Reklama

Od śmierci Franciszka Pieczki minęły już cztery miesiące. Uwielbiany polski aktor odszedł 23 września 2022 roku. Przez wiele dekad zachwycał na ekranie kolejnymi barwnymi kreacjami, rozbawiał i wzruszał do łez… A jaki był prywatnie? „Przekraczając próg domu, stawał się mężem i ojcem”, wspominał w wyjątkowej rozmowie syn artysty. Dla Franciszka Pieczki rodzina była najważniejsza.

Reklama

Franciszek Pieczka we wspomnieniach syna. Młodość Piotra Pieczki

Pracował niemal do końca swoich dni. Franciszek Pieczka, znany m.in. z roli Gustlika w „Czterech pancernych i psie”, na aktorską emeryturę przeszedł dopiero na kilka miesięcy przez swoją śmiercią. Przed kamerą i na deskach teatru spędził blisko siedemdziesiąt lat… O tym, jaki był prywatnie, opowiedział ostatnio jego syn, Piotr Pieczka. W poruszającej rozmowie z Dagmarą Romanowską na łamach portalu kultura.onet.pl wspomniał swoje życie u boku ukochanego ojca.

Najwcześniejsze wspomnienia mężczyzny są związane z pracą ojca. „Zawsze z tatą spędzaliśmy razem wakacje. On kręcił gdzieś film, a my zabieraliśmy się z nim. Zawsze trochę o te wakacje przekomarzaliśmy się z siostrą — jest starsza, towarzyszyła rodzicom wcześniej. Na moje dzieciństwo przypadł czas, kiedy tata dość dużo pracował na Węgrzech i w NRD. To były lata 70. — urodziłem się w 1972 r. Bywało, że wyjeżdżaliśmy na dwa miesiące nad Balaton. Odpoczywaliśmy z mamą, gdy tata był zajęty na planie — dojeżdżał do nas w każdej wolnej chwili. A potem, po ukończeniu zdjęć, razem jechaliśmy już na takie prawdziwe wakacje, gdzieś w zupełnie inne miejsce, bez kamer.

Franciszek Pieczka, Festiwal Gwiazd w Międzyzdrojach, 2001 rok

Zenon Zyburtowicz/East News

[...] Pamiętam też nasze wakacje w Grecji, to już pierwsza połowa lat 80. Byłem nastolatkiem. Wyruszyliśmy z przyczepą kempingową. Tata, jak zawsze, wybrał drogę przez Śląsk, zatrzymaliśmy się u rodziny w Godowie — utrzymujemy do dziś bardzo bliskie kontakty. Potem kemping w Czechosłowacji. Całe to przekraczanie granic, z paszportami, odprawą celną… Dziś trudno w to uwierzyć, wtedy to był rodzaj przygody”, opowiadał syn aktora. Gdziekolwiek się nie pojawili, Franciszek Pieczka wzbudzał ogromne zainteresowanie. I choć bardzo cenił sobie kontakt z wielbicielami, zwykł powtarzać — jest czas pracy i czas odpoczynku. Dlatego na wakacje wybierali bardziej ustronne miejsca.

CZYTAJ TAKŻE: „To ja chciałem umrzeć pierwszy”, zwykł mówić o żonie Franciszek Pieczka. Dziś znów kroczą tą samą drogą...

Piotr Pieczka podkreślał, że sława taty nie była dla niego niczym nadzwyczajnym. „Tata zawsze poniedziałki miał wolne, a od 17. dopiero pracę zaczynał. Teraz z tego się śmieję, wiem, że w większości domów tak to nie wygląda. Jednak dla mnie i dla siostry było to czymś oczywistym. Nie było takiego momentu przełomowego, że nagle "zdałbym sobie sprawę", że tata jest tak znany i lubiany — tłumaczył mężczyzna w wywiadzie. — Zainteresowanie jego osobą towarzyszyło nam odkąd pamiętam. Ktoś w teatrze prosił o autograf, zaczepiał na ulicy. Spotykałem ludzi, których widziałem też w telewizji — ale naprawdę nie było w tym dla mnie nic nadzwyczajnego”.

Franciszek Pieczka, premiera spektaklu Wariat i Zakonnica, 2013

Krzemiński Jordan/AKPA

Jakim ojcem i dziadkiem był Franciszek Pieczka?

Franciszek Pieczka nie pozwalał na to, aby praca aktora pochłonęła go bez reszty. Nie zaniedbywał najbliższych na rzecz zawodu. „Wracał do domu, zostawiając "artystę" za drzwiami. Dla taty, dla mamy, dla mnie, mam nadzieję, że również dla moich dzieci — rodzina była i jest i będzie zawsze najważniejsza, cokolwiek by się nie działo”, przyznał Piotr Pieczka. Mieli swoją tradycję — wspólny, niedzielny obiad, do którego zasiadali wszyscy domownicy. Zupełnie zwyczajna chwila, która łączył całe pokolenia przy jednym stole. „Mówi się: "Bóg, honor, ojczyzna" — że to największe wartości. Tata dopisywał do tego zestawu rodzinę”.

