Reklama

Chrzest Archiego nie będzie tradycyjny. Książę Harry i księżna Meghan zaplanowali uroczystość na przyszły weekend. Zagraniczne media już od kilku dni planowały, jak przygotować się do tej ceremonii, a tymczasem okazuje się, że dziennikarze nie będą mieli wstępu do świątyni. Chrzest Archiego będzie miał charakter prywatny i nie wiadomo jak na razie, czy w ogóle powstaną pamiątkowe zdjęcia. Fani nie są z tego faktu zadowoleni..

Reklama

Chrzest Archiego - szczegóły

Już wiadomo, że chrzest Archiego odbędzie się w królewskiej kaplicy zamkowej w Windsorze i będzie „małą, intymną, rodzinną uroczystością”. Wybór prywatnej kaplicy królowej Elżbiety II na miejsce chrztu, ma być też powodem, dla którego nie będzie tam dziennikarzy. Harry'emu i Meghan towarzyszyć będą najbliżsi i rodzina, ma być to około 25 gości. Na razie nie wiadomo, kogo małżeństwo wybrało na rodziców chrzestnych chłopca.

Co ciekawe, sugeruje się nawet, że para może nie podzielić się z fanami oficjalnymi zdjęciami z chrztu Archiego, takich, do jakich przyzwyczaili nas członkowie rodziny królewskiej. Eksperci od wizerunku twierdzą, że Meghan i Harry znów mogą opublikować nietypowe fotografie - takie, jakimi podzielili się z okazji Dnia Matki (na zdjęciu widać tylko nóżki Archiego i dłonie Meghan) oraz Dnia Ojca (i znów widzimy tylko dłonie Harry'ego i odrobinę twarzy chłopca). Fani nie są z tego zadowoleni...

Eksperci od wizerunku i znawcy królewskich tradycji ostrzegają, że taka postawa może książęcej parze Sussex przynieść więcej szkody niż pożytku. Ludzie nie chcą bowiem oglądać wyłącznie wyselekcjonowanych, stylizowanych zdjęć. A niestety takich właśnie mogą się spodziewać w tym przypadku.

Nerwową sytuację dodatkowo podkreśla fakt, że książęca para Sussex swoją decyzję o prywatnej uroczystości motywują nie tyle potrzebą zachowania prywatności, co... chęcią uniknięcia narażenia się na kolejne plotki, dotyczące wydawania przez nich pieniędzy. Wszystko dlatego, że niedawno na jaw wyszło, ile Meghan i Harry wydali na remont Frogmore Cottage. Większość pieniędzy poszło oczywiście z publicznej kasy.

„Ludzie chcą po prostu zobaczyć Harry’ego, Meghan, dziecko, suknię i rodziców chrzestnych, to wszystko”, mówi Ingrid Seward, ekspertka od tematyki królewskiej, autorka książek.

Reklama

Faktycznie, Meghan i Harry zdają się robić wszystko po swojemu. Myślicie, że chęć zachowania prywatności wyjdzie im na dobre?

East News
East News
Reklama
Reklama
Reklama