Reklama

Jerzy Iwaszkiewicz, wybitny dziennikarz, od lat przyjaźnił się z Januszem Głowackim. Gdy dowiedział się o jego śmieci, podzielił się z nami swoim wspomnieniem pisarza.

Reklama

Zobacz także: Janusz Głowacki nie żyje. Wybitny prozaik miał 79 lat

Jerzy Iwaszkiewicz o Januszu Głowackim

„To nieprawdopodobne. Jeszcze tydzień temu byliśmy na wspólnych wakacjach w Juracie i jedliśmy w Jastarni placki kartoflane, bo bardzo je lubił. Był z żoną Oleną, od paru lat byli małżeństwem. Nie obnosili się tym, choć było to dla nich ważne. Chodził z rozpięta koszula i zgrywał playboya, ale to było udawane.

Przyjaźniłem się z nim. Napisał wstępy do moich dwóch książek z felietonami. On napisał tak, że «Świat się kończy, ludzie giną, nic już nie ma, Titanic zatonął, ale bal w hotelu Bryza w Juracie trwa», i to jest cała tajemnica. Miał niesamowitą umiejętność skrótu. W jednym zdaniu potrafił zawrzeć coś, co znaczy dziesięć razy więcej. Potrafił zobaczyć więcej niż wszyscy.

Zabrałem go kiedyś na łódkę, na regaty. Żona gotowała kolację, a on nic nie powiedział, tylko «wiesz, ja sobie teraz usnę». I taki był Głowacki”.

East News

Janusz Głowacki i Jerzy Iwaszkiewicz

Reklama

Zobacz także: „W domu liczyły się tylko dystans i ironia”. Wywiad VIVY! z Januszem Głowackim i jego córką

Reklama
Reklama
Reklama