Dorota Szelągowska z okazji 41. urodzin opowiedziała o swoich problemach z samoakceptacją
„Jak ja siebie nie lubiłam”, wyznała
Córka Katarzyny Grocholi, Dorota Szelągowska, to aktualnie jedna z najpopularniejszych i najbardziej lubianych osobistości telewizyjnych. Remonty i metamorfozy wnętrz z jej udziałem cieszą się ogromnym zainteresowaniem widzów. Ostatnio z okazji swoich 41. urodzin postanowiła podzielić się z fanami zdjęciami sprzed 10 lat oraz... kompleksami, jakie wtedy miała.
Dorota Szelągowska cieszy się sporą popularnością
Prezenterka jest jedną z najbardziej lubianych osobistości telewizyjnych, a remonty, które wykonuje są dla wielu osób wielkim wsparciem w odmianie własnego mieszkania. Jednak o ile w pracy zawodowej Dorocie Szelągowskiej wiedzie się bardzo dobrze, tak w życiu prywatnym ma mniej szczęścia... Córka Katarzyny Grocholi ma za sobą trzeci rozwód. Z pierwszym mężem doczekała się syna, Antka, a z ostatnim córeczki Wandy.
Czytaj też: Dorota Szelągowska wprost o rozstaniu z trzecim mężem: „Bardziej celebrowałam rozwód, niż ślub”
Dorota Szelągowska w sesji dla Vivy!, sierpień 2020
Dorota Szelągowska mierzyła się z okropnymi kompleksami
Trudno uwierzyć, że ta lubiana, piękna i zarażająca uśmiechem kobieta mierzyła się kiedyś z wielkimi kompleksami i bardzo siebie nie lubiła. A, jak przyznała Dorota Szelągowska, tak właśnie było! Z okazji swoich 41. urodzin podzieliła się z Internautami swoimi zdjęciami sprzed 10 lat. Zdobyła się przy tym na bardzo szczery wpis i wyznała, co tak naprawdę myślała o sobie, mając 30 lat. „Z okazji swoich 41 urodzin, umieszczam tu zdjęcia siebie około 30 letniej. I chcę żebyście wiedzieli, że ta dupejra ze zdjęć, uważała się za jeden z najmniej atrakcyjnych okazów stąpających po ziemi”, zaczęła swój wpis.
Dorota Szelągowska miała spory problem z zaakceptowaniem własnego ciała, które ją samą wręcz napawało obrzydzeniem. Zmorą kobiety były rozstępy, była także przekonana, że jest zbyt gruba... Na szczęście po latach nauczyła się kochać samą siebie, co tłumaczy dalej w swoim wpisie. „Otóż dotarło do mnie, że jedyną rzeczą na którą mam realny i największy wpływ to ja sama. Czyli, że to mój wybór czy siebie lubię czy nie. I że lubić siebie jest po prostu lepiej. Zanim posądzicie mnie o kołczingowy paulokoelizm, spróbujcie spojrzeć na siebie jak na kogoś kogo kochacie bezwarunkowo. Własne dzieci, najlepszą przyjaciółkę, rodziców. Naprawdę przeszkadza Wam jak są nieidealni? Mają bliznę na twarzy, popełnią jakiś błąd lub niemożebnie przytyją? Kochacie ich wtedy mniej? No właśnie. To tyle i aż tyle”.
Pani Dorocie życzymy wszystkiego najlepszego i gratulujemy odważnego wyznania!
Zobacz także: Dorota Szelągowska szczerze wyznaje: „Cała jestem poorana rozstępami”