Reklama

Ujawniono ciążowe zachcianki Meghan? Zdaniem pracowników pałacu książęca para Sussex wprowadziła spore zmiany. To nie pierwszy raz, gdy w mediach pojawiają się doniesienia o ogromnych wymaganiach Meghan pod względem pracowników. Mówi się, że to właśnie przez kolejne wymogi nowej księżnej coraz częściej słyszy się, że co niektórzy zrezygnowali ze współpracy z nią. O co poszło tym razem? Problem o jakim mowa sprawia, że niewielu wierzy w to, że to Meghan jest źródłem problemów. Kto w takim razie próbuje zniszczyć jej wizerunek?

Reklama

Ciążowe zachcianki Meghan. Nie da się z nią pracować?

O ciąży Meghan nieustannie donoszą zagraniczne media. Codziennie pojawia się masa artykułów na temat tego, jak księżna zamierza wychować swoje dziecko czy to, jak przystosowuje się do życia w pałacu. Niedawno podano nawet, że wciąż mimo zaawansowanego stanu codziennie rano uprawia jogę. Jakiś czas temu informowano, że księżna Meghan w ciąży jest bardzo niezdecydowana, często zmienia zdanie i ciężko się z nią współpracuje. Żadne z tych informacji nie zostały potwierdzone, ale złośliwi twierdzą, że w każdej plotce jest ziarno prawdy.

Najnowsze doniesienia są jednak naprawdę zaskakujące. Jak podaje jeden z zagranicznych serwisów książęca para Cambridge zmieniła zasady dotyczące parkowania na terenie swojej nowej posiadłości, Frogmore Cottage. Podobno małżeństwo nie chce, by pracownicy parkowali tuż pod oknami ich posiadłości. Chcą mieć choć odrobinę prywatności. Tym samym Harry i Meghan mieli zabronić parkować pracownikom pałacu na parkingu tuż przy Frogmore Cottage. Ale nie to jest podmiotem sporu.

Co prawda, parking używany był przez personel królewski od dawna, ale książęca para Susssex postanowiła wprowadzić małe zmiany. Te sprawiają, że pracownicy pałacu muszą zostawiać samochód milę dalej aby... zagrać w krykieta czy kręgle muszą przejść się pieszo: „Obawiam się, że wkrótce powiedzą nam, że nie możemy grać w krykieta ani w kręgle, a kluby zostaną zamknięte – to oburzające”, twierdzi informator tabloidu. Mówi się, że personel nadał im przez to przezwisko (skrót) - NIMBY's, co oznacza Not in Meghan's Backyard (nie na podwórku Meghan).

Źródło pałacu w rozmowie z tabloidem przyznaje, że wprowadzono takie zmiany, ale samo zarządzenie nie wyszło od Meghan czy Harry'ego, ale od inspektora budynku. Meghan obecnie przygotowuje się do narodzin potomka i z pewnością nie w głowie jej teraz reagowanie na plotki i doniesienia mediów czy rozstawianie pracowników po kątach. Nikogo jednak nie powinno dziwić, że para robi wszystko, by zapewnić sobie prywatność, a już szczególnie teraz, kiedy na świecie lada chwila przyjdzie ich pierwsze dziecko. Z pewnością pracownicy posiadłości byli przygotowani na to, że gdy wprowadzi się tam książęca para to ustali nowe zasady, które ułatwią wszystkim wspólne funkcjonowanie.

Reklama

Pozostaje więc pytanie, kto za wszelką cenę chce zakłócić spokój pary i wciąż wymyśla plotki, mające na celu zniszczenie wizerunku Meghan...

GETTY IMAGES
EAST NEWS
Reklama
Reklama
Reklama