Reklama

Wyglądają jak zblazowane bywalczynie salonów rodem z programu „Żony Hollywood”, jednak nie dajcie się zwieść pozorom! Tym kobietom zależy na przyszłości ich ojczyzny - Ameryki. I uważają, że najlepiej zadba o nią Donald Trump. Dlatego założyły grupę, której celem jest przekonanie kobiet, by oddały głos na ich kandydata. Poznajcie Trumpettes USA (czyli Trumpetki).

Reklama

Donald Trump w kobietach najbardziej ceni ich wygląd, czego dowiódł wielokrotnie. O własnej córce, Ivance powiedział, że jest piękna, i że… umówiłby się z nią, gdyby nie był jej ojcem, a o przeciwniczce w kampanii prezydenckiej, Hillary Clinton, że „nie zachwyciła go” swoją fizycznością. Gdy niedawno „The Washington Post” ujawnił nagranie z kulis serialu „Dni naszego życia”, na którym Trump chwali się, że lubi całować i obmacywać kobiety bez pytania, i że one chętnie na to pozwalają, ponieważ „jest gwiazdą”, w mediach zawrzało, a na kandydata do najważniejszego stanowiska w państwie spadły gromy.

Tacy są chłopcy

Trumpetki były niewzruszone. „Tacy są chłopcy” - skomentowała całą sprawę założycielka grupy. „Powiedziałabym, że, jakby się zastanowić, ten komentarz nie dorównuje seksowi oralnemu w Białym Domu” - skomentowała, nawiązując do seksafery Billa Clintona i dodała, że odrzucanie kandydatury Trumpa, ze względu na to „chce zaliczyć panienkę” nie rozwiąże amerykańskich problemów, i że „nikt nie obiecywał, że będzie miło”. Ma być przecież skutecznie.

Cudowne życie Trumpetek

Trumpetki to inicjatywa Toni Holt Kramer - kiedyś dziennikarki z Hollywood, teraz bogatej bywalczyni salonów, która ma rezydencje na Florydzie i w Kalifornii. Urodziła się w Brooklynie. Karierę zaczynała jako modelka. Ma bujną blond fryzurę, 78 lat (przyznaje się do 68) i bogatą historię związków – dziennikarze doliczyli się aż 7 mężów. Przez 30 lat pracowała w telewizji jako prezenterka programów, takich jak „Good Morning LA”, “Mid-Morning L.A.” czy “Toni Holt in Hollywood”, i pisała do gazet, przeważnie o gwiazdach. W latach 70. sama otarła się o świat celebrytów. Wspomina, że podrywał ją Aristotelis Onasis - przedsiębiorca i magnat transportu, który wtedy był mężem wdowy po prezydencie, Jackie Kennedy. Gdy zaprosił ją na wycieczkę, odrzekła podobno: „Mój drogi, Nie rozumiem dlaczego zapraszasz mnie, skoro twoja żona jest sławna, ważna, wspaniała i jest ikoną dla kobiet z całego świata”. Takich anegdot liderka Trumpetek ma w zanadrzu dziesiątki. Czy są prawdziwe? Wielu ma wątpliwości.

Facebook

Założycielka i liderka Trumpetek Toni Holt Kramer.

Kramer lata prywatnym samolotem, ma pełnoetatowego ochroniarza - wyszkolonego żołnierza. Boi się o bezpieczeństwo swoje i kraju, a w szczególności ataku Państwa Islamskiego i dżihadystów. Ma je zapewnić właśnie Donald Trump, którego zresztą zna osobiście i uważa za świetnego biznesmena, silnego mężczyznę i dobrego człowieka. Twierdzi, że jest jego przyjaciółką i że nazywała go „panem prezydentem” lata zanim rozpoczął kampanię.

Brak doświadczenia w polityce bez znaczenia

Poznali się w elitarnym klubie Trumpa Mar-a-Lago w Palm Beach, którego jest członkinią. Zanim poparła biznesmena w wyścigu do prezydentury, zapytała o opinię jego pracowników i podobno wszyscy powiedzieli, że biznesmen traktuje ich bardzo dobrze. Nie przeszkadza jej brak doświadczenia w polityce. „Uwielbiam klub Trumpa, bo jest perfekcyjny. Taki będzie nasz kraj pod jego rządami” - mówi Kramer, a jej koleżanki, Trumpetki, przytakują. Raz jedna z nich chciała zorganizować imprezę w klubie, ale wszystkie sale były zarezerwowane. Poprosiła więc Trumpa o interwencję i pokój od razu się znalazł. „Takim właśnie człowiekiem jest pan Trump. Gdy coś obieca, dotrzymuje słowa” - powiedziała.

