Reklama

Pandemia koronawirusa zmieniła nasze życie. Większość osób nauczyła się już funkcjonowania w nowej rzeczywistości, chociaż niektórzy wciąż ulegają panice. Joanna Moro w najnowszym wywiadzie dla Plejady opowiedziała o swoich odczuciach związanych z pandemią koronawirusa. Co myśli na temat maseczek i powrocie dzieci do edukacji stacjonarnej w szkołach?

Reklama

Joanna Moro o koronawirusie i powrocie dzieci do szkół

Na początku września dzieci w całej Polsce wróciły do szkół. Również dwaj synowie Joanny Moro rozpoczęli stacjonarną naukę. Gwiazda w jednym z ostatnich wywiadów wypowiedziała się na temat noszenia maseczek przez uczniów. Nie muszą zasłaniać nosa i ust na lekcjach, ale już podczas przerw jest to wskazane. Joanna Moro nie ukrywa, że ta sytuacja może być stresująca dla dzieci.

„Bardzo się cieszę, że dzieci wróciły do szkoły. Nie podoba mi się jednak to, że dzieci są zastraszane i czują się niekomfortowo z tym, że muszą nosić maseczki. Chciałabym, żeby maseczki jak najszybciej zostały usunięte ze szkół, bo to jest fikcja. (…) Dzieci muszą nosić maski na przerwach, przebywając w świetlicy, gdy idą do toalety, widzę że mają cały czas jakiś taki niepotrzebny stres, niepokój czy przypadkiem nie zapomną maseczki”, mówiła w rozmowie z Plejadą.

Gwiazda podkreśla, że dzieci cały czas przebywają blisko siebie i nie zachowują wymaganych odległości. W rozmowie z dziennikarzami Joanna Moro wyznała, że sama nie uległa panice wywołanej koronawirusem.

„Ja rozumiem, że możemy zabezpieczać się tym, że rodzice wchodząc do szkoły zakrywają usta i nos, ale nie widzę sensu noszenia maseczek przez dzieci w szkole. Od samego początku nie rozumiałam tej paniki związanej z koronawirusem. Jestem totalnie "out of koronawirus", uważam, że wirusy po prostu są i trzeba wzmacniać układ immunologiczny i tyle”, dodała aktorka.

Joanna Moro podkreśliła, że mówi jedynie o swoich spostrzeżeniach. Dostrzega również starania nauczycieli i jest im wdzięczna za wszystko.

„Nauczyciele na pewno robią wszystko, żeby dzieci się dobrze czuły i za to jestem im wdzięczna, bo muszą bardzo dużo nadrobić w związku z koronawirusem. Nie dość, że muszą nadrobić program nauczania, to jeszcze mają na swoich barkach te formalności związane z koronawirusem. W naszej szkole akurat nie było żadnej kwarantanny, ani przypadków zachorowań, ale z rodzicami często rozmawiamy o pandemii”, mówi w rozmowie z Plejadą.

A jakie jest Wasze zdanie?

Źródło: plejada.pl

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama