"Decydując się na ten zawód, trzeba mieć skórę słonia". Joanna Racewicz już drugi raz odchodzi z TVP
1 z 5
Joanna Racewicz odchodzi z TVP2. Dostała propozycję przejścia do TVP Polonia. Czy jest to propozycja nie do odrzucenia i jakie naprawdę były powody tej zmiany? Podobną historię Racewicz przeżyła 10 lat temu, gdy media publiczne, tak jak obecnie, były pod wpływem rządzącej partii - PiS. Zrezygnowała z prowadzenia „Panoramy”, tłumacząc to tak: - Zdegradowano mnie z dnia na dzień, pozbawiono prawa głosu. Zerwano pagony, a który „oficer” zniósłby takie zawodowe upokorzenie? Po odejściu z TVP w październiku 2006 roku (prezesem był Bronisław Wildstein) na kilka lat związała się z TVN. Nie kryła, że jej odejście było umotywowane politycznie. Opowiedziała o tym w wywiadzie dla VIVY!. Przypominamy jego fragmenty oraz zdjęcia z sesji sprzed 10 lat.
Joanna Racewicz o odejściu z TVP do TVN
Joanna Racewicz: Szczerze czy dyplomatycznie? Bo połączenie tych obu żywiołów – szczerości i dyplomacji w odniesieniu do tego, co dzieje się w TVP, jest raczej niewykonalne… Powiem tak: wymagała tego uczciwość – wobec samej siebie. W pewnym momencie osławione „sterowanie” przepływem informacji stawało się coraz bardziej nieznośne. Powszechnie wiadomo, że serwisy informacyjne w telewizji publicznej od zawsze podlegają naciskom i próbom „układania” przez polityków. To prawda powszechnie znana i nie odkrywam tu żadnej Ameryki. Założę się, że znajdą się pewnie tacy, którzy tu się na mnie śmiertelnie obrażą. Szczególnie, jeśli zostali i pracują w TVP. Ale wystarczy włączyć „Fakty” o 19.00, a potem przełączyć się na „Wiadomości” o 19.30, by zobaczyć, o jakich dwóch różnych światach rozmawiamy.
Co jeszcze mówiła o pracy w telewizji, o łączeniu jej z życiem prywatnym? Jak się czuła, gdy ją zdegradowano? Zapraszamy do naszej galerii.
Polecamy też: Grażyna Torbicka odeszła z TVP2. „Telewizja to medium, od którego nie można się uzależniać".
2 z 5
O odejściu z TVP i degradacji.
Joanna Racewicz: A co do dziennikarskiej uczciwości – jeśli już nie mogłam, jako prowadząca i współautorka programu, mieć wpływu na jego kształt, tylko odpowiadać za jego mały wycinek… Decyzja była tylko jedna. Teraz pewnie odezwie się chór, według którego, skoro pracowałam za czasów Kwiatkowskiego, to z Wildsteinem też powinnam sobie „poradzić”. Ale zawsze w końcu pojawia się ta kropla, która przepełnia czarę. Zdegradowano mnie z dnia na dzień, pozbawiono prawa głosu. Zerwano pagony, a który „oficer” zniósłby takie zawodowe upokorzenie?
Czy propozycja obecnych szefów TVP, żeby Joanna Racewicz przeszła do TVP Polonia też zostanie przez dziennikarkę odebrana jako degradacja? Czekamy na oficjalny komentarz w tej sprawie.
Polecamy też: Agata Młynarska o odejściu Grażyny Torbickiej z TVP: "Grażyna była dla mnie Boginią. To koniec..."
3 z 5
Joanna Racewicz o pracy i prywatności.
Joanna Racewicz: To mój stosunek do pracy niszczył moją prywatność. Na Jasnej byłam przed dziewiątą rano, wychodziłam często dopiero po 22. Pełna dyspozycyjność. Gdy trzeba było zrobić materiał, gdy działo się coś ważnego – wychodziłam w połowie uroczystości rodzinnej albo wieczoru wigilijnego. Bo muszę, bo obiecałam, że będę, bo umówiłam się przecież na ważne nagranie. Kwadratura koła, ale w newsach inaczej nie można. Tu nie sposób pracować na pół gwizdka. Albo to komuś odpowiada, albo nie. Przez wiele lat był to mój żywioł naturalny, moje być albo nie być.
Polecamy też: Krystyna Czubówna i jej córka o życiu bez mężczyzn. Jak to na nie wpłynęło i czy tęsknią za kimś, kto się nimi zaopiekuje?
4 z 5
Co straciła, pracując tak intensywnie?
Joanna Racewicz: Co straciłam? (pauza). Może powinnam odejść wcześniej? Może mniej wydarzyłoby się złych rzeczy, gdyby nie praca na wysokim C? Nie wiem. Kiedyś jeden z moich mistrzów gatunku powiedział, że decydując się na ten zawód i pracę w takim miejscu, trzeba mieć wrażliwość motyla i skórę słonia. I zapewniam, że coś w tym jest!
Dziennikarka na zdjęciu z synem Igorem.
Polecamy też: Kamil Durczok o aferze medialnej i pracy w telewizji: „Ja do niczego nie wracam, bo nigdy nigdzie nie poszedłem”.
5 z 5
Joannę Racewicz mocno krytykowano. Mówiono, że ma świetne układy z lewicą, zarzucano, że zrobiła film dokumentalny o Leszku Millerze, nie podobał się też ślub z oficerem BOR-u Pawłem Janeczkiem (który zginął w katastrofie smoleńskiej).
Joanna Racewicz: W tym zawodzie wszystko podlega ocenie. Paru osobom było chyba znacznie lżej żyć z myślą, że posadę w telewizji zawdzięczam nie własnej ciężkiej pracy, ale jakimś tajemniczym układom. Gdyby tak było, miałabym zapewniony w telewizji kontrakt gwiazdorski, a nie zwykłą umowę, albo co najmniej lukratywny etat. A ja przez siedem lat pracy ani przez sekundę nie miałam stałego zatrudnienia.
Dziennikarka na zdjęciu z synem Igorem, 2010 rok.
Polecamy też: „Miałyśmy bardzo pod górkę” Krystyna Czubówna z córką - wywiad na dwa głosy, szczery i pełen emocji!