Gdy Trump rozpoczął kampanię, Kramer momentalnie zadecydowała, że rzuci wszystko, by tylko mu pomóc. Nie wiedziała tylko jeszcze w jaki sposób. Natchnienie przyszło do niej niebawem - na pomysł grupy Trumpettes USA wpadła we wrześniu na gali charytatywnej, odbywającej się w hotelu w Beverly Hills. Szybko dołączyły do niej koleżanki z klubu Mar-a-Lago, którym na sercu leży bezpieczeństwo Ameryki, i umocnienie rodzimego rynku. Wierzą, że kontynuacja polityki Obamy doprowadziłaby do ekonomicznej katastrofy. „Myślę, że socjalistyczny program sprawia, że ludzie stają się nieprzydatni i tracą do siebie szacunek” - mówi Kramer. Też pewnie nie bez znaczenia jest dla nich fakt, że idące za wsparciem socjalnym wyższe podatki prawdopodobnie uderzyłyby w najbogatszych - grupę, do której należą.

Facebook/TrumpettesUSA

Trumpetki podczas imprezy urodzinowej Toni Holt Kramer.

Metody działania

Nie wszystkie Trumpetki to zagorzałe zwolenniczki Republikanów. Niektóre nawet w przeszłości wspierały kampanie Demokratów. Liderka Trumpetek na półce w salonie ma zdjęcie z Billem Clintonem. Ale prezydenturze jego żony jest stanowczo przeciwna. „Znam Hillary bardzo, bardzo dobrze, i mogę powiedzieć, że niestety jej rządy byłyby jak trzecia kadencja Baracka Obamy” - powiedziała Kramer w wywiadzie z „The Telegraph”. A to w jej ustach największa obelga.

Trumpetki gościły na pierwszych stronach gazet ze względu na to, że nie przejmują się polityczną poprawnością i uwielbiają teorie spiskowe. Sean Bianca - trenerka tenisa i wiodąca blogerka grupy, bulwersuje się między innymi kosztami przyjęcia syryjskich uchodźców. Hillary Clinton oskarża o liczne kłamstwa, udzielanie wsparcia finansowego ISIS i nawet… lesbijski romans z przyjaciółką, Huma Abedin. A o ruchu emancypacyjnym Afroamerykanów Black Lives Matter pisze, że „odbiera szacunek Bogu i policji”. Trumpetki nie boją się ostrych słów, podobnie zresztą jak ich kandydat.

Gorąca publicystyka w Internecie to nie wszystko. Jak jeszcze grupa wspierają Trumpa? W swoim stylu. Niedawno na przykład zorganizowały odświętny lunch pod hasłem „przygarnij Trumpetkę”, podczas którego każdy z zaproszonych miał przyprowadzić ze sobą koleżankę i przekonać ją, by wstąpiła do grupy.

Rozwiązanie problemu niskiego poparcia?

Członkinie Trumpettes USA noszą pierścionki z wielkimi diamentami, jeżdżą mercedesami, bywają na licznych bankietach i imprezach. Jednak są wśród nich też biedniejsze kobiety, a nawet przedstawicielki mniejszości. Tak przynajmniej twierdzi Kramer. Dowodem na różnorodność mają być… jej dwie latynoskie gosposie, które podobno przekonały do Trumpa nawet swoje rodziny i znajomych z kościoła. To duże osiągnięcie, zwłaszcza, że, jak wskazują sondaże, poparcie dla Trumpa wśród Latynosów jest bardzo niskie. Jak mają popierać polityka, dla którego jednym z głównych postulatów kampanii jest ograniczenie napływu imigrantów z Ameryki Południowej do Stanów?

Podobnie niskie poparcie Trump ma wśród białych kobiet z wyższym wykształceniem. Według jednego z ostatnich sondaży zagłosowałoby na niego zaledwie 27 procent ankietowanych, a na Clinton 57 procent. Trumpetki mają więc pole do popisu. Tylko czy uda im się kogokolwiek przekonać? Wątpimy...

Polecamy też: Donald Trump: „Jako prezydent zrobiłbym kawał dobrej roboty”. Wywiad z milionerem i jego żoną Melanią

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama