Homoseksualne pary i flaga społeczności LGBT+ w "Pytaniu na śniadanie". Mariusz Szczygieł komentuje
"Nie budzi to ani mojego zdumienia, ani moralnego wzmożenia"
- Apolonia Podstawka
Szereg zmian wprowadzanych w Telewizji Polskiej przez nowy rząd nie ominął także programów rozrywkowych. Pierwszy odcinek "Pytania na śniadania" po objęciu stanowiska nowej szefowej przez Kingę Dobrzyńską wywołał wśród widzów niemałe zaskoczenie. Mariusz Szczygieł pokusił się o komentarz po tym budzącym sprzeczne opinie odcinku programu śniadaniowego.
Mariusz Szczygieł komentuje rewolucyjny odcinek "Pytania na śniadanie"
Po raz pierwszy od ośmiu lat w programie śniadaniowym TVP pojawił się wątek dotyczący środowisk LGBT+. Do tej pory część osób wspierających lub identyfikujących się z inną orientacją seksualną nie były zapraszane na antenę.
Tymczasem 6 stycznia 2024 roku Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski gościli na kanapach dwie pary homoseksualne. Tematem dyskusji była miłość i zawieranie związków partnerskich. W pewnej chwili zaproszeni goście wyjęli nawet tęczową flagę, a z ust jednego z nich padły słowa: "Chcieliśmy pomachać flagą i ogłosić, że 6 stycznia skończyła się homofobia".
Tę niecodzienną jak na standardy Telewizji Polskiej sytuację skomentował znany dziennikarz i pisarz Mariusz Szczygieł. W 2022 r. sam zdobył się na odważne wyznanie i dokonał coming outu jako osoba homoseksualna.
Zobacz też: Pary jednopłciowe i tęczowa flaga. Historyczny odcinek programu „Pytanie na śniadanie”
Mariusz Szczygieł, sesja dla magazynu VIVA! 20/2018
"Ci sami redaktorzy, którzy nie zapraszali osób LGBT do tego programu, teraz zapraszają. Nie budzi to ani mojego zdumienia, ani moralnego wzmożenia – wyznał na początku. – Panowie napisali na swoim profilu, że oto w TVP skończyła się homofobia. Instytucjonalna – może tak. Ale czy dotyczy to pracowników? Może byli i są homofobami, a może nigdy nie byli i nie są? Nie wiemy. Wiedzą to ich sumienia. (Nie mówię o gwiazdach i prowadzących – oni nie zapraszają gości i nie redagują programu. Mówię o szeregowych pracownikach)", czytamy na instagramowym profilu dziennikarza.
Jako analogię do dzisiejszej sytuacji Mariusz Szczygieł sięgnął do przykładu Anny Walentynowicz i okresu kończącego się w Polsce PRL-u. "Kiedy Anna Walentynowicz nie przeszła jeszcze na radykalne pozycje w ocenie rzeczywistości, była bardzo wyrozumiała. W rewelacyjnym reportażu Hanny Krall opowiada o swoim tragicznym życiu, o tym jak była źle traktowana w pracy, gdy usiłowała zakładać wolne związki zawodowe. A po Sierpniu 1980, gdy wygrała Solidarność, ci sami, którzy ją poniżali, przychodzili do niej, przepraszali i mówili, że się bali. – Więc może – mówiła Walentynowicz reporterce – ludzie nie są źli, tylko bardzo się boją".
Czytaj również: Natalia Niemen publicznie zrugała Edytę Górniak za wspieranie syna. Internauci nie pozostali jej dłużni