Jennifer Lawrence: Buntowniczka, ulubienica Hollywood i dziewczyna z sąsiedztwa
„Jak to możliwe, że dziewczyna z Kentucky znalazła się w tak zacnym gronie?” — dziwiła się w jednym z wywiadów
- Sylwia Arlak
Kiedy Jennifer Lawrence odbierała Oscara za rolę w filmie „Poradnik pozytywnego myślenia”, nie mogła uwierzyć we własne szczęście. „Jak to możliwe, że dziewczyna z Kentucky znalazła się w tak zacnym gronie?” — dziwiła się później w jednym z wywiadów. Ale nie obyło się bez wpadki. Unosząc swą bladoróżową kreację od Diora, wchodząc na ostatnie stopnie sceny w Dolby Theatre w Hollywood, gwiazda zaliczyła upadek. „Teraz wstajecie, bo wam głupio, że upadłam. To bardzo zawstydzające” — zwróciła się do uczestników wydarzenia, wywołując salwę śmiechu. I znowu wygrała.
Jennifer Lawrence: dzieciństwo, młodość
Nic nie zapowiadało tak wielkiej kariery. Jennifer urodziła się 15 sierpnia 1990 roku, jako jedna z trójki rodzeństwa, w prostej, ale kochającej się rodzinie w Louisville w stanie Kentucky. Matka – Karen, która prowadziła półkolonie, i ojciec – Gary, właściciel firmy budowlanej, nie mieli pojęcia o hollywoodzkim świecie. Ale dziewczynkę od najmłodszych lat ciągnęło na scenę. Grała w przedstawieniach kościelnych i szkolnych musicalach. Jedna z jej najbardziej pamiętnych ról była oparta na opowieściach biblijnych. Wcielając się w prostytutkę z Niniwy, miała zaledwie dziewięć lat.
„Inne dziewczyny, które grały w przedstawieniu, w zasadzie stały w miejscu. Ale Jennifer machała tyłkiem i dumnie kroczyła po scenie” — wspominała jej mama w magazynie „The Rolling Stones”, dodając: „Nasi przyjaciele powiedzieli: »Nie wiemy, czy powinniśmy ci pogratulować, czy nie, bo twoje dziecko jest wspaniałą prostytutką«”.
W wieku 14 lat Jennifer przekonała rodziców, żeby zabrali ją do Nowego Jorku na przesłuchania do agencji talentów. Mieli jeden warunek — zanim zacznie grać, najpierw musi skończyć szkołę średnią. Tak się zawzięła, że dokonała tego dwa lata przed jej rówieśnikami. „To jasne, że byli sceptyczni. Każdy by tak zareagował, gdyby jego 14-letnie dziecko oświadczyło, że wyprowadza się do Nowego Jorku i będzie grało w filmach. Rodzice chcieli, abym najpierw trochę pochodziła do szkoły. I bardzo dobrze. Gdyby nie udało mi się w Hollywood, miałabym chociaż wykształcenie i zabezpieczenie na przyszłość. Na szczęście wszystko poszło po mojej myśli i rodzice są teraz ze mnie bardzo dumni” — mówiła Lawrence w jednym z wywiadów.
Jej kariera zaczęła się od przypadkowego spotkania. Pewnego dnia na ulicy odkrył ją fotograf. „Ten facet obserwował mnie i zapytał, czy mógłby zrobić mi zdjęcie. W tamtych czasach to nie było nic strasznego, więc odpowiedziałam: »Jasne«. Wziął numer telefonu mojej mamy i nagle zaczęły do niej wydzwaniać agencje modelek. Wtedy wszystko się zaczęło” — wspominała Lawrence. Skończyło się na tym, że całe lato spędziła w Nowym Jorku, grając w kolejnych reklamach i serialach telewizyjnych. Mama przyszłej gwiazdy dbała nie tylko o jej edukację. Zależało jej na tym, by dziewczyna pozostała sobą. „Nie chcę, aby stała się dorastającą »divą«” — przyznała. Dzięki niej Lawrence już wtedy mocno stąpała po ziemi. Miała tylko jeden cel. „Nigdy nie myślałam o tym, że mi się nie uda. Nigdy nie kalkulowałam w ten sposób, że jeśli nie aktorstwo, może zostanę lekarką. Głupia determinacja nigdy mnie nie opuściła” — podkreślała.
Zobacz także: Julia Roberts: „Nikt nie musi być idealny. Z wiekiem człowiek nabiera dystansu”
Wielka gala i… wielka wpadka
Telewizja nie zaspokajała ambicji nastoletniej gwiazdy. W 2008 roku można ją było zobaczyć w trzech kinowych produkcjach. Jej debiutancki występ w „Granicach miłości” nagrodzono na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji, a także na festiwalu w Los Angeles. Ale to rolę 17-latki, która walczy o utrzymanie rodziny w filmie „Do szpiku kości” (2010 rok), okrzyknięto jej „przełomową”. „Przeszłabym się po rozżarzonych węglach, żeby zagrać w tym filmie. Uważałam, że to najlepsza kobieca rola, jaką kiedykolwiek czytałam” — wspominała. Film przyniósł jej pierwszą nominację do Złotego Globu i pierwszą nominację do Oscara. W wieku 20 lat była drugą najmłodszą aktorką kiedykolwiek nominowaną do Oscara dla najlepszej aktorki.
Nagrodę Akademii Filmowej dostała dwa lata później za rolę w „Poradniku pozytywnego myślenia”. W wieku 22 lat stała się drugą najmłodszą aktorką, której się to udało (najmłodszą zdobywczynią statuetki była Marlee Matlin; w wieku 21 lat doceniono jej rolę w filmie „Dzieci gorszego Boga”). Prasa równie często, co o jej sukcesie, rozpisywała się o słynnej wpadce na schodach, ale Lawrence tylko na tym wygrała. Publiczność widziała w niej nie tylko wielką gwiazdę Hollywood, ale przede wszystkim dziewczynę z sąsiedztwa, z którą łatwo im było się utożsamić.
Szczera, skromna, naturalna, z poczuciem humoru i często… niezręczna, przyniosła — często sztucznie napompowanemu Hollywood — powiew świeżego powietrza. Gdy podczas oscarowej gali podszedł do niej Jack Nicholson, była wyraźnie onieśmielona. „To sam Jack Nicholson! Widzieliście?! Zaczepił mnie Jack Nicholson!” — ekscytowała się. W czasie innej gali spotkała Sarah Jessicę Parker. Aktorka znana z „Seksu w wielkim mieście” miała bardzo oryginalne nakrycie głowy, ale to Jennifer skradła całe show. Podeszła do niej od tyłu, robiąc głupie miny przed fotoreporterami.
Uznanie (zarówno krytyków, jak i publiczności) zdobyła też, wcielając się w Katniss Everdeen w opartej na bestsellerowej powieści Susanne Collins serii „Igrzyska śmierci”. Tak bardzo zależało jej, by nie zawieść fanów książki, że jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć przeszła intensywne szkolenie. Chodziła na treningi kaskaderskie i łucznictwo, intensywnie biegała, wspinała się po skałach i drzewach, uprawiała jogę i doskonaliła sztukę walki. I — jak pisali krytycy — stała się najbardziej dochodową bohaterką akcji wszechczasów.
O dziwo — nigdy nie przeszła żadnego szkolenia aktorskiego. Zamiast tego zawsze polegała na swojej „wyobraźni”. To tym bardziej imponujące, jeśli weźmiemy pod uwagę, że większość jej ról zupełnie nie przypomina „normalnego życia”. Magazyn „The Rolling Stones” okrzyknął Lawrence „najbardziej utalentowaną młodą aktorką w Ameryce”. W 2013 roku „Time” uznał ją za jedną ze „100 najbardziej wpływowych osób na świecie”. Sama Lawrence przyznaje, że sława ją peszy. „To nie jest zdrowe, gdy zdajesz sobie sprawę z tego, ile osób cię słucha” — mówiła w 2017 roku.
Seksizm, nierówne płace i podwójne standardy
Na własnej skórze odczuwała ciemne strony sławy. Prywatne zdjęcia Lawrence zostały wykradzione z jej iPhone’a. Na części z nich była zupełnie naga, na innych pozowała w skąpej bieliźnie. „Czułam się, jakbym została zbiorowo zgwałcona przez całą planetę. (…) Tylko dlatego, że jestem osobą publiczną; tylko dlatego, że jestem aktorką, nie oznacza to wcale, że się o to prosiłam. To moje ciało i to powinna być moja decyzja. Fakt, że nie zależy to ode mnie, jest absolutnie obrzydliwy” — mówiła w rozmowie z „The Hollywood Reporter”.
Krytykowała swoje środowisko, które wmawia kobietom, jak powinny wyglądać. Odmówiła producentom, gdy kazali jej schudnąć siedem kilogramów w dwa tygodnie. „Nazywanie kogoś grubym powinno być nielegalne” — miała wówczas stwierdzić.
Podczas gali Women in Hollywood zorganizowanej przez magazyn „Elle” Lawrence opowiedziała też o swoich doświadczeniach z przemocą seksualną. Na początku kariery na jednym z castingów producenci kazali jej się rozebrać. „Ustawili mnie nago w rzędzie z piątką innych, dużo chudszych ode mnie aktorek. Stałyśmy obok siebie zasłonięte jedynie taśmami w miejscach intymnych. Po tym poniżającym i upokarzającym występie producentka poradziła mi, abym wykorzystała swoje nagie zdjęcia jako inspirację do diety” — wspominała.
Mówiła o tej sytuacji kolejnemu producentowi. „Powiedział, że nie ma pojęcia, dlaczego wszyscy uważają mnie za grubą. Stwierdził, że jestem »idealna do pieprzenia«. Pozwoliłam się traktować w ten sposób, gdyż czułam, że muszę to zrobić dla swojej kariery” — przyznała.
Jako jedna z najlepiej zarabiających aktorek w Hollywood (w 2015 i 2016 roku została uznana przez magazyn „Forbes” za najlepiej zarabiającą aktorkę na świecie), zabrała też głos w sprawie nierównych płac w Hollywood. „Kiedy Sony zostało zhakowane, dowiedziałam się, że zarabiam o wiele mniej niż ci »farciarze« z penisami”. Nie byłam zła na Sony, tylko na siebie. Przegrałam podczas negocjacji, za szybko się poddałam. Nie chciałam walczyć o kolejne miliony, nie potrzebowałam ich. Tu chodzi o zasadę” — skarżyła się aktorka, dodając: „Nie chciałam być widziana jako »trudna« czy »rozpuszczona«. Wtedy to podejście wydawało mi się odpowiednie. Tak było, dopóki nie zobaczyłam zamieszczonej w sieci listy płac i nie uświadomiłam sobie, że mężczyźni, z którymi pracowałam, nie przejmowali się tym, że ktoś pomyśli, iż są »trudni« czy »rozpuszczeni«”.
Zobacz też: Jennifer Lawrence zaręczyła się! Kim jest jej ukochany?
Przede wszystkim miłość
Doczekała się jeszcze dwóch nominacji do Oscara (za rolę w filmie „American Hustle” oraz „Joy”), wystąpiła w kilku bardziej i mniej udanych filmach (występ w filmie Darrena Aronofsky’ego „Mother!” przypłaciła pierwszą i jak na razie jedyną nominacją do Złotych Malin, czyli anty-Oscarów). A potem, kiedy była na szczycie, zrobiła sobie roczną przerwę od aktorstwa. W 2019 roku spełniła swoje największe marzenie — wyszła za mąż. Szczęśliwym wybrankiem gwiazdy jest Cooke Maroney. 36-latek zarządza galerią sztuki w Nowym Jorku i nie ma nic wspólnego z show-biznesem. „Jestem typem domownika, uwielbiam spędzać czas w domu z moim mężem. To najlepsza osoba, jaką kiedykolwiek spotkałam. Jestem zaszczycona, że mogę być jego żoną” — nie kryła radości Lawrence podczas jednego z wywiadów.
Zanim go poznała, spotykała się m.in. z aktorem Nicholasem Haultem, reżyserem Darrenem Aronofskym i muzykiem Chrisem Martinem, kiedy ten oficjalnie był jeszcze mężem Gwyneth Paltrow. „W zasadzie przyjaźnię się ze wszystkimi moimi eks. Myślę, że to dlatego, że zawsze byłam z nimi szczera. Każdy z nich był wspaniały” — przyznała wywiadzie w 2018 roku.