Reklama

Dziś dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci Kamila Durczoka - jednego z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy w Polsce. Tuż przed śmiercią prezenter udzielił szczerego wywiadu, w którym rozliczył się z wieloma traumami ze swojego życia. Nie unikał tematu choroby nowotworowej, z którą zmagał się przed laty. Odniósł się też do kolizji samochodowej, którą spowodował pod wpływem alkoholu: "To był największy błąd mojego życia", wyznał. W konsekwencji odczuwał strach przed ewentualnym pójściem do więzienia. W obliczu śmierci, słowa dziennikarza, nabierają jeszcze mocniejszego znaczenia. Oto gorzka, ale jakże prawdziwa spowiedź Kamila Durczoka.

Reklama

Kamil Durczok szczerze o chorobie nowotworowej i alkoholowej

W najnowszym wywiadzie, który ukazał się w serwisie Plejada, Michał Misiorek przeprowadził niezwykle szczerą i pełną bolesnych wspomnień rozmowę z Kamilem Durczokiem. W trakcie wywiadu został poruszony m.in. temat choroby nowotworowej, z którą prezenter zmagał się w 2003 roku. Wtedy udało mu się pokonać nowotwór. Jednak w maju br. gwiazdor trafił ponownie do szpitala, gdzie miał wykonane transfuzję krwi. „W nocy pilnie przetaczano mi krew. Poruszające doznanie... Nie medycznie, bo to prosty zabieg, ale psychicznie”, napisał na Twitterze kilka miesięcy temu dziennikarz. W związku z tym, niektóre media zaczęły sugerować, że mężczyzna ma nawrót raka. Jednak Kamil Durczok wszystkiemu zaprzeczył. „To nie jest nawrót. Po prostu mój organizm wystawia rachunek za czterdzieści kilka lat naprawdę mocnej eksploatacji. Cały czas jestem pod kontrolą lekarzy. Czasami mam wrażenie, że częściej widuję ich niż mojego brata”, przyznał.

Podczas wywiadu poruszano też wątek choroby alkoholowej, do której dziennikarz przyznał się kilka lat temu. Okazuje się, że miał ku temu ważny powód. „Idąc tropem mojego wyznania dotyczącego choroby nowotworowej, pomyślałem, że warto byłoby odczarować piętno pijaka. Nie umiem pogodzić się z tym, że pijaczek zbierający na piwo w ogromnej części naszego społeczeństwa budzi coś pomiędzy zrozumieniem a sympatią. Z kolei jeżeli ktoś chce walczyć z tą ciężką, śmiertelną i podstępną chorobą, to za każdym razem, gdy popełni jakiś kontrowersyjny wpis czy zrobi coś odstającego od normy, spotyka się z komentarzami w stylu: "chyba chleje od rana", "pół litra już poszło". Stwierdziłem, że być może przykład Durczoka – znanego człowieka, który też mierzy się z tym g**nem, da trochę siły tym, którzy walczą, próbują walczyć lub wygrali walkę z tą chorobą”, tłumaczył.

Czytaj także: Poważne problemy zdrowotne, skandale, powroty do pracy... Trudne życie Kamila Durczoka

Zuza Krajewska, Bartek Wieczorek/LAF AM

Kamil Durczok, VIVA! październik 2009 rok

Kamil Durczok szczerze o kolizji samochodowej i wyroku sądu

W 2019 roku na autostradzie A1 w okolicy Piotrkowa Trybunalskiej Kamil Durczok pod wpływem alkoholu spowodował kolizję. W wywiadzie dla portalu Plejada odniósł się do tego zdarzenia. Przyznał, że to właśnie kolizja uświadomiła mu, że ma poważny problem z nadużywaniem alkoholu.

„Kolizja uświadomiła mi to, że jednak jest coś, z czym sobie nie radzę. To był największy błąd mojego życia. Nie da się tego w żaden sposób usprawiedliwić. Podstawowy problem każdego alkoholika polega na tym, że najpierw musi przyznać się sam przed sobą, że jest chory. Bez tego nie da się zacząć leczenia. A mechanizm wyparcia jest bardzo silny. To największy wróg. Nie chcę udawać teraz terapeuty, bo podobno nie ma nic gorszego, jak terapeutyzowana osoba, która próbuje terapeutyzować innych, ale faktem jest, że alkoholizm jest często wypierany i bagatelizowany. Wydaje nam się, że panujemy nad naszym życiem. Wmawiamy sobie, że w porównaniu z innymi, wcale nie jest z nami tak źle. A dopiero gdy powiemy sobie, że naprawdę sobie z tym nie radzimy, będziemy mogli zacząć z tym walczyć. Ja walczę”, podkreślił.

W marcu br. dziennikarz usłyszał wyrok. Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim skazał go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, wpłatę 3 tysięcy złotych grzywny i 30 tysięcy złotych na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz zakaz prowadzenia pojazdów przez kolejne pięć lat. Kamil Durczok w przyznał w wywiadzie, że nie do końca zgadza się z decyzją sądu. Z jednej strony wziął na siebie całą odpowiedzialność za jazdę pod wpływem alkoholu, a z drugiej strony nie zgodził się co do zarzutu o sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Miał zamiar się od tego zarzutu odwołać.

„Jeśli chodzi o tę część związaną z prowadzeniem samochodu pod wpływem alkoholu, to z pełną pokorą. Za to dostałem rok więzienia w zawieszeniu i pięć lat zakazu prowadzenia pojazdów. I od tego się nie odwołuję. Natomiast odwołuję się od czysto złośliwego zarzutu sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Śmiem podejrzewać, że został on postawiony na czyjeś polecenie. Pani prokurator, która nie chciała tego zrobić, w trzy minuty została odsunięta od sprawy. Z sekretariatu wyszła inna pani i ona ten zarzut postawiała. Nijak ma się to do kodeksu karnego, który znam dość dobrze. Nie chcę, żeby to brzmiało jak usprawiedliwianie się. Natomiast nie może być tak, że tylko dlatego, że jestem osobą publiczną, będę karany podwójnie”, stwierdził.

Czytaj także: Dziennikarze i artyści żegnają Kamila Durczoka: „Napiszę prawdę, bo nic już mu nie zaszkodzi”

Zuza Krajewska, Bartek Wieczorek/LAF AM

Kamil Durczok, VIVA! październik 2009 rok

Kamil Durczok dostał od życia wiele bolesnych lekcji

Okazuje się, że prezenter odczuwał lęk przed ewentualnym pójściem do więzienia. „Natomiast nie jest to obezwładniający strach, przez który budzę się w środku nocy z krzykiem. Jeśli niezawisłe sądu uznają, że powinienem pójść do więzienia, to pójdę i koniec. Pozostanie mi się z tym pogodzić. Przeżyję i to. Nazywam się Durczok, mam swój system wartości, kręgosłup moralny i sporo siły w sobie. Nikt nie zabierze mi tego, czego doświadczyłem, gdzie byłem i co widziałem. A na razie cieszę się każdym dniem”, oznajmił.

Dziennikarz przyznaje wprost, że dostał od życia wiele bolesnych lekcji, ale nie wszystkie były mu potrzebne. „Bolesnych tak, ale czy wszystkie były mi potrzebne? Co do tego nie mam pewności. Z tych najbardziej traumatycznych starałem się wyciągać wnioski. Żeby była jasność, one nie zawsze były słuszne. Pokonałem nowotwór, mimo że lekarze dawali mi na to 15% szans, ale nie nauczyło mnie to szacunku do życia. Wręcz przeciwnie. Zacząłem rozrabiać jeszcze bardziej. Zrobiłem licencję pilota, coraz szybciej jeździłem autem, wielokrotnie ryzykowałem. Zresztą, inne choroby też niewiele mnie nauczyły”, szczerze wyznał.

Podczas wywiadu z Michałem Misiorkiem, Kamil Durczok stwierdził, że najbardziej tęskni za byciem na szczycie dziennikarstwa. Doskonale wiedział, że potrafi wykonywać tę profesję, w końcu miał za sobą 30 lat doświadczenia. Zdradził też z czego, pod względem zawodowym jest najbardziej dumny. „Jeżeli czegoś mi brakuje, to szczytu dziennikarskiego. Upadek z niego był dotkliwy. Czuję to zwłaszcza dziś, gdy patrzę na to stado baranów, które w znakomitej większości niesłusznie uważa się za dziennikarzy. Tych prawdziwych można policzyć na palcach moich i pana rąk i nóg. Wiem, że potrafiłbym zrobić inaczej pewne rzeczy. Nie wiem, czy lepiej. W kilkudziesięciu procentach pewnie tak. I nie przemawia przeze mnie narcyzm, tylko 30 lat doświadczenia. Po prostu umiem to robić. Zrobiłem "Fakty" ze Stanów Zjednoczonych, zrobiłem "Fakty" ze Smoleńska i wiele innych wydań, z których jestem cholernie dumny”, oznajmił.

Kamil Durczok zmarł 16 listopada 2021 roku, w wyniku "zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia". Rodzinie składamy głębokie wyrazy współczucia.

Czytaj także: Tak wyglądały ostatnie chwile Kamila Durczoka. Szpital wydał komunikat

Bartek Wieczorek/LAF AM
Reklama

Kamil Durczok, VIVA! październik 2016 rok

Reklama
Reklama
Reklama