Robert Lewandowski może zarobić 30 mln euro za sezon. Wystarczy, że...
Robert Lewandowski podpisał w ubiegłym tygodniu kontrakt z klubem Bayern Monachium. Jednak, jak podaje „Super Express’’, Polak otrzymał niedawno kuszącą propozycję z Chin. Jeden z azjatyckich klubów jest w stanie zapłacić Lewandowskiemu aż 30 milionów euro za rok!
Zobacz też: Co Robert Lewandowski mówi po meczu do żony? "Poproszę naleśniczki z jabłkami". Ciekawe, o co dziś poprosi?
Robert Lewandowski zagra w azjatyckim klubie?
Czy Robert Lewandowski skorzysta z otrzymanej propozycji? Najprawdopodobniej nie. W tym momencie przeprowadzka do Chin jest nierealna. Piłkarz w ubiegłym tygodniu podpisał 5-letnią umowę z klubem Bayern Monachium, przez co będzie z nim związany do roku 2021. Gdyby jednak Lewandowski zmienił zdanie, zostałby najlepiej opłacanym piłkarzem na świecie. Wówczas zdeklasowałby najlepiej zarabiającego rywala – Ezequiel Lavezzi za jeden sezon gry w lidze chińskiej zarabia 26 mln euro.
Zarobki Roberta Lewandowskiego w Bundeslidze
Na szczęście Lewandowski nadal może pochwalić się świetnymi zarobkami. Polak jest najlepiej opłacanym piłkarzem w Bundeslidze. Napastnik, dzięki umowie podpisanej w zeszłym tygodniu, zarobi 20 milinów za sezon, co daje mu 384 tysiące euro pensji tygodniowo. Jak podaje serwis Sport.pl, kontrakt, który podpisał, Lewandowski jest największym, jaki podpisano w niemieckiej lidze.
Anna i Robert Lewandowski w VIVIE!
– Mówicie o sobie w wywiadach, że jesteście jak ogień i woda, ale ja widzę w Was obojgu te same cechy – upór, ambicję i wiarę, że się uda. To recepta na sukces?
Robert Lewandowski: Myślę, że tak. Trudne sytuacje, które każdego z nas w życiu spotykają, determinują też w jakiś sposób nasze późniejsze, także zawodowe sukcesy. Pamiętam, że do Legii przeszedłem, bo tak naprawdę nie dano mi innego wyboru. Później dowiedziałem się, że już nie będę grał w Legii, że muszę szukać innego klubu. To był dla mnie dzień przełomowy. Nie wiedziałem, co dalej będzie, ale pomyślałem sobie, że nie mogę się przecież poddać.
– Przeszedłeś wtedy do Znicza w Pruszkowie i z pewnością byłeś podłamany.
Robert Lewandowski: Miałem wtedy kontuzję, ale nikt nie był zainteresowany tym, żebym się z niej wyleczył. Wcześniej zmarł mój tata. Zostałem z tym wszystkim zupełnie sam, sam przeprowadzałem rehabilitację bez pomocy specjalistów, bez ćwiczeń na siłowni. Nie miałem w nikim wsparcia, poza moją mamą. Ale co ona mogła zrobić? Musiałem też sam sobie pomóc. Wszystko to nałożyło się na siebie. Nie byłem w stanie nawet dobrze chodzić, cały czas kulałem. Ale szybko wziąłem się w garść. Pomyślałem, że nikomu nie dam satysfakcji, że rezygnuję, że nie poddam się. Przeszedłem do Znicza i dopiero tam poczułem, że odzyskuję formę, że mogę już biegać po boisku. Nie wiem, co mi pomogło – szczęście czy jakiś cud z góry. Trudno powiedzieć. Może pomógł mi też fakt, że po śmierci taty zostałem jedynym mężczyzną w rodzinie. I to poczucie odpowiedzialności sprawiło, że się nie załamałem, nie wszedłem na złą drogę, nie wpadłem w złe towarzystwo.
– Niedługo potem się poznaliście?
Robert Lewandowski: Dokładnie rok później. Mogłem nie jechać na obóz integracyjny na Mazurach, gdzie spotkałem Anię. Mogłem nie zdążyć... Ale dojechałem na jeden dzień.
Przeczytaj też: Anna i Robert Lewandowscy po raz pierwszy skomentowali fakt, że zostaną rodzicami. Co powiedzieli?