Reklama

Joanna Krupa jest bohaterką najnowszego wydania magazynu VIVA!. Modelka podzieliła się z nami swoją radością! Wkrótce w jej życiu nastąpi prawdziwa rewolucja, której razem z mężem nie mogą się już doczekać. To będzie wyjątkowy czas. Joanna Krupa opowiedziała nam o emocjach związanych z narodzinami córeczki i zdradziła, czy odczuwa na sobie presję powrotu do figury sprzed ciąży. Co jeszcze zdradziła w rozmowie z Beatą Nowicką?

Reklama

Od lat choruje Pani na Hashimoto, wiele kobiet z powodu tej choroby nie może mieć dzieci, Pani się udało. To się nazywa szczęście.

Joanna Krupa: Tak, szczęście, ale też choroba Hashimoto to nie jest koniec świata. Kiedy postanowiliśmy z Douglasem zostać rodzicami, skonsultowałam się nie tylko z lekarzem od in vitro, ale też z moim endokrynologiem, który mnie prowadzi od lat. Lekarka zrobiła mi wszystkie badania i podwyższyła dawkę leku, który brałam na tarczycę. Stwierdziła, że w kontekście ciąży moje leki są za słabe. Przez półtora miesiąca robiliśmy badania co 10 dni, aż uznała, że poziom jest optymalny. I Bóg dał, że w tym krótkim czasie – bo poszłam do lekarki w listopadzie, a w lutym dowiedziałam się, że jestem w ciąży – udało się. Teraz co miesiąc robię USG i badanie krwi, sprawdzam hormony, słucham lekarzy.

Głaszcze Pani swój bezcenny brzuch?

Głaszczę 24 godziny na dobę i łapię się na tym, że ludzie pewnie myślą, że jestem wariatką (śmiech). Teraz, kiedy dziecko coraz częściej kopie, to dotykam brzuszka jeszcze bardziej, żeby pogłaskać córeczkę. Przemawiam do niej: „Dzień dobry, kochanie, jak się masz? Wyspałaś się dzisiaj?”. Puszczam jej muzykę: Chopina, Mozarta, Whitney Houston, Edytę Górniak, ale też taką specjalną muzyczkę dla dzieci, które są jeszcze w brzuchu mamy.

Uroda, piękne ciało pomogły Pani odnieść sukces. Po euforii, że zostanie Pani mamą, przyszedł lęk, że dziecko zdeformuje Pani ciało?

Kiedy byłam młodsza, zawsze myślałam, że po urodzeniu dziecka figura nigdy już nie będzie tak doskonała jak przedtem. Przyznam, że stresowałam się, jak to moje ciało będzie wyglądało po, ale tak naprawdę, odkąd jestem w ciąży, inaczej to postrzegam. Co ma być, to będzie. Najważniejsze, żeby dziecko i mama byli zdrowi. Poza tym mam znajome, które szybko wróciły do formy, bo o siebie dbały. Niektóre kobiety mają w ciąży większy apetyt, ja dzięki Bogu mam normalny. Lekarz mówił, że dla dziecka jest dobrze codziennie jeść więcej o 300–400 kalorii i tak robię. Jem dużo owoców, warzyw, ale się nie przejadam. Nie mam żadnych dziwnych zachcianek. Nawet gdybym chciała zjeść 10 donutsów czy dwie pizze, nie dałabym rady.

Ćwiczy Pani?

Zawsze chodziłam na fitness pięć razy w tygodniu, teraz wolę pójść na godzinny spacerek z psem wokół domu. Ćwiczę bardzo delikatnie. Jak czuję, że jestem zmęczona, odpuszczam. Tyle lat czekałam, żeby poznać kogoś, z kim będę chciała mieć dziecko, i udało nam się, to po co mam ryzykować? Lepiej być, jak to się mówi, safe and sound. Myślę, że ciąża bardzo zmienia mentalnie, inaczej patrzy się na życie.

Co Pani widzi w swojej twarzy, kiedy spogląda do lustra?

Jak patrzę w lustro, to uśmiecham się do siebie i cieszę się. Nawet wczoraj mówiłam mężowi, że będę tęskniła za tym brzuszkiem. Wiadomo, będę szczęśliwa, że dziecko jest już na świecie, ale czegoś będzie mi brakowało. Nigdy nie rozumiałam, kiedy ktoś mi mówił, jaki to jest cudowny moment być w ciąży. Teraz wiem, co to za wspaniałe uczucie, cud od Boga. Uważam, że kobiety są bohaterkami. Powinnyśmy dostać nagrodę za to, że potrafimy zrobić coś tak niesamowitego, czyli urodzić dziecko. Właśnie to mnie cieszy. Dzięki temu, że moja ciąża przebiega tak fajnie, od razu po pierwszym dziecku chciałabym drugie. Jeśli się uda.

Rozsądna decyzja.

Wiem, że mam już swój wiek i teraz jest odpowiedni czas na kolejne. Zawsze chciałam mieć dwoje dzieci.

Zmienił się Pani stan emocjonalny?

Zabiłabym każdego, kto spróbowałby mi i dziecku zrobić krzywdę. Zawsze byłam opiekuńcza wobec rodziny, bliskich, piesków, ale tym razem naprawdę bym zabiła (śmiech). Ale z drugiej strony, muszę przyznać, że wyciszyłam się. W wielu sytuacjach odpuszczam, mówię sobie: to nie jest warte moich nerwów, po co mam stresować dziecko. Od dzieciństwa byłam wojowniczką, a teraz jestem bardzo spokojna.

Reklama

Cały wywiad z Joanną Krupą już w najnowszym wydaniu magazynu VIVA!

Zdjęcia Michal Kar
Reklama
Reklama
Reklama