Gdy z ukrycia zrobiono jej zdjęcia, mówiła o nich cała Polska. Justyna Steczkowska o cieniach kariery
„Mój własny przyjaciel mnie zdradził i zarobił na tym pieniądze”
Za Justyną Steczkowską 51. urodziny i ponad ćwierć wieku kariery. Artystka ma kolejne wielkie marzenie: wrócić na Eurowizję. Wkrótce poznamy jej konkursową propozycję i dowiemy się, czy to właśnie ona zjawi się w maju w Szwecji w biało-czerwonych barwach. Zanim to, przed gwiazdą czas podsumowań końcoworocznych. W najnowszym wywiadzie mówi o swojej drodze, wzlotach i momentach, w których została oszukana.
Kariera Justyny Steczkowskiej. Czy wykorzystała wszystkie szanse?
Niemal każdy z nas zastanawiał się choć raz, co by było gdyby. Gdybyśmy podjęli inną decyzję; gdybyśmy powiedzieli nie; lub jeśli zaufalibyśmy innym osobom, niż te, na które ostatecznie postawiliśmy. Podobny rachunek sporządziła Justyna Steczkowska. „Intuicyjnie raczej wykorzystałam większość okazji w życiu. Ale czy wszystkie? Tego nie wiem”, powiedziała w Gazecie Wyborczej.
Dalej opowiedziała o blaskach i cieniach swojej pracy. „Kocham swoją pracę, choć bywają w niej trudne momenty. Przede wszystkim jest moją pasją i sposobem komunikowania się ze światem. Dlatego jest tak ważną częścią mojego życia. Nie ukrywam też, że popełniłam kilka błędów w swoich zawodowych wyborach, ale doskonale też wiem, że popełnianie błędów jest częścią ludzkiej natury. Błędy uczą nas czegoś o nas samych. W konsekwencji to nie błędy, ale trudne lekcje do odrobienia, które służą naszemu głębszemu poznaniu”, opowiadała w rozmowie, którą prowadził Jarek Szubrycht.
Artystka podkreśliła też, że choć czuje się spełniona i szczęśliwa, chce głośno mówić o tym, co w muzyce i show-biznesie jest do poprawy lub nie przynosi radości. Wszystko ze względu na młodych ludzi, którzy marzą o obraniu podobnej drogi, ale zapominają, że jest ona złożona też z wystających kamieni i zdradliwych przejść na skróty. „Scena to też u niektórych smutek, zmęczenie, wypalenie, a co za tym idzie sięganie po używki”, podsumowała piosenkarka.
Justyna Steczkowska o zdradzie przyjaciela i nagich zdjęciach
Lata kariery muzycznej to też liczne spotkania z mediami. Justyna Steczkowska podkreśla, że rzadko mówi o swojej prywatności, dlatego też oczekuje niewchodzenia w nią z butami przez dziennikarzy. „Nigdy nie życzyłam sobie wchodzenia w moją prywatność. Nie jest prawdą, że ją sprzedawałam. Przed sądem udowodniłam, że choć dzieci są moim największym skarbem, bo nawet muzyka nie przynosi mi tyle satysfakcji, szczęścia i miłości, nie narzucam się mediom z naszym życiem prywatnym”, powiedziała dla Wyborczej.pl.
Do dziś pamięta niestety przypadek, gdy w gazetach pojawiły się jej intymne zdjęcia. Straciła wtedy i dobre samopoczucie, i poczucie bezpieczeństwa, i przyjaciela. „Wiele lat temu byliśmy z rodziną na wakacjach i kąpaliśmy się nago, na prywatnej plaży. Znalazł nas tam fotoreporter. Po latach dowiedziałam się, kto mu dał cynk. Mój własny przyjaciel mnie zdradził i zarobił na tym pieniądze”, powiedziała.
Ta smutna historia miała swoje dalsze konsekwencje. „Zdruzgotała mi serce i zaufanie do ludzi. Wróciłam do kraju, a tam w każdym kiosku za złotówkę można było kupić moje nagie zdjęcia, z zasłoniętymi intymnymi miejscami. Przez rok nie mogłam dojść do siebie. Do dziś mam schizę, kiedy jestem na plaży, czy na pewno ktoś mnie nie fotografuje. Nie można ludziom robić takich rzeczy”, apeluje wokalistka.
W pełni się z nią zgadzamy. Wiedzieliście o tej przykrej sprawie?
CZYTAJ TAKŻE: Byli razem do końca. Tej jednej obietnicy Edward Kłosiński nigdy nie dotrzymał