Reklama

Jeśli nieproszona ciocia czy wścibska sąsiadka nieustająco udziela ci rad i krytykuje wszystko, co robisz, nie udawaj, że nie ma problemu. Zarówno w wirtualnym świecie, jak i w realu często natykamy się na ludzi, którzy próbują narzucać nam swoje przekonania, poglądy czy sposób postępowania. Czasem wyrażają to w bezpośredni sposób („Jeszcze karmisz piersią? Po co tak długo!?”, „Rezygnujesz z tej pracy? Nie znajdziesz drugiej tak dobrej!”). Czasem wystarczy mina, ironiczny grymas. Komentarz niby żartobliwy, a tak naprawdę szyderczy. Nie dochodzi do otwartej kłótni, ale czujemy, że nasza decyzja czy nasz sposób postępowania jest oceniany z dezaprobatą. Starsza siostra, znajoma z pracy, ciocia Władzia – najwyraźniej czują się mądrzejsze od nas. A w dodatku w ogóle nie są ciekawe naszego zdania. Mówią swoje protekcjonalnym tonem i odchodzą zadowolone z poczuciem wyższości.

Reklama

Zobacz też: Empatyczna komunikacja, czyli jak rozmawiać, by dojść do porozumienia

Dziedzictwo autorytarnego wychowania

Dlaczego niektórzy nie mogą się powstrzymać przed narzucaniem innym swojego zdania? Skąd bierze się w nich pewność, pozwalająca przyznać samemu sobie złoty medal w podejmowaniu wszelkich decyzji? I rozstrzyganiu, co jest słuszne i najlepsze? Powodem często są nawyki wyniesione z domu. Ktoś, kto dorastał w rodzinie rządzonej przez autorytarną matkę czy ojca, w dorosłym życiu sam może przyjąć taki sposób komunikowania się z innymi. Inaczej wręcz nie potrafi.

Osoba pozornie pewna siebie i wywyższająca się ponad innych tak naprawdę może skrywać w głębi niepewność, lęk i kompleksy. Od swojego autorytarnego rodzica sama mogła często słyszeć słowa krytyki. W dorosłym życiu przekłada się to na skłonność do negatywnego oceniania innych. Własne pomyłki, niewłaściwe decyzje czy niewiedza w jakiejś dziedzinie to coś, do czego Ciocia Dobra Rada nie potrafi się przyznać. Z niskim poczuciem wartości radzi sobie poprzez dostarczanie zewnętrznych „upewnień”. Czuje się dobrze, gdy inni robią coś źle.

Z kolei osoby o silnym ego mogą mieć potrzebę rywalizacji i podporządkowania sobie otoczenia. Narzucanie swojego zdania potwierdza ich dominującą pozycję. Nie przyjmują do wiadomości, że ktoś może kwestionować ich przewagę czy mieć inne zdanie. Są przekonani, że im więcej osób sobie podporządkują, narzucą im swoje racje, tym większa ich wartość. Przy takiej postawie nie ma gotowości na to, by uszanować świat wartości innego człowieka.

Jak się bronić przed kimś, kto wszystko wie lepiej?

Nie odpowiadajmy pięknym za nadobne. Nie obrażajmy się, nie kłóćmy. Warto uszanować świat wartości drugiej osoby, być otwartym na odmienny punkt widzenia. Ale zarazem wyraźnie i asertywnie zaznaczyć: mam inne doświadczenia, przeżycia, wyznaję inne wartości, inaczej to widzę.

Jeszcze lepiej postawę asertywną połączyć z empatią: „Rozumiem, że jest to dla ciebie istotne”, „Szanuję twoje zdanie, ale dla mnie ważne jest…”. Warto nauczyć się mówić „nie” bez atakowania rozmówcy. Mówmy jednak, co czujemy. Nie udawajmy, że nie ma problemu. Jeśli to się uda, warto podjąć rozmowę, spróbować zrozumieć się nawzajem.

W czasach, gdy tak łatwo zamykamy się we własnych bańkach, rozszerzanie perspektyw, niezamykanie się w skorupie własnych przekonań może być odświeżające. Ale powinno się odbywać na zasadach partnerskich, z założeniem, że oba punkty widzenia są tak samo uprawnione. Bez szydzenia, wyśmiewania, ironii i słownej agresji. W innym przypadku normalną reakcją jest obrona przez atak.

Przeczytaj również: Troskliwy czy… toksyczny? Sprawdź, czy twój partner nie jest jak Aidan z „Seksu w wielkim mieście”

Czy ty jesteś osobą, która narzuca innym swoje zdanie?

Myślimy o sobie, że nie. Ale warto przypomnieć sobie różne spotkania i rozmowy. Stanąć przed lustrem, spojrzeć sobie w oczy i zadać kilka pytań:

– Czy zdarza mi się przerywać innym i mówić, co bym zrobiła na ich miejscu?

– Czy udzielam innym porad, nawet gdy mnie o to nie proszą?

– Jak reaguję na inny punkt widzenia? Ironizuję? Wyśmiewam? Wybucham złością?

– Czy zdarza się, że ktoś smutnieje podczas rozmowy ze mną, popada w milczenie, staje się jakby nieobecny?

– Czy mawiam czasem: „A nie mówiłam? Widzisz, miałam rację! Trzeba było mnie słuchać!”

– W rozmowie dominuję, czy jestem ciekawa zdania rozmówcy? Chcę go lepiej poznać i zrozumieć?

Reklama

Autorka: Anna Zaleska

Reklama
Reklama
Reklama