Głos, za którym szalały wszystkie kobiety. Tak potoczyły się losy Bernarda Ładysza
Długo zwlekał z założeniem rodziny
Obdarzony nadzwyczajnym głosem, prezentował swój talent sceniczny podczas występów na całym świecie, zdobywając pokaźne grono swoich wielbicielek... Bernard Ładysz odszedł w wieku 98 lat, pozostawiając po sobie niewiarygodny dorobek artystyczny. Poza działalnością muzyczną dał się poznać również jako wybitny aktor, a gdy nadeszła wojna walczył w obronie ojczyzny. Związał się z ukochaną Leokadią, u której boku spędził najlepsze i ostatnie lata swojego życia…
Bernard Ładysz: dorastanie, droga do sławy
Na świat przyszedł 24 lipca 1922 roku. Bernard Ładysz miał 17 lat, kiedy wybuchła II wojna światowa — walczył w Wojsku Polskim, a następnie w Armii Krajowej. Uczestniczył w wyzwalaniu Wilna jako sierżant wileńskiej AK w lipcu 1944 roku. Po licznych perturbacjach, zesłaniu do obozu, a następnie aresztowaniu Ładyszowi udało się wrócić do Wilna. Studia wokalne odbył już w latach 1946-1948 w Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie.
To dało początek karierze artysty, który najpierw występował jako solista Centralnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego, a już w 1950 roku zaangażowano go do Opery Warszawskiej. Najświetniejszą i najczęściej wspominaną kreacją artysty z czasów pierwszych występów na operowej scenie była rola Mefista w „Fauście” Charlesa Gounoda. Najważniejszym momentem zwrotnym okazał się jednak konkurs śpiewaczy w Vercelli w 1956 roku. Wygrana z miejsca zapewniła mu międzynarodową popularność, występował na całym świecie. Z miejsca okrzyknięto go jednym z najlepszych basów wszech czasów…
CZYTAJ TAKŻE: Choroba wracała do niej trzy razy, leczyła się marihuaną. Tak Olivia Newton-John walczyła z rakiem
Na łamach Magazynu Kurier Wileński w 2019 roku wspominał jeden z poruszających momentów swojej kariery… „W pamięć zapadł mi jeden z występów w Australii, w Sydney Opera House. Scena w tak bliskim sąsiedztwie wody zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Ale takich pięknych momentów było znacznie więcej, choć teraz coraz mniej z nich pamiętam…”, opowiadał Bernard Ładysz na rok przed swoją śmiercią.
Bernard Ładysz, 1960
Bernard Ładysz zwlekał z założeniem rodziny. Wszystko zmieniła ukochana Leokadia
Uwielbiały go kobiety, miał pokaźne grono wielbicielek, lecz sława nigdy nie uderzyła mu do głowy. Śpiewak był w związku z dziennikarką Zuzanną Czajkowską, z którą doczekał się syna Aleksandra. Ale to dopiero z Leokadią Rymkiewicz — sopranistką i wilnianką — postanowił się na dobre ustatkować.
Przyszli małżonkowie poznali się w operze. Zresztą bardzo często śpiewali razem, a Leokadia u boku ukochanego stawiała pierwsze kroki w tym świecie — on już bowiem był znanym solistką, ona dopiero absolwentką Uniwersytetu Poznańskiego. Połączyła ich wspólna pasja oraz miłość do Wilna.
ZOBACZ TAKŻE: Małgorzata Niemirska dwa razy wychodziła za mąż, jej pierwszym wybrankiem był aktor Andrzej Makowiecki
„W Wilnie jestem tak zakochany, że chciałbym tam złożyć swe stare kości. Żona zresztą też wilnianka… Trudno mówić o tym mieście w dwóch zdaniach. Kocham je i poza nim nic dla mnie nie istnieje. To miasto jest jak dobry chleb”, mówił w wywiadzie z Piotrem Czartoryskim-Szilerem. Bernard i Leokadia Ładyszowie doczekali się syna Zbigniewa, razem stworzyli rozśpiewany i pełen miłości dom — zupełnie taki, jaki artysta zapamiętał ze swojego dzieciństwa. Gdy nadszedł stan wojenny, u boku małżonki śpiewał w kościołach pieśni niosące ludziom otuchę…
Bernard Ładysz, Warszawa 20.12.2012
Bernard Ładysz — w ostatnich chwilach marzył, aby wrócić do Wilna
Ostatnie lata życia spędził w Warszawie, do końca marzył, aby móc jeszcze zajechać do ukochanego Wilna. „Gdybym jakimś cudem mógł znaleźć się w Wilnie, pierwszym miejscem, do którego bym poszedł, jest mój rodzinny dom. Bardzo chciałbym zobaczyć chociaż dawno niewidziane podwórko… Zostawiłem tam masę wspomnień. Tutaj, w Warszawie, mimo tylu spędzonych tu lat, nadal czuję się obco”, przyznał w jednej z ostatnich rozmów na łamach Magazynu Kurier Wileński.
Urodzony w Wilnie śpiewak odszedł 25 lipca 2020 roku, dzień po swoich 98. urodzinach. Ostatnie chwile życia spędził u boku ukochanej Leokadii, która trwała przy swoim mężu do samego końca. Kilka dni wcześniej w ramach wyjątkowego prezentu mógł znów na moment przenieść się do ukochanego Wilna, które zawsze ze wzruszeniem wspominał...
Bernard Ładysz, Warszawa.21.04.2016
„Tydzień wcześniej, przygotowując się do tych urodzin, razem z Andrzejem Urbańskim i Michałem Rzepiakiem, twórcami audycji „Salonik Kresowy” w Radiu Gdańsk, gościliśmy u państwa Ładyszów w sposób typowy dla tego roku, czyli zdalnie: urodzinową niespodzianką dla artysty było bezpośrednie łączenie z Wilnem, dzięki któremu mógł raz jeszcze przenieść się w ukochane strony i zobaczyć rodzinny dom na Zarzeczu.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Mariusz Dmochowski uchodził za kobieciarza. Ale nie mógł żyć bez żony, Aleksandry
Śpiewak był jeszcze w całkiem dziarskiej kondycji, chociaż pamięć już często zawodziła i pomocna okazywała się jak zwykle nieodłączna pani Leokadia. Gdy raptem stanął przed jubilatem komputer z widokiem na Połocką 1, gdy weszliśmy do znajomego podwórka, Bernard Ładysz wyraźnie się ożywił i zaczął przypominać sobie „stare kąty”. Najbardziej ubolewał, że wysokie drzewa przesłaniają dziś jego Wilenkę, nad którą spędził najszczęśliwsze chwile”, mówił w rozmowie z TVP Wilno wileński dziennikarz Walenty Wojniłło.
Bernard Ładysz na zawsze pozostanie w naszych sercach i myślach…
Źródło: Wilno.tvp.pl, Culture.pl, Polskieradio.pl, Niezalezna.pl
Bernard Ładysz, Warszawa, 1991