A jakim ojcem był Franciszek Pieczka? Swojego syna wychował na samodzielnego mężczyznę. Piotr Pieczka przyznaje, że wiele mu zawdzięcza. „Dla mnie był kochanym, choć wymagającym tatą. Uczył mnie różnych rzeczy. Powtarzał: "Synek, fachowca wzywaj dopiero, jak sam naprawdę nie będziesz w stanie czegoś naprawić”, wspominał w wywiadzie 51-latek. „Przekraczając próg domu, stawał się mężem i ojcem. I wierzył, że chłop musi potrafić to i owo sam naprawić, nie być, jak mówią Ślązacy, "d*pą w trokach". Przekazał mi tę wiedzę. Do wkręcenia żarówki fachowca nie potrzebuję. Wiele rzeczy naprawiał, kosił trawnik, jak miał wolniejszą chwilę, remontował dom, malował”.

ZOBACZ TEŻ: Barbara Krafftówna pochowała dwóch mężów i straciła jedyne dziecko. Los nie był dla niej łaskawy

Aktor doczekał się również sporej gromadki wnuków — był dziadkiem aż pięciu pociech! Jak przyznał jego syn, jako ojciec i dziadek praktycznie się nie różnił… Poza małym wyjątkiem. „Jeśli chodzi o miłość, wartości, troskę — był taki sam. Aczkolwiek… wnukom pozwalał na więcej. "Oj, Piotruś, daj już spokój. Ja im pozwalam", "Tata, ale jak ja byłem w ich wieku, to mi na to nie pozwalałeś", "Daj już spokój, czego ty się ciskasz" — takie rozmowy zdarzało się nam prowadzić. Miał osobną część domu, pokoje, które były tzw. strefą azylu — dla dzieciaków. Zwłaszcza kiedy były młodsze”, opowiadał Piotr Pieczka. Na krótko przed śmiercią Piotr Pieczka wystąpił nawet w krótkometrażowym filmie jednej z wnuczek. Był to ostatni raz, gdy pojawił się na ekranie.

Czy Piotr Pieczka również myślał o tym, aby pójść w jego ślady? Choć według wielu miałby predyspozycje do bycia aktorem, on sam nigdy nie miał takich planów. „Miewałem takie pomysły jako dzieciak, ale chyba nigdy na poważnie. Na planach bywałem zgarniany przez reżyserów do "ról" "dziecka w oknie przejeżdżającego tramwaju". Chyba po to, żebym więcej nie rozrabiał między kamerami i kablami”, przyznał syn zmarłego artysty.

Franciszek Pieczka z wnuczką, Alicja Pieczka, 21.09.2017 Gdynia

WOJCIECH STROZYK/REPORTER/EAST NEWS

Syn Franciszka Pieczki wspomina zmarłego ojca

Uwielbiany aktor odszedł 23 września 2022 roku, na krótko przed swoimi 95. urodzinami. Był to bolesny cios nie tylko dla jego wiernych fanów, ale przede wszystkim dla członków jego rodziny. Bliskim Franciszka Pieczki wciąż ciężko jest pogodzić się ze śmiercią ukochanego ojca i dziadka…

Piotr Pieczka opowiedział o tym, jak wygląda ich życie bez ojca. „Bardzo taty brakuje. Przez całe moje życie tata zawsze był obok, krzątał się, mieszkał z nami. Każdy z nas wie, że rodzice się starzeją i ich odejście jest nieuchronne, ale zawsze odsuwamy to w czasie. Może jeszcze rok, dwa lata, pięć. Z okazji 95. urodzin planowaliśmy wielką rodzinną fetę i duży benefis… Przepraszam, emocje. Najtrudniej jest wnukom — my potrafimy jeszcze pewne rzeczy zracjonalizować. Powtarzał czasem, że swoje przeżył, że czuje się spełniony i tęskni za mamą — odeszła 15 lat temu. Na wnuki to spadło tak nagle. Dziadka nie ma”.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Poznali się na studiach, a ich szczęście przerwała śmierć. Oto historia miłości Ryszarda Kapuścińskiego i jego żony Alicji

51-latek jest jednak pewien, że ukochany ojciec nie opuścił całkowicie ich domu. W rozmowie podkreślał, że bardzo wyraźnie czuje jego obecność. „Myślę, że tata jest, patrzy z mamą na mnie, na Ilonę, na swoje wnuki. Czuwa nad nami razem ze Świętym Piotrem. "Nie strofuj dzieci za bardzo!" — mówi. Patrzy przychylnym okiem. Fizycznie go nie ma, ale ciągle jest obecny — nie tylko we wspomnieniach. Wypełnia nasz dom. Jest”.

Piotr Pieczka z córką Alicją

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama