Federico Fellini i Giulietta Masina: zdradzał ją na potęgę, a jednocześnie bardzo kochał
Byli jedną z najsłynniejszych par światowego kina. Nie mogli bez siebie żyć. Zmarli jedno po drugim w odstępie kilku miesięcy
Geniusz kina. Legenda, ikona. Jeden z jego przyjaciół stwierdził, że jest „niewierny, ale monogamiczny”. Przez 50 lat był z ukochaną żoną, Giuliettą Masiną. Federico Fellini uważał, że jest dla niego idealną partnerką, ani myślał o rozwodzie. W rzeczywistości była też żoną, muzą, aktorką w jego filmach, matką, opiekunką… Pisał do niej: „Wiesz, że naprawdę jesteś moim życiem, słodka Juliette. Pozdrowienia i tysiąca pór roku ze mną”. Na czym polegał fenomen tej pary i tej miłości?
Zobacz też: „Myśleli, że zostałem zastrzelony”. Zdzisław Wardejn przeżył własny pogrzeb...
Giulietta Masina i Federico Fellini: historia miłości
Kiedy się poznali nie myśleli jeszcze o filmie. Gulietta Masina urodziła się w 1921 roku w bogatej rodzicie na północy Włoch, jej ojciec był skrzypkiem, mama nauczycielką. Właściwie na imię miała Giulia, ale wszyscy wołali na nią zrobniale Giulietta, może dlatego że zawsze była mała i bardzo drobna.Skończyła literaturę na uniwersytecie La Sapienza w Rzymie, występowała w amatorskim teatrze. O rok starszy Federico pochodził z Rimini, jego tata był komiwojażerem, mama gospodynią domową. W domu były często awantury, Federico uciekał z niego, raz przyłączył się do trupy cyrkowej, dopiero po miesiącu przyprowadzili go z powrotem policjanci.
Po maturze szybko wyfrunął od rodziców, przeniósł się do Rzymu. Zyskał powodzenie jak rysownik, pisał też skecze i słuchowiska. W jednym z nich wystąpiła Masina. Zachwycił się jej głosem. Zapragnął ją poznać. Spotkali się zimą 1942 roku i podobno zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Ona na tej pierwsze kolacji niewiele zjadła, była pewna, że będzie musiała za tego wysokiego chudzielca sama zapłacić. Patrzyła z przerażeniem jak zamawia droższe potrawy. Okazało się, że miał gest, nawet na napiwek.
Raz on był ojcem, raz ona matką
Był nią zachwycony. A może swoim odbiciem w jej oczach. Giulietta nie była klasycznie ładna. Niska (1,57) drobna blondynka, o trochę pucołowatej twarzy i ogromnych wyrazistych oczach. Nazywano ją ,jako aktorkę włoskim Charlie Chaplinem, miała w sobie coś dziecinnego a zarazem poważnego i tragicznego. Federico wyglądał przy żonie jak wielkolud, był wysoki, przystojny, rozgadany – dusza towarzystwa. Ona mogła poczuć się przy nim, jak mała dziewczyna, utonąć w jego ramionach, co jego wzruszało. Chciał się nią zaopiekować. Aby przekonać do siebie rodziców Masiny, zapisał się nawet na studia prawnicze – choć nie było mu to w głowie i nigdy się tam nie pojawił. Troszczyli się o siebie nawzajem. „Czasem to ja byłem ojcem dla niej, a czasem ona dla mnie matką”, wspominał Federico Fellini.
Jako dzieciak miał sen o kobietach, które go wyjmują z kąpieli, przytulają do piersi, otulają i wycierają miękkim ręcznikiem. Giulietta - która przemianował na Juliettę , tak do niej zwykle mówił - była jedną z tych kobiet. W każdym razie taką pełniła rolę. Przytulała, pytała czy jest mu ciepło, czy się nie nie przeziębił. Dbała o niego jak o nadwrażliwego, niezdarnego życiowo chłopca. Podobno nie umiał niczego zrobić w domu, nawet ugotować jajka. „Przez całe życie szukałem kobiet otulających ręcznikami. Na jawie zwykle wyciera mnie Giulietta”, mawiał Fellini. Zobacz też:
Ślub wzięli w 1943 roku w jeszcze faszystowskim Rzymie, wesele odbyło się w mieszkaniu ciotki Giulietty. Cieszyli się, że zostaną rodzicami, ale zdarzył się wypadek - Giulietta spadła ze schodów i poroniła. Drugą ciążę udało się jej donosić, ale urodzony w marcu 1945 roku Pier Federico zmarł dwanaście dni po urodzeniu na zapalenie oskrzeli. „To była straszliwa trauma. Bałam się utraty kolejnego dziecka. Nie że go nie chciałam, ale po prostu już się nie pojawiło”, wspominała Masina. Brak dzieci sprawił, że ich więź stała się jeszcze mocniejsza. A Giulietta wszystkie uczucia macierzyńskie przeniosła na męża ”największe dziecko świata" , jak go określała.
„La Strada” – ich wspólne arcydzieło
Przez 50 lat wiedli harmonijne życie, jemu w tym związku przypadała rola filmowego geniusza, jej aktorki i żony. Federico Fellini – stawiany w jednym rzędzie z takimi reżyserami jak Orson Welles, Ingmar Bergman czy Michelangelo Antonioni – jest jednym z największych twórców światowego kina. Zrobił m.in „Osiem i pół”, „Amarcord”, „Rzym” ze słynną sceną pokazu mody papieskiej w Watykanie. czy wcześniejsze „Dolce vita”, film uważany za jeden z dziesięciu tytułów, które miały największy wpływ na historię kina.
Zobacz też: Jyoti Amge jest najmniejszą kobietą świata. Jak dziś wygląda jej życie?
Wspólnie z żoną stworzył jedno z arcydzieł filmowych „La Stradę”. Jest to historia naiwnej, trochę nierozgarniętej Gelsominy zakochanej do szaleństwa w brutalnym cyrkowcu, siłaczu Zampano (Anthony Quinn). On wykupuje ją od matki za 10 tysięcy lirów, żeby grała na bębenku, zbierała pieniądze, uprawiała z nim seks. Ta miłosna historia opowiedziana została w tak przejmujący i piękny sposób, że podbiła serca i widzów i krytyków ( film zdobył wiele nagród, m.in. Oscara w 1957 roku). Rola Gelsominy była pisana z myślą o Giuliecie, odbiegała bowiem od innych kobiet w filmach Felliniego. A były to często sex bomby. To w jego „Dolce wita” Anita Egberg kąpała się w fontannie „Di Trevi”. Role pisane z myślą o żonie były zupełnie inne, Masina grała jeszcze m.in. w „Nocach Cabirii” oraz „Gulietcie i duchach” - filmie właściwie o sobie. Zakochanej i zdradzanej kobiecie. Potrafiła być w tych kreacjach magnetyczna i chwytająca za serce. To dzięki niej także o tych filmach nie można było zapomnieć. Po wielu latach zagrała także w filmie uznanym za testament Felliniego „Ginger i Fred” – para podstarzałych tancerzy decyduje się na ostatni wspólny występ w wielkim show.
Wielu krytyków uważa, że bez Giulietty Masiny nie byłoby wielkości Felliniego, nawet jeśli on sprowadził ją do roli Gelsominy - kobiety chodzącej na placach wokół ukochanego mężczyzny. Miała na niego wpływ nie tylko z powodu ról, które u niego zagrała, ale też cichej, mądrej obecności u jego boku. To nie przypadek, że gdy w 1993 roku odbierał swojego piątego Oscara – tym razem za całokształt twórczości - dedykował go żonie. „Chcę wymienić tylko jedno imię, moje żony Giulietty. Dziękuję, najdroższa. I tylko proszę, przestań płakać" - powiedział, choć nie widział jej ze sceny. „To, że płakała, było pewne. Znam ją lepiej od samego siebie”, tłumaczył.
Do czego służy łóżko
Fedrico Fellini uwielbiał kobiety. Były jego kokainą, a jednocześnie wywoływały poczucie winy. W „Osiem i pół” o Saranghinie, którą podglądają chłopcy, ksiądz mówi, że jest diabłem. W jednym z wywiadów mówił: „Idę za kobietą kołyszącą biodrami, podczas gdy równocześnie dzwon u św. Piotra wydzwania swoje groźby i napomnienia’”. Dodawał też, że nasza wyobraźnia jest erogenna. Miał romans z Anitą Ekberg i włoską aktorką Sandrą Milo. Na szczęście już po śmierci Giulietty Masiny, Sandra Milo opowiadała jak kochała się z Fellinim w Hotelu Plaza w Rzymie albo w rozlicznych motelach, zawsze na podłodze. Tłumaczył jej , że łóżko służy do spania, a nie do seksu. Zrzucali więc kołdrę na podłogę i kochali się godzinami. Jak wspominała Sandra Milo żona reżysera nic o tych spotkaniach nie wiedziała, panie się nawet przyjaźniły. Masina nazywała Sandrę „młodszą siostrą” . Wiadomo też, że Federico Fellini miał kochankę Annę, wobec której był bardzo zaborczy – dla niego rzuciła pracę w drogerii, bo miała być zawsze do dyspozycji. Miał też wiele innych kobiet.
Giulietta Masina podobno patrzyła na to pobłażliwie, mówiła że mężczyzna musi nakarmić nienasyconego smoka, którego „mieszka w spodniach”. Pytana, czy nie jest zazdrosna, odpowiadała „jestem, jak każda zakochana kobieta". Wiedziała, że ani on nie odejdzie ani ona go nie zostawi. Nie tylko dlatego, że kochali się i byli bardzo ze sobą związani. Masina była też głęboko wierzącą osobą i raz zawarte małżeństwo przed Bogiem traktowała jak sakramentalną obietnicę na dobre i złe. On podchodził do tego inaczej. mawiał : „Katolicki rytuał działa stymulująco, daje przyjemność łamania reguł, naruszania zakazów, które wprowadza”.
Zdrada wydobywa z mężczyzny, to co najlepsze
Federico tłumaczył, że zdrady wydobywają z mężczyzny to, co najlepsze. „Współczesny mężczyzna potrzebuje bogatszych związków. Pozamałżeńskich i przedmałżeńskich. Małżeństwo jest tyranią, pogwałceniem i uśmierceniem jego naturalnych instynktów. Kobieta, z drugiej strony, ma skłonność do tworzenia swojego świata wokół jednego mężczyzny”, mówił. Był jednak pewnie, że jego świat nie ucierpi z powodu porzucenia go przez Giuliettę. Była jego przyjaciółka i powierniczką. Nawet gdy spędzał noc u kochanki, wydzwaniał po kilka razy do żony. Czy Giulietta Masina mogła być w takim związku naprawdę szczęśliwa? Żyła u boku człowieka uważanego za geniusza. Była panią Fellini, choć co ciekawe została na całe życie przy swoim nazwisku. Nie była nigdy anonimową, czy zapomniana postacią. Miała ogromną popularność,przede wszystkim we Włoszech, śmiała się że jest bardziej znana niż Myszka Miki. Gdy pewnego razu skradziono jej torbę, i dziennikarze ogłosili to przez radio, złodziej – gdy dowiedział się kogo okradł, oddał torebkę z przeprosinami. Opowiadało tym z podziwem sam Fellini. Gdy nie grała u męża, ( a miała u niego przerwę 25-letnią) grała w serialach, filmach innych reżyserów.
Piękna historia miłosna
Federico Fellini był strasznym hipochondrykiem, ale w pewnym momencie zaczął chorować naprawdę. A właściwie ich choroby zaczęły się w podobnym czasie. Tylko jego poszła błyskawicznie, a ona borykała się nieco dłużej. Jesienią 1993 roku przypadała 50-ta rocznica ślubu Felliniego i Masiny. Kilka tygodni wcześniej reżyser dostał zawału, był też częściowo sparaliżowany. Zdecydował się jednak wypisać ze szpitala, aby spędzić ten dzień z żoną. Masina chorowała już wówczas na raka płuc – przez całe życie paliła paczki papierosy. Przychodziła do męża do szpitala w turbanie, nie chciała pokazywać jak wygląda po chemii. Fellini zmarł 31 października, dzień po uroczystej kolacji z ukochaną. Giulietta zmarła kilka miesięcy później, 23 marca 1994 roku. Jej ostatnie słowa brzmiały: „Spędzę Wielkanoc z Federico”. Została pochowana w wieczorowej sukni, która miała na sobie w noc rozdania Oscarów, kilka miesięcy wcześniej. Do sukni przypięta była czerwona róża od Federico Felliniego. Wcześniej Giulietta Masina w jednej z rozmów powiedziała: „Nasza piękna historia miłosna, chciałabym żeby się nie skończyła"