Jarosław Bieniuk nie odwiedza swojego nowo narodzonego syna?
Ich kontakt jest utrudniony
Relacja Jarosława Bieniuka i Martyny Gliwińskiej jest niezwykle burzliwa. Już kilkukrotnie się rozstawali i schodzili ponownie. Mimo tego że utrzymywali, iż nie są już razem, w połowie marca na świat przyszła ich pierwsza pociecha. Fani pary zauważyli jednak, że piłkarz nie zamieścił jeszcze w mediach społecznościowych żadnego zdjęcia z nowo narodzonym synem, Kazimierzem. Czy to oznacza, że nie utrzymuje z nim kontaktu?
Relacja Bieniuka z Gliwińską i ich synem
W ostatnim czasie w życiu Jarosława Bieniuka wiele się wydarzyło. W lutym rozpoczął się proces w związku z naruszeniem przez niego ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii (o posiadanie narkotyków i udzielenie ich dwóm osobom). Niespełna miesiąc później został po raz czwarty ojcem. Mimo tego że sam ma już trójkę dzieci ze związku ze zmarłą Anną Przybylską, dla Gliwińskiej jest to pierwsze dziecko.
Nie wiadomo było, czy para będzie wychowywać Kazika wspólnie. Tygodnik Na żywo podawał, że choć piłkarz był obecny przy porodzie, jeszcze w październiku nie utrzymywał z przyszłą mamą żadnych kontaktów. Wówczas Martyna mówiła: „Tak, to prawda. Jestem w ciąży z Jarkiem Bieniukiem. Nie znaczy jednak, że wspólnie będziemy rodzicami, ponieważ Jarek uznał to za problem. Jest teraz szantażowany przez swoją matkę, która, bardzo delikatnie mówiąc, nie wyraziła aprobaty dla mojego stanu”. Czy sytuacja się zmieniła? Fani pary mają co do tego wątpliwości. Magazyn Rewia słusznie zauważa, że wyłącznie Gliwińska pokazuje na Instagramie synka. Jarosław nawet o nim nie wspomina.
Tabloid donosi jednak, że sportowiec chce uczestniczyć w wychowaniu Kazimierza. Obecnie jest to po prostu utrudnione przez epidemię koronawirusa. Informator magazynu twierdzi: „Piłkarz, mimo dobrych chęci, nie ma czasu, by odwiedzić Martynę Gliwińską, która przed miesiącem urodziła mu synka, Kazia. Nie chce też narażać ich zdrowia, dlatego z niecierpliwością czeka, aż minie czas izolacji”.
Wydaje się to bardzo rozsądnym zachowaniem, biorąc pod uwagę fakt, że nie mieszkają razem. Dzięki temu minimalizuje ryzyko zarażenia wirusem. Trzymamy kciuki, by wraz ze zwalczeniem chińskiej choroby w Polsce, Bieniuk mógł w końcu odwiedzić swojego synka! Fani już zauważają, że mały Kazimierz odziedziczył po sportowcu kolor oczu... Też tak uważacie?