Qczaj nigdy nie bał się mówić głośno o trudnościach, z jakimi musiał się zmierzyć
Ostatnie wyznanie trenera poruszyło Polskę...
- Redakcja VIVA!
Daniel Józek Kuczaj, znany powszechnie jako Qczaj, swoim nastawieniem do życia i energią podbił serca milionów Polek. Nie tylko udowadnia, że wysiłek sportowy może być jednocześnie zdrowy i zabawny, ale też namawia kobiety do tego, aby wierzyły w siebie i nie pozwalały się źle traktować. Qczaj nie ukrywa, że opiera się na własnym, bardzo przykrym doświadczeniu. Nigdy nie obawiał się trudnych tematów.
Qczaj - relacje rodzinne
Gdy jako nastolatek przeniósł się z Krakowa do Warszawy, chciał zrobić karierę aktorską. Przez trzy lata występował w Teatrze Buffo Janusza Józefowicza. W programie 20m Łukasza przyznał, że nagły sukces nie wpłynął na niego dobrze, ponieważ „odbiła mu wtedy palma”. Ze względów finansowych zakończył przygodę ze sceną i został... fryzjerem.
Poświęcał też mnóstwo czasu swojej pasji, czyli siłowni. Po pewnym czasie postanowił podzielić się swoją wiedzą z innymi, i ta decyzja zmieniła jego życie. W wywiadach tłumaczył, że wychował się z mamą i dwiema siostrami, dlatego rozumie kobiety i chce je wspierać w każdy możliwy sposób. Qczaj ma za sobą trudne chwile, dlatego doskonale wie, jak ważna jest pomoc innej osoby.
„Ja moją mamę tak naprawdę uwolniłem od mojego taty. Zrobiłem to, kiedy po dziewięciu latach niewidzenia się z nim zobaczyłem moją mamę. Nie widziałem jej sześć lat, bo wyleciała do Stanów. Kiedy zobaczyłem moją mamę bez zębów na lotnisku, kiedy wyglądała jak zapuszczona, zniszczona kobieta, powiedziałem: Nie pozwolę na to. [...] Zobaczyłem, że jeden człowiek, który ma ze sobą problem, zamiast chcieć go naprawić, ciągnie za sobą trzy życia w dół – mojej mamy i moich sióstr”, mówił w programie Łukasza Jakóbiaka.
Teraz nie ma kontaktu z ojcem, a jego rodzina wciąż mieszka w USA. Matka Qczaja jest dumna z syna i jego osiągnięć.
Qczaj o alkoholiźmie
Trener przyznał, że osiągnięcie sukcesu nie było łatwe. „Ja miałem problem z alkoholem. W ogóle mam problem z uzależnieniami. Alkohol był takim wyjściem, kiedy myślałem: Ja jestem miernotą, jestem słaby. To były takie momenty, kiedy wydawało mi się, że jestem nikim”, mówił w programie 20m Łukasza.
„Wyrwałem się z domu, w którym była przemoc, alkohol. Grałem w teatrze u Janusza Józefowicza, a gdy straciłem pracę z dnia na dzień, zaczęły się schody. Chlałem wino butelka za butelką. Uzależniłem się. Nie widziałem sensu życia. Miałem wiele kompleksów i zerowe poczucie własnej wartości. Nie miałem na rachunki, na prąd. Pomyślałem, że jestem dobry w sporcie i że zrobię z tego swój atut. To był strzał w dziesiątkę. Odbiłem się od dna i nie mam na co narzekać”, wyznał w rozmowie z Faktem.
Dlaczego Qczaj pomaga kobietom?
W rozmowie z Aleksandrą Kwaśniewską wytłumaczył, dlaczego wspiera kobiety. „W Polsce za łatwo usprawiedliwia się mężczyzn. Usłyszałem od swojej babci, że to moja wina, że mój ojciec pije. Miałem wtedy 17 lat i pamiętam to do dziś. Nie mam do niej żalu, mam świadomość, że to był wynik jej chorej miłości do syna. Byłem u niej niedawno, żeby się z nią pojednać. Jestem jej niesamowicie wdzięczny, że została z nami i się nami opiekowała, ale trzeba bez żalu powiedzieć, jak było”, mówił na łamach VIVY!.
„Wiele kobiet trwa przy mężach, którzy je maltretują, bo mylą pojęcia. Myślą, że robią to dla dzieci, bo dziecko musi mieć ojca, rodzina powinna być pełna i boją się innego życia, nie potrafiąc wyjść z roli ofiary. A ja mówię z perspektywy kogoś, kto to przeżył: to nie jest dobre dla dzieci. I na szczęście udaje mi się wielu kobietom to uświadomić”, dodał.
Myślał o samobójstwie. „Właściwie byłem już do tego przygotowany. Pogodziłem się z tym, że to się wydarzy. Na niczym już mi nie zależało. Robiłem wszystko, żeby jeszcze bardziej się zdołować. Nie wychodziłem z domu, odciąłem się od znajomych, nie pojechałem na święta do mamy. Analizowałem swoje życie i utwierdzałem się w przekonaniu, że samobójstwo to jedyna słuszna decyzja. Doszedłem do wniosku, że wszystko, czego doświadczyłem od dzieciństwa, prowadzi do tego, żebym się zabił”, wyznał w rozmowie z Plejadą.
Qczaj o hejcie na Podhalu
Musiał zmierzyć się z wielką falą hejtu, gdy w show Kuby Wojewódzkiego opowiedział o tym, jak naprawdę wygląda życie na Podhalu. „[...] dostałem masę hejtu, naprawdę strasznego. Od górali. [...] Ja kocham tych ludzi, jest tam mnóstwo fantastycznych osób, ale jest też mnóstwo ludzi pogubionych czy poturbowanych, którzy są pokłosiem swoich rodzin i historii”, mówił. „Uważam, że nie można zamiatać tego pod perskie dywany, bo problem jest. Trzeba o tym mówić, trzeba edukować i mówić o tym, co to zmienia, kiedy jest taka ustawa – że ona jest dla tych ofiar. Dla ludzi, którzy bardzo często kończą źle”.
Powrócił do tych doświadczeń w późniejszym wywiadzie Marzeny Chełminiak, opublikowanym przez portal TVN24. „Nie chcę tutaj wkraczać w tematy polityczne, natomiast to, co się dzieje, że Zakopane jako jedyna gmina w Polsce nie przyjęło uchwały antyprzemocowej, że generalnie zatrzymali się na etapie myślowym, że to zmieni generalnie ich tradycję, rodzinę... Ja chcę powiedzieć: do cholery, jaką tradycję?! Bicie żony, łojenie swoich dzieci? Alkohol? Nie bez powodu mówi się, że górale mają taki łeb, że możemy wypić bardzo dużo. To jest fakt i to się dzieje cały czas”, powiedział otwarcie.
Qczaj wyznanie o molestowaniu na Instagramie
Qczaj zdobył się na bardzo szczere wyznanie na swoim Instagramie. „[...] Jestem dzieckiem, mam siedem lat, siedzę nagi w wannie, a widząc krew ociekającą pomiędzy obolałymi pośladkami boję się jeszcze bardziej. Płacząc z bólu po cichu zmywam z siebie to czego nie zmyję do końca życia – ale jeszcze tego nie wiem, bo mam zaledwie siedem lat”.
„Byłem dzieckiem, a siedząc w wannie zmywałem z siebie zapach pedofila, który zgasił moje dzieciństwo tak, jak gasi się niedopałek o asfalt. Zastanawiasz się kim był? Nie miał twarzy potwora... Przyjaciel rodziny, podrywacz kobiet, co niedzielę chodził do kościoła a w drodze powrotnej często nas odwiedzał”.
Wtedy powrócił do myśli o samobójstwie. „Pamiętam, gdy siedząc na skraju Skałek Twardowskiego oswajałem się z myślą, że tylko jeden ruch dzieli mnie od całkowitej wolności... Wolność. Pisząc te słowa dokładnie pamiętam, jak brudny, samotny i niekochany się czułem. Nienawidziłem się za wszystko, łącznie z tym że zawiodłem mamę prawdą o swojej orientacji. To moja historia. Dziś mama jest ze mnie dumna...”, ujawnił.
„Pogodzony ze wszystkim co było i dumny z tego kim jestem, staję w prawdzie z Tobą i ze sobą. Jeśli ta prawda pomoże choć jednej osobie, uwolni od poczucia winy, uratuje choć jedno życie to znaczy, że wszystko miało sens”, dodał.
Pomimo trudności, potrafił się podnieść. Teraz daje przykład innym.