Serial „Na dobre i na złe” od ponad dwóch dekad cieszy się ogromną sympatią i zainteresowaniem widzów. Przez cały ten czas wielu aktorów, którzy grali główne role zdążyło się już na dobre pożegnać z produkcją. Jedną z nich jest Jan Prosiński. Aktor zaskarbił sobie sympatię fanów telenoweli jako Paweł Walicki, syn lekarza Bruna. Kiedy grał w serialu był jeszcze dzieckiem, potem nagle zniknął z ekranów. Ciężko uwierzyć, że mężczyzna wkrótce skończy 38 lat! Jak wygląda dzisiaj i jak potoczyły się jego losy?
Jan Prosiński jako gwiazda „Na dobre i na złe”
Jan Prosiński przyszedł na świat 18 marca 1984 roku w Warszawie. Przed kamerą zadebiutował już w wieku 9 lat jako Aniołek w serialu „Jacek”. Pięć lat później pojawił się w obsadzie „Złotopolskich” oraz „Gwiezdnego Pirata”. Jednak prawdziwą popularność przyniosła nastolatkowi rola Pawła Walickiego w serialu „Na dobre i na złe”.
„Na dobre i na złe” zadebiutowało na antenie TVP 2 w 1999 roku. Z miejsca stał się fenomenem. Przed ekranami zasiadały miliony widzów chcących obejrzeć swoich ulubionych bohaterów. Aktorzy grający w medycznym serialu momentalnie stawali się gwiazdami. Popularność produkcji była tak duża, że zdobył on cztery Telekamery w tym jedną Złotą a w gościnnych rolach wystąpili m.in. Maryla Rodowicz, Edyta Górniak czy Maciej Maleńczuk.
Serial przyniósł sławę nie tylko Małgorzacie Foremniak, Arturowi Żmijewskiemu czy Krzysztofowi Pieczyńskiemu wcielających się w lekarzy z Leśnej Góry, ale również ich serialowym dzieciom. Ogromną rozpoznawalność zdobył Jan Prosiński jako Paweł Walicki. Młody aktor grał w serialu syna lekarza Brunona Walickiego (Krzysztof Pieczyński) i jego żony Elżbiety (Ewa Skibińska). Nastolatka można było podziwiać w na ekranie przez pięć lat od 1999 roku do 2004 roku. W tym czasie zdążył zaskarbić sobie wielką sympatię widzów.
Gdy odchodził z telenoweli był już pełnoletni. Wielu mogło się wydawać, że drzwi do kariery aktorskiej stoją przed nim otworem, nic jednak takiego nie miało miejsca. Po zakończeniu przygody z serialem Jan Prosiński spróbował sił jako reżyser i scenarzysta. Spod jego pióra wyszły dwie produkcje: „Linia” i „Szpada”, ale żadna nie odniosła sukcesu.

Karolina Borkowska i Jan Prosiński na planie serialu „Na dobre i na złe”, 23.04.2001 rok
Jan Prosiński został operatorem filmowym
Jak się okazuje to nie występy przed kamerą, a za nią były dla Jana Prosińskiego przeznaczeniem. Była gwiazda „Na dobre i na złe” odnalazła swoje powołanie jako operator filmowy. W 2008 roku ukończył wydział operatorski Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi.
Po ukończeniu studiów rozpoczął współpracę z instytucją państwową. "Od końca studiów współpracuję z Muzeum Powstania Warszawskiego. W ramach tej współpracy zrealizowałem zdjęcia do blisko tysiąca wywiadów z uczestnikami i świadkami Powstania Warszawskiego oraz kilkadziesiąt reportaży filmowych", można przeczytać na stronie internetowej poświęconej twórczości Jana Prosińskiego.
Współpraca ze znanym muzeum była dla młodego mężczyzny początkiem wspaniałej przygody z kamerą. Jako operator filmowy pracował przy takich produkcjach jak: „Jeszcze raz", „Jasminum", „Codzienna 2 m.3”, „Wszystko płynie" i „Zjazd absolwentów, czyli punkt odniesienia". Obecnie nagrywa teledyski, reklamy, dokumenty i to o zasięgu międzynarodowym. W wolnym czasie uwielbia fotografować.
Na końcu galerii zobaczysz, jak obecnie wygląda była gwiazda „Na dobre i na złe”. Zdjęcie pochodzi z profilu instagramowego jego kolegi, fotografa Bartosza Popiołka.
Zobacz także: Qczaj szczerze o trudnym dzieciństwie i pedofilu-potworze: „Tak naprawdę umarłem mając 7 lat”

Jan Prosiński, plan serialu „Złotopolscy”, 22.11.2001 rok

Jan Prosiński, plan serialu „Na dobre i na złe”, 2000-2001


Jan Prosiński