Reklama

Kilka lat temu temu zaczynała od zera. Zmieniła wszystko. Teraz 64-letnia Ewa Kasprzyk ma nowego partnera, nowy dom, nowe życie i mnóstwo ciekawych ról do zagrania. „Chodzi o to, żeby żyć tak, żeby przeszłość nie zdominowała teraźniejszości. Nie rzucała się na nią cieniem, bo inaczej nie ruszymy do przodu”, mówi aktorka. Katarzynie Piątkowskiej opowiedziała też o sile kobiet, łamaniu stereotypów i dlaczego nie boi się upływu czasu.

Reklama

ZOBACZ TEŻ: Paweł Staliński ponad dekadę temu osiągnął sukces w „Tańcu z Gwiazdami”. Co dziś robi przystojny model?

Jest Pani jedną z niewielu kobiet, która nie ukrywa, ile ma lat.

Nie mam nic do ukrycia. Po prostu przyjmuję do wiadomości, że jestem kobietą po sześćdziesiątce. Jestem dowodem na to, że życie dojrzałej kobiety to nie „czołganie się do cmentarza”, że jest ciekawe, pełne wyzwań i możliwości. Żyję pełnią życia, jestem zakochana i bardzo szczęśliwa. A przecież zaczynałam wszystko od zera – nowe życie, nowy dom, nowy partner. Chodzi o to, żeby żyć tak, żeby przeszłość nie zdominowała teraźniejszości. Nie rzucała się na nią cieniem, bo inaczej nie ruszymy do przodu. Kiedy cieszymy się z tego, co jest teraz, co nam życie przynosi, możemy mieć nowe plany i nie bać się, że nam pesel przeszkodzi w ich realizacji. Wiem, że nie jestem w tym odosobniona. Coraz więcej kobiet się wyzwala, bo są otwarte i mądre. Zresztą uważam, że zawsze były, a co więcej, są mądrzejsze od mężczyzn.

A mówi się o nas słaba płeć.

Słaba, a jednak mocna! Jesteśmy decyzyjne, wykształcone i, o czym nie można zapominać, piękne. Ale musimy w każdym wieku o siebie dbać. Nie chodzi o to, żeby się upiększać na tyle, żeby nie być rozpoznawalnym. Wiadomo, młodsze nie będziemy, ale zróbmy wszystko, żeby dojrzałość była przyjemna.

Coś na przekór stereotypom?

Ludzie sami stawiają sobie ograniczenia, myślą, że czegoś tam nie mogą czy im nie wypada. Wiadomo, że jeśli mam gorszy dzień, nie będę mówiła, że jest wspaniale. Ale na szczęście nie spełniam ogólnospołecznych standardów. Niby dlaczego miałabym nie założyć mini albo odkryć dekoltu? A jeśli mam superzgrabne nogi i seksowny dekolt?

Lubi Pani działać wbrew schematom…

Dlatego razem z moim partnerem Michałem wzięliśmy udział w programie „Power Couple”. Dałam się tam wystrzelić z katapulty. Dlaczego miałabym tego nie zrobić? Oczywiście jestem szczera wobec siebie, w przeciwieństwie do mojej młodszej wersji. Wiem, że dzisiaj już trudniej mi na przykład zrobić gwiazdę czy stanąć na głowie. Ale robię to, bo całe życie to robiłam. Tak jak inne rzeczy, które teoretycznie, zgodnie ze społecznymi oczekiwaniami, mi nie przystoją. Jestem dojrzałą kobietą, ale wciąż mam niesamowitą energię i ogromny apetyt na życie. Żyję tak, żeby pokazać też innym, że wiek nie stanowi bariery. Tak jak 90-letni William Shatner, gwiazda serialu „Star Trek”, który w tym roku poleciał w przestrzeń kosmiczną i stał się najstarszym astronautą na świecie. To jest wspaniałe i oznacza, że wiek to tylko cyfry.

I Pani, i on pokazujecie innym, że w każdym wieku wszystko można.

Nigdy nie bałam się upływu czasu, bo uważam, że bać to się można złego człowieka czy groźnego zwierzęcia. Nigdy też nie projektowałam się na to, co będzie. Dojrzałą kobietą nie stałam się z dnia na dzień. To jest proces, który niepostrzeżenie prowadzi nas do tego, co nieuniknione. Obserwowałam to u moich kolegów. Byli, byli, byli i nagle… dopadła ich starość, choroba. A przecież byli zdrowi i prężni. Czas jest nieubłagany, zegarów nie cofniemy, ale nie ma co z tym walczyć. Trzeba sobie w głowie poustawiać i wyciągnąć z życia najlepsze, co się da. I jak najdłużej. Trzeba być do niego i do siebie nastawionym pozytywnie, bo tylko na to mamy wpływ.

Czytaj także: Został zaszufladkowany w rolach złych i czarnych charakterów? Tak wygląda życie prywatne Artura Dziurmana

Marlena Bielińska
Reklama

Ewa Kasprzyk, VIVA! listopad 2021 rok

MARLENA BIELIŃSKA
MARLENA BIELIŃSKA
Reklama
Reklama
Reklama