Reklama

Pierwsza dama francuskiego kina. Ikona Yves’a Saint Laurenta. Ponadczasowa piękność. Muza największych światowych reżyserów. Żywa legenda. Catherine Deneuve obchodzi dzisiaj swoje 80. urodziny. Ikona, ulubienica Francuzów, której cięte riposty bawiły do łez. Od zawsze żyje tak, jak chce i nigdy nie ogląda się na innych...

Reklama

Życie Catherine Deneuve

Tamtej nocy, z wtorku na środę, pod Hôpital de la Salpêtrière w Paryżu zebrał się tłum zaniepokojonych dziennikarzy. To oni pierwsi dowiedzieli się, że kilka godzin wcześniej 76-letnia gwiazda zemdlała na planie filmu „De son vivant” Emmanuelle Bercot, gdzie gra główną rolę. Akurat tego feralnego dnia ekipa kręciła na terenie szpitala w Gonesse, miasteczku pod Paryżem. Po kilku minutach Deneuve była już na intensywnej terapii. To był udar, ale dzięki błyskawicznej akcji lekarzy udało się zminimalizować jego skutki. Wieczorem aktorka została przetransportowana do Paryża.

Benoît Magimel, który partnerował Deneuve na planie, powiedział prasie: „Byliśmy przerażeni. Ale ona cały czas żyje z prędkością 100 kilometrów na godzinę. Chyba będzie musiała trochę zwolnić. Bo bez niej ten film nie istnieje. Bez niej nie istnieje kino francuskie”.

Kiedy gwiazda leżała w szpitalu, w kinach Paryża można było zobaczyć jej najnowszy film „Pamiątki Claire Darling” w reżyserii Julie Bertuccelli. Deneuve gra tam kobietę, która – przekonana, że został jej tylko jeden dzień życia – przed domem wystawia na sprzedaż cały swój dobytek, który uosabia jej skomplikowane, a jednocześnie ekstrawaganckie życie. Symboliczne. W filmie partneruje jej córka Chiara Mastroianni. To ich 12. wspólny występ. To ona podała do publicznej wiadomości, że mama czuje się lepiej, może się poruszać, rozmawiać, jeść. Kilka dni później została przeniesiona do Hôpital Fondation Adolphe de Rothschild, który leczy choroby neurologiczne. W styczniu wróciła na plan.

Żyłam, jak chciałam

Kiedy na Festiwalu Filmowym w Wenecji szła po czerwonym dywanie, a publiczność krzyczała z entuzjazmem: „Piękność dnia, piękność dnia…”, zatrzymała się na moment i zażartowała: „Raczej piękność nocy”. Właśnie za to kochają ją Francuzi. „Ta niby wyniosła blondynka ma poczucie humoru, energię silnika Formuły 1”, pisała o niej francuska prasa ponad 50 lat temu. Nie pomylili się.

Kiedy zagrała w „Piękności dnia” Luisa Buñuela, miała 23 lata. Teraz ma 78 i wciąż fascynuje. „Catherine dodaje dwuznaczności każdej najbanalniejszej sytuacji”, mówił o niej oczarowany Buñuel. „Jej zachowanie, jej sylwetka, jej rezerwa pozwalają widzom zobaczyć w niej wszystko to, o czym sami marzą”.

W rozmowie z dziennikarzem „Le Monde” z okazji 75. urodzin tak podsumowała swoje życie: „Nigdy niczego nie udawałam, nie stwarzałam pozorów. Żyłam tak, jak chciałam. Jeśli naprawdę mam na coś ochotę, nic nie zdoła mnie powstrzymać i gwiżdżę na to, co pomyślą inni”.

Deneuve ma w sobie ten sam żar młodości, co jej przyjaciel Mick Jagger, starszy od niej o trzy miesiące. Najbliżsi żartują, że należałoby ją trzymać na smyczy, żeby odpoczęła. Jej siłą napędową jest łakomstwo. Nieumiarkowanie w życiu. Roman Polański zapytany przez reportera „Paris Match”, co sądzi o Catherine, powiedział: „Odpowiem na pytanie, jeśli pan obieca, że to wydrukuje. Catherine ma jaja”. Zawsze taka była: zuchwała, nienasycona, śmiała. Pierwszy raz zagrała w filmie, kiedy miała 13 lat, bo namówiła ją do tego starsza siostra Françoise. Niewiele lat później, na parkiecie w Épi Club na Montparnasse, wypatrzył ją słynny reżyser Roger Vadim. On miał 32 lata i był po dwóch rozwodach, ona – 16. To był „coup de foudre”, miłość od pierwszego wejrzenia. Po latach Vadim tak opisał Catherine w autobiografii: „Była inteligentna, miała cięty dowcip, co uważam za szczególnie pociągające, i pod swoją chłodną powłoką kryła spory temperament. Potrafiła korzystać i ze swoich zmysłów, i ze swojej inteligencji”.

Catherine wyprowadziła się z domu, porzuciła szkołę i zamieszkała z ukochanym. Rok później, po namowach Vadima, przefarbowała włosy. Z natury jest ciemną szatynką, została słynną blondynką. „Kiedy zobaczyłam się w lustrze, przeżyłam szok. Wyglądałam blado i bez wyrazu”, opowiadała. Nakręcili razem „Siedem grzechów głównych”. Recenzje były miażdżące, a publiczność gwizdała w kinach. Załamana Catherine postawiła na życie rodzinne. W wieku 20 lat urodziła syna Christiana i oddała się urokom macierzyństwa.

OBEJRZYJ TAKŻE: Grzegorz Collins znów zakochany! Jego partnerka to gwiazda TTV. Właśnie pokazali się na ściance...

Niewinna, ale niebanalna

Przełomem w jej życiu prywatnym i zawodowym był 1964 rok. Vadim był już zafascynowany Jane Fondą, ale Deneuve dostała główną rolę w „Parasolkach z Cherbourga” Jacques’a Demy. Zagrała Geneviève, melancholijną dziewczynę pracującą w sklepie z parasolkami, zakochaną w chłopaku, który wkrótce ma wyjechać na wojnę. Śpiewana przez nią piosenka Michela Legranda „Je t’attendrai toute ma vie” – „Będę na ciebie czekać całe życie” stała się jednym z największych przebojów kina. Prasa pisała: „Jest dyskretna, ale nie wyniosła, niewinna, ale nie banalna, łagodna, ale nie naiwna”. Okrzyknięto ją objawieniem w świecie kina. Miała dopiero 21 lat.

Catherine Deneuve / Richard Avedon © The Richard Avedon Foundation

Rok później pojawiła się we „Wstręcie” Romana Polańskiego jako Carol, młoda Belgijka pracującą w gabinecie kosmetycznym w Londynie, która po wyjeździe współlokatorów zaczyna popadać w obłęd. „Wiedziała dokładnie, czego od niej oczekuję. Wcieliła się w bohaterkę do tego stopnia, że pod koniec zdjęć stała się wręcz dziwna”, napisał w swojej książce Polański. Krytycy i publiczność padli na kolana. Zachwycony Buñuel zaproponował jej główną rolę w „Piękności dnia”, mrocznym filmie o kochającej żonie, która staje się prostytutką. W wieku 23 lat Catherine Deneuve została uznana za aktorkę wybitną.

W Ameryce wszystko jest sztuczne

Gene Gutowski, producent „Wstrętu”, wymyślił, żeby w ramach promocji filmu Deneuve stanęła do sesji dla angielskiego „Playboya”. Kategorycznie odmówiła. Polański z trudem namówił ją, żeby chociaż spotkała się z fotografem. To był David Bailey. „Roman przekonywał mnie, że się w niej zakocham. Mówiłem mu, że nie lubię niskich kobiet, ale on nie odpuszczał. I miał rację. Oniemiałem, kiedy ją zobaczyłem”, opowiadał po latach. To była obopólna fascynacja. „Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Lecz pozowanie dla »Playboya« to chyba jedyna rzecz, jakiej w życiu żałuję”, mówiła Deneuve. Dwa miesiące później byli już małżeństwem. Świadkiem na jej jedynym ślubie, jak się później okazało, była jej siostra Françoise i… Mick Jagger. Zostali jedną z najgorętszych par lat 60. Kursowali między Londynem a Paryżem, a za nimi uganiał się tłum paparazzi.

Sielanka skończyła się 26 czerwca 1967 roku. W wypadku samochodowym pod Saint-Tropez ginie siostra Catherine, Françoise. Trzydzieści lat później Catherine napisze o siostrze książkę: „Jej śmierć była największą stratą w moim życiu. Przez pierwsze lata po jej odejściu czułam się jak zombi, byłam tak zdruzgotana, że wyłączyłam wszystkie emocje, odcięłam się od rzeczywistości”. Małżeństwo z Davidem rozpadło się. Żeby zapomnieć o rozpaczy, kręciła film za filmem. Uciekła nawet do Hollywood.

Zagrała tam w dwóch filmach, amerykańskie media nazwały ją najpiękniejszą kobietą świata, a ona kręciła nosem. „Kiedy jest dużo pieniędzy, trzeba respektować zbyt wiele rzeczy. Wolność ma swoją cenę”. Zgarnęła bajeczne, jak na tamte czasy, honorarium w wysokości miliona dolarów i… wróciła do Paryża. „W Ameryce wszystko jest sztuczne”, podsumowała.

Dolce vita z Mastroiannim

Na planie „La Sirène du Mississippi” poznała reżysera François Truffauta, zostali parą. „Catherine jest tak piękna, że film, w którym gra, nie musi opowiadać żadnej historii. Już sama możliwość podziwiania jej urody powinna być dla widza warta ceny biletu”, twierdził zakochany reżyser. Spędzili razem trzy lata.

Kolejną wielką miłość znowu zawdzięcza Romanowi Polańskiemu. To u niego na kolacji poznała Marcelo Mastroianniego, starszego od niej o 19 lat ulubionego aktora Felliniego. Trzy miesiące później spotkali się na planie „To zdarza się tylko innym” Nadine Trintignant.

Krytycy filmowi pisali, że Deneuve i Mastroianni są w tym filmie przejmująco prawdziwi, a oni już od kilku tygodni mieszkali razem w Paryżu. Ich córka Chiara pojawiła się na świecie latem 1972 roku. Marcello, który w Rzymie zostawił żonę i pierwszą córkę, unikał dokonywania wyborów, nie chciał ranić innych, choć w ten sposób ranił wszystkich. Rozstali się po czterech latach wspólnego życia.

W wywiadzie dla „Paris Match” Deneuve powiedziała: „Kocham mężczyzn. Kocham dzieci, ale chyba nie jestem stworzona do tego trójkąta. Po narodzinach Chiary coś się zmieniło. Ja się zmieniłam”. Od tamtego czasu, mimo że była w kilku związkach, nigdy już nie zamieszkała z żadnym mężczyzną.

Uważa, że wszyscy mężczyźni, których kochała, byli wyjątkowi i niepowtarzalni. „Oni mnie ukształtowali”, powtarza. „Vadim sprawił, że stałam się kobietą, zbudował moją osobowość, uświadomił, jak ważna jest wewnętrzna wolność”. Z Baileyem oddali się szaleństwu lat 60. „Pokazał mi, czym jest beztroska radość życia. No a przede wszystkim dzięki niemu poznałam Yves’a Saint Laurenta. Gdy dostałam zaproszenie z pałacu Buckingham, powiedział: »Zamów sukienkę u Yves’a Saint Laurenta, jest świetny«. Nie miałam pojęcia, o kim mówi, ale go posłuchałam”. Na spotkanie z królową YSL uszył jej białą suknię z jedwabnej krepy z czerwonym wykończeniem. Tak zaczęła się ich wielka przyjaźń.

CZYTAJ TEŻ: Przeszedł sześć udarów, był przykuty do łóżka. Tak wyglądały ostatnie lata życia Wojciecha Kordy

Kobieta wolna

Jeszcze w ciąży z Chiarą, w czasie burzliwej debaty, jaka przetoczyła się wtedy przez Francję na temat aborcji, podpisała słynny manifest 343 artystek i intelektualistek. Czytamy w nim między innymi: „Aborcja jest nielegalna i wiele zabiegów przeprowadza się w warunkach niebezpiecznych dla zdrowia. Na temat tych milionów kobiet panuje zmowa milczenia. Oświadczam, że poddałam się aborcji. Żądam prawa do niej”. Wtedy pierwszy raz wyraziła publicznie swoje zdanie, narażając się na krytykę. „Nie uważam tego za akt odwagi, dla mnie to kwestia uczciwości. Każdy powinien mieć prawo do swobodnego kierowania swoim życiem”, wyjaśniła.

Jest zaimpregnowana na krytykę. Na to, co myślą albo czego nie myślą o niej inni. Nigdy nie dementuje plotek, nie tłumaczy się z tego, co powiedziała albo zrobiła. „To kompletna strata czasu”, mówi krótko. Na początku 2018 roku na łamach dziennika „Le Monde” podpisała manifest 100 kobiet: pisarek, uczonych, aktorek, dziennikarek, odcinając się od ruchu #MeToo. Piszą między innymi: „Gwałt jest zbrodnią. Ale nawet natarczywa czy niezręczna próba podrywania nie jest przestępstwem, a szarmanckość – szowinistyczną agresją. To szaleństwo pomaga tylko wrogom wolności seksualnej, na przykład religijnym ekstremistom”. Deneuve po raz kolejny znalazła się pod ostrzałem. Ale „ona nie boi się spojrzeń innych”, mówił o niej Buñuel.

Nigdy nie ukrywała, ile ma lat, ale dodaje: „Nie jest łatwo być starzejącą się kobietą, zwłaszcza starzejącą się aktorką. Europejczycy na szczęście nie mają takiej obsesji na punkcie młodego wyglądu jak Amerykanie. To, co dzieje się w Hollywood, przeraża mnie. Walka o młody wygląd i jak najlepszych chirurgów plastycznych osiąga poziom histerii”.

BE&W

Niewiele aktorek ma podobną charyzmę i jednocześnie tak duży dystans do siebie: „Sądząc po liczbie chirurgów w Paryżu, którzy twierdzą, że mnie operowali, powinnam wyglądać jak narzeczona Frankensteina. Uważam, że jest lepsza broń do walki z czasem niż skalpel: inteligencja”.

Zagrała w ponad 130 filmach u ponad 60 reżyserów. Kręciła filmy lepsze, gorsze, wygrywała w plebiscytach na największą gwiazdę. Była twarzą Chanel Nº5. Piosenka „Paris, Paris”, którą nagrała z Malcolmem McLarenem, byłym menedżerem zespołu Sex Pistols, stała się międzynarodowym hitem. Ale bycie gwiazdą zawsze ją uwierało. To ciężar, który krępuje ruchy, a ona musi czuć się wolna. Chiara Mastroianni w jednym z wywiadów wyznała: „Ludzie często myślą, że moja mama jest chłodna. Nie jest. Jest czuła, błyskotliwa i bardzo zabawna. Tylko że trudno dostrzec tę jej ukrytą część – tak oślepiająca jest jej charyzma”.

„Jestem w końcowej fazie życia”, mówiła Deneuve. „Mam świadomość upływu czasu, ale ciągle jeszcze bardzo mi go brakuje. Moją siłą jest nienasycenie”.

Reklama

Przy okazji 80. urodzin nie wyobrażamy sobie nie życzyć artystce wszystkiego, co najpiękniejsze!

East News
Reklama
Reklama
Reklama