Reklama

Pod wieloma względami Kora nie miała łatwego życia. Jedną z największych traum piosenkarki było wspomnienie o molestowaniu w dzieciństwie przez księdza. Niestety, nie wszyscy rozumieją, że to delikatny temat… Janusz Korwin-Mikke w szalenie nietaktowny sposób skomentował tę część życia wokalistki. Polityk zasugerował, że może gdyby nie to okrutne zdarzenie, to Jackowska nie zostałaby osobą znaną… Niestety, to nie wszystko, co Korwin-Mikke miał do powiedzenia.

Reklama

Janusz Korwin-Mikke o Korze

Po kilku dniach, Janusz Korwin-Mikke zamieścił w sieci kolejny post. Tym razem chciał się wytłumaczyć ze swoich słów. Jednak efekt był zupełnie odwrotny i polityk rozpętał kolejną burzę. W drugiej częściej części swojego wywodu, mężczyzna zasugerował, że Kora jest sama sobie winna molestowania…

„Mnie po prostu zdenerwowało, że ludzie po śmierci „Kory” wycierają sobie Jej nazwiskiem usta i wykorzystują do działalności politycznej (tu akurat: anty-kościelnej). […] Wypominanie, że jakiś stary i śmierdzący ksiądz wsadzał Jej język do ust i gmerał w majtkach – co z upodobaniem powtarzają, mlaskając, lewicowcy – obraża Jej pamięć. Każda dobrze wychowana 10-letnia panienka powiedziałaby po prostu „Czy księdzu nie wstyd?” - i do żadnego „molestowania” by nie doszło”, napisał Korwin-Mikke. „Jeśli takie zdarzenie miało miejsce, to najprawdopodobniej ono spowodowało, że „Kora” zawzięła się by zrobić karierę. Temu księdzu i Kościołowi na złość. Nienawiść to mocna sprężyna działania”, dodał.

Reklama

W obronie Kory stanęła między innymi jej przyjaciółka Magdalena Środa oraz tysiące internautów, którzy w komentarzach starali się wyprowadzić polityka z błędnego myślenia. Obawiamy się jednak, że poglądów niektórych osób nie da się zmienić mimo starań ogromnej rzeszy ludzi. Zgadzacie się z naszym zdaniem?

East News
Reklama
Reklama
Reklama