Reklama

Franciszek Pieczka uchodzi za jednego z najlepszych polskich aktorów. Grał zarówno w teatrze, w filmach, jak i serialach. Zajmował się też dubbingowaniem. Do jego najbardziej rozpoznawalnych ról należą m.in. Gustlik z serialu „Czterej pancerni i pies” czy Stanisław Japycz z serialu „Ranczo”. Na początku roku artysta skończył 94 lata. Dotychczas pozostawał aktywny zawodowo. Jednak to już przeszłość. W najnowszym wywiadzie ogłosił, że więcej już nie zagra!

Reklama

Franciszek Pieczka od prawie 70 lat aktywny zawodowo

Franciszek Pieczka przyszedł na świat 18 stycznia 1928 roku w Godowie. W 1954 roku został absolwentem Wydziału Aktorskiego w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Warszawie. W tym samym roku zadebiutował jako aktor w filmie Andrzeja Wajdy „Pokolenie”. Ostatni raz stanął przed kamerą w 2017 roku, kiedy to zagrał w filmie „Syn królowej śniegu”, w reżyserii Roberta Wichrowskiego.

Jeszcze w zeszłym roku, Franciszek Pieczka deklarował chęć powrotu do pracy. Powstrzymywała go jedynie niepewna sytuacja spowodowana pandemią. „Tęsknię za graniem. Były propozycje, ale w tej sytuacji, jaka jest, to ja się nie zajmę niczym, bo łatwo się zarazić. Niech to wszystko się uspokoi”, stwierdził w rozmowie z dziennikiem „Fakt”.

Czytaj także: Serial Czterej pancerni i pies ma już 55 lat!

Zenon Zyburtowicz/East News

Franciszek Pieczka, Festiwal Gwiazd w Międzyzdrojach, 2001 rok

Franciszek Pieczka kończy karierę aktorską

Franciszek Pieczka ostatnimi czasy pracował jako lektor, przy takich produkcjach jak: „Falenicka Atlantyda” czy „Dialog. Życie zapisane w listach”. Niedawno został uhonorowany nagrodą aktorską za męską rolę w słuchowisku „Król Lear” na 20. Festiwalu Teatru Polskiego Radia i Teatru Telewizji Polskiej „Dwa Teatry” w Zamościu.

W najnowszym wywiadzie aktor przyznał, że nie ma już siły na granie w teatrze, dlatego raz na zawsze kończy z występami na scenie. Teraz chce po prostu odpocząć. „W teatrze już nigdy nie zagram, nie planuję żadnych występów, bo nie ma już siły. Mam już 94 lata. Czas odpocząć”, oznajmił Franciszek Pieczka w rozmowie z „Super Expressem”.

Franciszek Pieczka nie musi się martwić o swój los. Ma bowiem zapewnioną całodobową opiekę. Od pewnego czasu mieszka u swojego syna. Synowa, która na co dzień pracuje jako pielęgniarka, regularnie dba o zdrowie swojego teścia. „Mam wielkie szczęście. Mieszkam u syna i mam swoje pokoje. Opiekuje się mną cudowna synowa, która jest pielęgniarką i bardzo dba o moje zdrowie i samopoczucie. A mój wnuk robi mi zakupy”, ujawnił przed rokiem popularny aktor.

Czytaj także: Zanim został aktorem, był górnikiem i kościelnym organistą. Jak dziś wygląda życie Franciszka Pieczki?

MAREK LASYK/REPORTER

Franciszek Pieczka, Krakowskie obchody jubileuszu Krzysztofa Zanussiego, Kraków, 19.06.2019 rok

Franciszek Pieczka myśli o własnej śmierci

Franciszek Pieczka w 2004 roku musiał pogodzić się ze stratą swojej ukochanej żony Henryki, z którą spędził 50 lat. Gwiazdor w rozmowie z Katarzyną Stoparczyk w książce „Jak mieć w życiu frajdę” opowiedział o ostatnich chwilach swojej małżonki oraz przyznał, że całkiem poważnie myśli o śmierci.

„W roku naszego półwiecza żona nagle zmarła. Jakaś choroba, polineuropatia i tak dalej. Bardzo szybko odeszła z tego świata. Na szczęście nie męczyła się za bardzo, ponieważ to szybko poszło. Nie mogę jej zapomnieć. I to też jest w domu. Kiedy biorę jakiś przedmiot, od razu kojarzę, że to ona coś tam z nim robiła. Albo zapiski jakieś, gdzie zapisywała daty. Wszystko stale mi ją przypomina. Ale tak pozytywnie, nie na minorowo, że robię się strasznie przygnębiony. Wiem, że pewne rzeczy są nieodwracalne. I to, co się stało, już się nie odstanie. To tylko w „Jańciu Wodniku”, którego grałem, Jańcio siedzi na ławce i chce cofnąć czas. A tego się nie da zrobić”, stwierdził.

Na łamach książki przyznał, że całkiem poważnie myśli o już o własnej śmierci. „Wie pani, ja się śmierci nie boję. Ja swoje przeżyłem. Już nie mam jakichś aspiracji ani życiowych, ani osobistych, ani zawodowych. Tylko proszę Boga, żeby odejść w miarę spokojnie, bez boleści. No i żeby później spotkać się z małżonką. Tam, na górze. Może już przygotowała dla mnie jakie przyjęcie? To by było fantastyczne!”, podkreślił, po czym dodał: „jestem człowiekiem słabym. Chcę mieć jakieś oparcie i nadzieję. Że gdzieś tam jednak się spotkamy”.

Życzymy aktorowi wszystkiego, co najlepsze.

Czytaj także: Tak wygląda życie Franciszka Pieczki po śmierci ukochanej żony: „To ja chciałem umrzeć pierwszy”

MARIUSZ GRZELAK/REPORTER
Reklama

Franciszek Pieczka, premiera filmu "Syn królowej śniegu", Warszawa, 15.01.2018 rok

Reklama
Reklama
Reklama