Ewa Krawczyk o ostatnich chwilach Krzysztofa Krawczyka. Zdobyła się na wyjątkowe wyznanie
Te słowa łamią serce
Ewa Krawczyk udzieliła pierwszego wywiadu po śmierci swojego męża. Żona Krzysztofa Krawczyka zdobyła się na szczere wyznania. Jej słowa łamią serce. Opowiedziała jak wyglądały ostatnie chwile jej ukochanego.
Ewa Krawczyk udzieliła pierwszego wywiadu po śmierci męża
Ewa Krawczyk udzieliła pierwszego wywiadu po śmierci Krzysztofa Krawczyka. W programie Alarm opowiedziała o ostatnich chwilach męża, o relacji z jego synem, a także zwróciła się do widzów ze specjalnym apelem.
Ich małżeństwo było dowodem na to, że miłość pokonuje wszelkie przeszkody. Nawet po trzech ślubach i jednym rozwodzie nie mieli wątpliwości, że są dla siebie stworzeni. Wiernie tkwili u swego boku, zawsze mówili o sobie w samych superlatywach i każdego dnia udowadniali, że nie mogą bez siebie żyć... Ich bajkowe życie przerwała śmierć piosenkarza.
Zobacz także: Syn Krzysztofa Krawczyka nie ma gdzie mieszkać?! Sensacyjne szczegóły wyszły na jaw po pogrzebie artysty
Krzysztof Krawczyk i Ewa Krawczyk, 2012
Ostatnie chwile Krzysztofa Krawczyka
Ewa Krawczyk w programie Alarm zdradziła jak wyglądały ostatnie chwile Krzysztofa. Kiedy wrócił do domu ze szpitala czuł się dobrze: Krzysiu czuł się bardzo dobrze. Był w bardzo dobrej formie. Może nie tak koniecznie do końca w 100 %, ale nieźle. - powiedziała Ewa.
Krzysztof Krawczyk zmarł w Lany Poniedziałek. Święta zapowiadały się dla nich spokojnie: „Potem poleżeliśmy, poprzytulaliśmy się, powspominaliśmy. Tego dnia już nic innego nie robiłam, tylko mu poświęciłam czas. Potem obejrzeliśmy jeszcze film Całe moje życie. Bardzo długo dyskutowaliśmy na temat tego filmu, na temat wspomnień. Na temat jego młodości. Takie rzeczy, których ja nawet nie znałam. On dużo rzeczy jeszcze zabrał ze sobą, ciekawostek. Nie zdążyliśmy jeszcze tego omówić”.
Zobacz także: Krzysztof Krawczyk miał życzenie związane z własnym grobem. Bliscy spełnią jego wolę
Ewa Krawczyk w programie „Alarm”
Jednak w poniedziałek stan wokalisty się pogorszył: „Od poniedziałku zaczęło być niedobrze. Ja nigdy nie była przy kimś, kto umiera. Ja nie wiedziałam, że tak jest przy umieraniu, więc ja myślałam, że to jest jakiś chwilowy kryzys. Po prostu. Robiłam, co mogłam. On walczył. On miał też nadzieję, że on z tego wyjdzie. Bronił się bardzo, w oczach to widziałam. Ja znałam go 40 lat. Jak on wychodził na scenę, jak on patrzył na publiczność, jak on patrzył na mnie, jak on miał tremę, kiedy ta trema ustępowała, ja to wszystko wiedziałam. W jego oczach, w jego spojrzeniu, w jego gestach, w jego ruchach, ja wiedziałam, co on chce przez to powiedzieć, ale tu nic, żadnego sygnału mi nie dał” - zdradziła wzruszona Ewa.
Po telefonicznej konsultacji ze znajomym lekarzem Ewa otrzymała polecenie, aby wezwać pogotowie: „Powiedziała, że mam dzwonić na pogotowie, a ona dzwoni do rodziny. „A po co do rodziny?”. „Nic nie mów, tylko wykonuj moje polecenia”.
Zobacz także: Krzysztof Krawczyk i Pola Raksa - legendarny piosenkarz i piękna aktorka. Co ich łączyło?
Ewa Krawczyk w programie „Alarm”
„Nie chce mówić, co się działo z Krzysiem. Położyłam się koło niego, i mówiłam: „Krzysiu, powiedz coś do mnie”. Tak prosiłam. On wziął rękę, położył mi na policzku i powiedział: „Moja laleczko kochana”. I wtedy już oczka poleciały mu tak do tyłu gdzieś. Miałam nadzieję, że on jeszcze będzie żył, chociaż pan z pogotowia nie dawał żadnych szans. A ja cały czas liczyłam na jakiś cud, że jak on tam pojedzie, to ta wielka technika dzisiejsza może zdziała cuda. Nie zdziałała” - wyznała łamiącym się głosem Ewa Krawczyk.
W wywiadzie Ewa zdradziła także dokładną godzinę śmierci męża. „Krzysiu odszedł o godzinie 15.05, godzinie Miłosierdzia Bożego, nie jak prasa mówi o 17. Dokładnie o 15.05”.