie dobra, do jutra. Przypomniałam to sobie rano, kiedy już zostałam sama” – wspominała w rozmowie z „Newsweekiem”.
Odejście męża było dla niej trudnym doświadczeniem. Nie dość, że musiała stawić czoła śmierci ukochanego, to dodatkowo zmierzyła się z ogromnym hejtem. Jeszcze za życia Andrzeja Łapickiego wiele osób było jej nieprzychylnych i nie wierzyło w miłość, jaka ich łączyła. Widzieli tylko młodą dziewczynę i starszego Pana. Nikt nie wiedział, jak było naprawdę. Tylko oni.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ma 81 lat i doczekał się ośmiorga dzieci. Dla nich porzucił dawne życie, dziś rodzina jest całym jego światem
„Pamiętam, gdy po raz pierwszy usłyszałam słowo »kondolencje«. Najpierw wydało mi się zupełnie abstrakcyjne i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że osoba, która go użyła, mówi do mnie. I jeszcze, że śmierć to była rzecz, którą prawdopodobnie przewidywali wszyscy, tylko nie my z Andrzejem. W każdym razie nie do końca” - mówiła.
Trudne chwile sprawiły, że nie zastanawiała się długo nad opuszczeniem Polski na stałe. W ostatniej rozmowie udzielonej mediom wyznała, że jest teraz szczęśliwa.