Reklama

Rola Dody w nowym filmie Władysława Pasikowskiego Pitbull. Ostatni pies jest jednym z najgorętszych tematów w środowisku. Mimo że jej udział w produkcji od początku budził wiele emocji, opinie są podzielone. Co o aktorskiej kreacji wokalistki sądzi środowisko?

Reklama

Jaką aktorką jest Doda?

Od samego początku mówiono, że najnowszego Pitbulla wyreżyseruje Patryka Vega. Jednak reżyser wycofał się z produkcji, a jego miejsce zastąpił Władysław Pasikowski. Wszyscy zadawali sobie pytanie, jak w roli aktorki sprawdzi się Doda. Mimo początkowych, negatywnych komentarzy kreacja aktorska wokalistki oceniana jest na dobrą. A koledzy z planu nie szczędzą słów uznania pod jej adresem.

Grała instynktownie, jak każdy naturszczyk, ale w tej kreacji jest mnóstwo autentycznych, wybuchowych emocji

„Niektórzy twórcy nie chcą pracować z nieprofesjonalnymi aktorami, ale ja nie miałem z tym problemu. Potraktowałem Dorotę jak moją koleżankę. Zagraliśmy razem kilka trudnych emocjonalnie scen i miałem wrażenie, że to ja muszę odnaleźć się w tej dynamice. Jako aktor starałem się coś kreować, próbować od różnych stron — byłem obarczony całym tym bagażem świadomości, że mogę poprowadzić moją postać w różnych kierunkach’’, wyznał Adam Woronowicz.

Aktor podkreśla, że Doda grała instynktownie. „Tymczasem ona wpadała na plan i po prostu stawała się Mirą. Grała instynktownie, jak każdy naturszczyk, ale w tej kreacji jest mnóstwo autentycznych, wybuchowych emocji. I to działało’’, powiedział aktor w rozmowie z Małgorzatą Steciak dla Gazety Wyborczej.

Również „kolega’’ z planu Dody, Bogusław Linda, odniósł się do aktorów amatorów. „Myślę, że u nas też grają aktorzy amatorzy. Ważne jest to, żeby dobrze grali. Reszta nie ma znaczenia’’, zaznaczył aktor w rozmowie z Wirtualną Polską.

Doda o roli w „Pitbullu’’

Artystka w rozmowie z Piotrem Najsztubem dla magazynu VIVA! opowiedziała o swojej roli w najnowszym Pitbullu.

A czemu właściwie zagrałaś? Bo mogłaś?

Wszystko zaczęło się od tego, że Krzysiek Materna namówił mnie podstępem do zagrania w spektaklu „Słownik Ptaszków Polskich”. Spektakl zebrał bardzo dobre recenzje, mnóstwo fajnych aktorów nam gratulowało. Więc pomyślałam, że może rzeczywiście dobrze zagrałam. I wtedy przyszedł na widownię producent i ówczesny reżyser sagi „Pitbulla” i zaproponowali mi udział w niej. To była dla mnie wymarzona propozycja, bo jestem fanką tej serii. Pomyślałam: może nawet nie będę musiała dużo grać…

Wystarczy być?

Bo ta rola mi odpowiadała, była taka, jaka trochę jestem. Bardzo często sobie zresztą wyobrażam, że gram w teledyskach szefową mafii. I jeszcze moja matka, która od dzieciństwa suszy mi głowę, że powinnam zostać aktorką, bo ja po niej odziedziczyłam talent, że gdyby nie ojciec, to byłaby bardzo sławną aktorką, ale ona, zakochana, została w Ciechanowie zamiast w Hollywood, więc nie mogła. I „pamiętasz, Doronia, jak prawie zagrałaś w filmie u Lindy?”… Nie wiem, dlaczego używa słowa „prawie”, skoro go na oczy nie widziałam. Byłyśmy na tym castingu, Linda miał robić „Krzyżaków”, miałam 12 lat. Mama zaplotła mi dwa grube warkocze…

Miałaś być Jagienką.

Prawdopodobnie. Ale na parkingu przyciągnął moją uwagę efektowny motocykl, natychmiast na niego wsiadłam i natychmiast spaliłam sobie całą łydkę. Nie wiedziałam, że zaparkowany został przed chwilą i jego rura wydechowa, elementy silnika były skrajnie rozgrzane. Więc casting spędziłyśmy w szpitalu, ale mama nadal uważa, że prawie zagrałam w filmie. I z mojej roli w „Pitbullu. Ostatnim psie” cieszy się ona. Spełniłam jej marzenie, na pewno nie moje.

Założyłam firmę producencką i to jest bakcyl, który złapałam. Moim celem jest zrobienie filmu, na który sama chciałabym pójść do kina

Coś Cię zaskoczyło na planie?

Władysław Pasikowski jest bardzo spokojny na planie, wyciszony, z ogromnym szacunkiem odnosi się do wszystkich pracujących, nie tylko aktorów. Ma niesamowicie przemyślany plan na każdą scenę, nie ma absolutnie miejsca na żadną improwizację. I to jest świetne, bo wiadomo, że on decyduje, a jak się nie podoba, to tam jest reżyser i proszę z nim rozmawiać. Mało mówi, ale bardzo treściwie. To duży komfort. Poznałam fantastyczną ekipę, serdecznych kolegów aktorów, którzy wspierali mnie profesjonalną radą. Będę to wspominać z wielkim uśmiechem.

Reklama

Ale chyba Twoja przygoda z filmem się nie kończy?

Nie, zawodowo zajmuję się teraz przygotowaniem nowego filmu – o jednostce GROM, bo założyłam firmę producencką i to jest bakcyl, który złapałam. Moim celem jest zrobienie filmu, na który sama chciałabym pójść do kina, bo jestem kinomanką, chodzę do kina dwa, trzy razy w tygodniu i w połowie przypadków wychodzę zniesmaczona. Uważam, że dobry film powinien sprawić, że chcesz coś zmienić w swoim życiu, jesteś tym poruszony. Takie filmy chcę robić.

Reklama
Reklama
Reklama