Reklama

Daniel Kuczaj należy do grona najpopularniejszych trenerów personalnych w Polsce. Bije od niego niezwykły optymizm, którym zaraża ludzi motywując ich do ćwiczeń, a jego hasło „ukochoj się” bije rekordy popularności. Choć wiadomo, że nie miał łatwego dzieciństwo, nikt nie przypuszczał, że spotkała go tak straszna tragedia...

Reklama

Qczaj o gwałcie i orientacji

Kuczaj jest rodowitym góralem, którego matka porzuciła, gdy miał 12 lat i wyjechała do USA. Daniel został wówczas pod opieką ojca alkoholika. Wspominał, że w domu zdarzała się przemoc, przed którą uciekał do dziadków. Nawet oni nie uchronili go jednak przed pedofilem.

W sobotę 29 lutego Qczaj zdobył się na poruszające wyznanie na swoim Instagramie. Opowiedział historię, która przydarzyła mu się, gdy był dzieckiem. Jego słowa wprawiają w osłupienie: „To najtrudniejszy post jaki przyszło mi napisać do tej pory i najtrudniejsza decyzja jaką podjąłem w życiu... Jestem dzieckiem - mam chyba siedem, może osiem lat, za oknem słyszę donośne „szukam” - moi rówieśnicy bawią się w chowanego. Zaraz pewnie do nich dołączę, ale tymczasem siedzę w wannie trzęsąc się ze strachu, a w powietrzu czuć jeszcze zapach smarów samochodowych, farb, alkoholu, papierosów i potu... Jestem dzieckiem, mam siedem lat, siedzę nagi w wannie, a widząc krew ociekającą pomiędzy obolałymi pośladkami boję się jeszcze bardziej. Płacząc z bólu po cichu zmywam z siebie to czego nie zmyję do końca życia - ale jeszcze tego nie wiem, bo mam zaledwie siedem lat. Byłem dzieckiem, a siedząc w wannie zmywałem z siebie zapach pedofila, który zgasił moje dzieciństwo tak, jak gasi się niedopałek o asfalt”.

W kolejnych słowach zdradza tożsamość brutalnego mężczyzny: „Zastanawiasz się kim był? Nie miał twarzy potwora... Przyjaciel rodziny, podrywacz kobiet, co niedzielę chodził do kościoła a w drodze powrotnej często nas odwiedzał”.

Po tak ciężkim i trudnym do wyobrażenia przeżyciu, postanowił ułożyć sobie przyszłość w innym miejscu. Niestety tam również nie wszystko przebiegło pomyślnie: „Przetrwałem. Wyjechałem do Krakowa. Zawsze czułem się inny, zresztą nawet gdybym o tym zapomniał to koledzy na korytarzach szkolnej bursy sukcesywnie mi o tym przypominali. Pedał, ciota, cipa - nie są to określenia które dowartościowują 16-latka, a w kimś z tak pokiereszowanym wnętrzem rozbudzą tylko jedną myśl - nie chcę już żyć!”.

Danielowi było wówczas tak ciężko, że myślał o samobójstwie: „Pamiętam, gdy siedząc na skraju Skałek Twardowskiego oswajałem się z myślą, że tylko jeden ruch dzieli mnie od całkowitej wolności... Wolność. Pisząc te słowa dokładnie pamiętam, jak brudny, samotny i niekochany się czułem. Nienawidziłem się za wszystko, łącznie z tym że zawiodłem mamę prawdą o swojej orientacji. To moja historia. Dziś mama jest ze mnie dumna...”.

Trener wyznał, że dziś, po wielu latach, przepracował w sobie tę straszną tragedię i z uniesioną głową chce stawić czoła wszystkim komentarzom: „Radzili mi bym tego nie mówił, że będą mnie atakować, że nie wszyscy zrozumieją... Gdy zaczęło się moje piekło miałem 7 lat, przez kolejne znosiłem upokorzenie i strach... Czego mam się dzisiaj bać? - że wyleją na mnie szambo zakrapiane święconą wodą? Dziś pogodzony ze wszystkim co było i dumny z tego kim jestem, staję w prawdzie z Tobą i ze sobą. Jeśli ta prawda pomoże choć jednej osobie, uwolni od poczucia winy, uratuje choć jedno życie to znaczy, że wszystko miało sens”. I zakończył w typowy dla niego sposób: „Ukochuje. Daniel Józek #ukochojsie”.

Przypuszczaliście, że mogło mu się przydarzyć coś tak strasznego?

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama