Jakim ojcem był Wojciech Młynarski? Mijają trzy lata od jego śmierci...
Oto poruszające wspomnienie artysty
- KATARZYNA SIELICKA
Dopiero dwa miesiące po śmierci Wojciecha Młynarskiego jego dzieci Agata, Paulina i Jan Młynarscy zdecydowali się na bardzo szczery wywiad o ojcu. Dziś, trzy lata od jego śmierci, przypominamy, co o nim mówili. Jakim był ojcem Wojciech Młynarski? Co chciał, aby stało się z jego twórczą spuścizną? Jak radził sobie z dwubiegunowością?
Jakim ojcem był Wojciech Młynarski?
Z relacji Agaty, Pauliny i Jana Młynarskich wynika, że Wojciech Młynarski był ojcem tolerancyjnym, ale bardzo wymagającym. Zawsze uważał, że „dzieci i ryby głosu nie mają”. Jak mówi Agata, nie znosił tzw. rozkosznych dzieci, które zabierają głos nieproszone. Był człowiekiem bardzo zapracowanym, a o jego uwagę trzeba było zabiegać.
Ponadto Agata Młynarska zwraca uwagę na to, że był bardzo lojalny, ale ona zawsze cierpiała na deficyt jego miłości - "Był bardzo skupiony na sobie, a jego rodzina na nim”. Według Pauliny „cały czas człowiek musiał coś takiego robić, żeby tata zechciał się na nim skupić”.
Najtrudniejsze relacje Wojciech miał z najmłodszym dzieckiem, Janem Młynarskim. Muzyk, który m.in. stworzył projekt „Młynarski plays Młynarski”, gdzie gra utwory ojca w nowych aranżacjach, tak mówi o swoich stosunkach z tatą: „Kochał tak, jak umiał... Jednak ja z moim bagażem dochodzę do tego dopiero teraz.
(…) Muszę potwierdzić, że ojciec rzeczywiście nie oceniał mnie z moimi wyborami, miałem nawet poczucie, że bywa lojalny wobec mnie. Podczas rozmów nie znosiłem tego, że nie patrzy w oczy. Zawsze się rozglądał dookoła, jak mówiłem coś ważnego. Nie wiem, na ile miało to związek z jego podzielnością uwagi, filozofią, że dzieci i ryby głosu nie mają, którą nabył w dzieciństwie za sprawą swojej babci (…)”.
Zdaniem Pauliny mimo wszystko Wojciech Młynarski bardzo doceniał swoje dzieci i nie szczędził im komplementów. Z wyjątkiem Agaty, która twierdzi, że największy komplement, jaki usłyszała od taty to, że jest „całkiem udatną dziennikarką” i że „nie miała takiej frajdy, żeby słyszeć od niego jakieś superkomplementy”. W innym miejscu podkreśla: „Zawsze mogłam z nim pogadać, ale zawsze też musiałam znać swoje miejsce w szeregu”.
Choroba Wojciecha Młynarskiego - jak odbiła się na rodzinie?
Na całym życiu Wojciecha Młynarskiego i jego relacjach z bliskimi zaważyła ciężka choroba, na którą cierpiał. W rodzinie był to temat tabu. Paulina Młynarska o tym, że ojciec cierpi na chorobę dwubiegunową dowiedziała się dopiero w wieku 14 lat. Sama opisuje to tak:
„Dopiero kiedy zaczęliśmy dojrzewać, bo wcześniej, w latach 70. i 80., ludzie się tak nie zajmowali analizowaniem stanów psychologicznych własnych i innych ludzi. Taka choroba jak ojca była czymś wstydliwym, mówiło się o niej szeptem. U nas w domu w ogóle nie wolno było o niej mówić. O tym, że tata choruje na dwubiegunówkę, dowiedziałam się, mając lat 14.
Obie z Agatą byłyśmy już właściwie dorosłe, kiedy po raz pierwszy otwarcie o tym z tatą rozmawiałyśmy. (…). Nasze relacje często bywały trudne i naznaczone problemami, z którymi tata się borykał, mówię tu o jego chorobie dwubiegunowej. Ale kiedy był w dobrej formie, mogłam liczyć na jego przemyślenia. I on nigdy, przenigdy mnie nie oceniał”.
Dorobek artystyczny Wojciecha Młynarskiego
Przed śmiercią, Wojciech Młynarski dał całej trójce dzieci zadanie do wykonania - mają zająć się jego spuścizną artystyczną. Zgodnie z jego wolą ma powstać fundacja, która zajmie się opieką i ochroną jego twórczości. Praca nad tym przedsięwzięciem połączyła Agatę, Paulinę i Jana, których stosunki nie zawsze były doskonale przyjacielskie. Podczas choroby ojca i teraz, gdy razem pracują nad jego dziełem, na nowo poukładali swoje relacje i się do siebie zbliżyli. Jak mówi Paulina „Tata zostawił nam geny. A gena nie wydłubiesz”.