Reklama

Adoptowana córka Martyny Wojciechowskiej, Kabula, właśnie przyleciała do Polski. Dziewczynę czeka wyjątkowe spotkanie. Niedawno z okazji dziesiątych urodzin Marysi, biologicznej córki Wojciechowskiej, podróżniczka przygotowała wyjątkowy prezent. Gwiazda wyznała, że Marysia będzie miała okazję poznać.. swoją przyszywaną siostrę! Wygląda na to, że ten moment właśnie nadszedł. Co skłoniło Martynę Wojciechowską do tej decyzji?

Reklama

Adoptowana córka Martyny Wojciechowskiej: Kabula z Tanzanii

Martyna od niemal dziesięciu lat jest szczęśliwą mamą Marysi, która jest owocem jej związku z Jerzym Błaszczykiem. Jeszcze do niedawna niewielu wiedziało, że Martyna Wojciechowska adoptowała dziecko i tak naprawdę ma nie jedną, a dwie córki. O Kabuli zrobiło się głośno po jednym z odcinków Kobiety na krańcu świata, którego została bohaterką.

Jej historia bardzo zapadła w sercu podróżniczki. Wojciechowska w jednej chwili podjęła ważną decyzję, która odmieniła jej życie. To właśnie wówczas zdecydowała się adoptować dziś 20-letnią Kabulę.

„Po emisji programu wiele osób chciało jej pomóc. Zaczęli przelewać pieniądze na konto utworzone przez zaprzyjaźnioną fundację. Bez żadnej akcji reklamowej zebraliśmy 100 tysięcy złotych i dzięki temu Kabula może kształcić się, żeby zostać prawnikiem i bronić ludzi takich jak ona – słabszych i wykluczonych. Oświadczyłam oficjalnie przed rządem Tanzanii, że Kabula przechodzi pod moją opiekę i że będę finansować jej życie oraz edukację”, wyznała w wywiadzie dla VIVY!.

Życie Kabuli nie było łatwe. Zanim stanęła na drodze Martyny, dziewczyna musiała zmierzyć się z wieloma przykrymi sytuacjami. „Trzema machnięciami maczety odrąbali jej rękę”, wyznała w rozmowie z Romanem Praszyńskim podróżniczka. Dziewczyna jest albionoską, co w pewnym sensie traktowane jest jako swoisty "wyrok śmierci". Czym jest albinizm? Bielactwo to defekt, który polega na braku pigmentu w skórze, włosach czy tęczówce oka.

Co ciekawe, na świecie cierpi na nią co 20 tysięczna osoba, ale w Tanzanii to schorzenie występuje kilkanaście razy częściej niż w innych częściach kuli ziemskiej. Albinosi w Tanzanii są więc traktowani jak żywe sztabki złota - z kawałków ich ciał robi się cenne amulety, które mają zapewnić noszącym je bogactwo, pozycję i władzę. To właśnie z tego powodu Kabula doświadczyła m.in. przemocy z rąk handlarzami ludźmi.

„Napastnicy nie chcieli jej zabić, bo za zabójstwo grozi kara śmierci. Byli więc tak wyrafinowani, że położyli jej rękę na desce i trzema machnięciami maczety odrąbali tę rękę na wysokości ramienia. Zadbali nawet, żeby się nie wykrwawiła. Kazali matce pobiec po naftę, żeby polać nią ranę i doprowadzić do zamknięcia naczyń krwionośnych”, wyznała Martyna łamiącym się głosem VIVIE!.

Córka Martyny Wojciechowskiej pozna przyszywaną siostrę

Nic więc dziwnego, że decyzja o adopcji zapadła niemal natychmiast po tym, jak panie się poznały. Kabula nie mieszka jednak w Polsce. Podróżniczka zdecydowała się na tzw. adopcję na odległość. Tym samym gwiazda nie chce odrywać dziecka od miejsca zamieszkania, warunków, korzeni czy jego środowiska.

Chce jednak zapewnić Kabuli (oraz piątce innych adoptowanych) takie warunki, które sprawią, że ich życie nie będzie zagrożone, nie będzie im doskwierać bieda czy głód. Niebawem Marysia, biologiczna córka Martyny, skończyła dziesięć lat. Z tej okazji jej mama zaplanowała dla niej wyjątkowy prezent. Martyna chciała, by Marysia w końcu poznała swoją przyszywana siostrę. Wygląda na to, że to spotkanie właśnie nadeszło!

W rozmowie z Faktem, Wojciechowska opowiedziała o tym, dlaczego dopiero teraz podjęła decyzję o tym, by Kabula i Marysia się spotkały. „Jest dla Mani siostrą, ale jeszcze nigdy się nie spotkały. Bardzo bym chciała, żeby właśnie w tym roku, po ukończeniu przez Marysię 10 lat, w końcu się poznały”, mówi.

Jak na wiadomość o siostrze zareagowała Marysia?

„Ma ich więcej. Wspieram wykształcenie kilku dziewczynek w różnych zakątkach Ziemi, bo przecież edukacja to najważniejsza rzecz na świecie (...)”, po czym dodaje, że wraz z Marysią „mamy mnóstwo momentów, kiedy jesteśmy tylko same, i bardzo o to dbam. W domu nie odbieram służbowych telefonów. Bawimy się razem, wspinamy, jeździmy na nartach, a kiedy cierpi, rzucam wszystko, siedzimy razem na podłodze i płaczemy. Staram się być mamą na milion procent i wierzę, że daję Marysi to, co najważniejsze – poczucie bezpieczeństwa”, mówi.

Reklama

Podróżniczka z pewnością spotkanie córek uczci, uwieczniając to na fotografii. Jedno zdjęcie już pojawiło się na jej profilu na Instagramie (możecie zobaczyć je tutaj>>). To będzie bardzo emocjonujący moment zarówno w życiu Kabuli, jak i Marysi! Martyna po raz kolejny udowodnia, że bycie mamą to najważniejsza rola w jej życiu. Ale uspokajamy, z innych również nie zamierza rezygnować i nadal zamierza podejmować wyzwania, bo jak mówi: „Przecież zmienić życie choćby jednego człowieka to zmienić świat!”

Reklama
Reklama
Reklama