Reklama

Beata Kozidrak trzy lata temu rozwiodła się z Andrzejem Pietrasem po 40. latach małżeństwa. Wiele zmieniło się w jej życiu. Trudne doświadczenie ją umocniło, jest silniejsza i nie boi się przeszkód, które los postawi na jej drodze. O wszystkim zdecydowała się opowiedzieć o w najnowszym wywiadzie dla magazynu Wprost. Jak zmienił ją rozwód?

Reklama

Beata Kozidrak o rozwodzie, problemach zdrowotnych i miłości

Wokalistka mocno przeżyła rozstanie z mężem. Ale nie ukrywa, że dzięki tym wydarzeniom rozpoczęła swoje życie na nowo. „Rozwód nie był łatwy. Nie był, bo rozstawaliśmy się na oczach milionów. Myślę, że zrobiliśmy to z klasą, mimo że zainteresowanie mediów naszym rozstaniem przeszło moje najśmielsze oczekiwania”, powiedziała Beata Kozidrak w wywiadzie dla Wprost.

Beata Kozidrak nie boi się teraz podejmowania nowych wyzwań i ma więcej energii na realizację swoich celów, wyszła ze strefy komfortu. Gwiazda zdecydowała się nawet na przeprowadzkę z rodzinnego Lublina do Warszawy.

,,Mam mnóstwo planów. Jestem wciąż bardzo twórcza, myślę o nowych projektach muzycznych, pewne nawet już powstają. Ale też planuję zrobić coś specjalnie dla kobiet. Coś, czego nie było w Polsce. Wkrótce będzie o tym głośno. Zawsze lgnęły do mnie głównie kobiety. Myślą, że skoro jestem tak silna, mam swój plan, to mam i mądrość, którą mogłabym się dzielić z innymi w trudnych momentach ich życia. (…) Daję przykład kobietom, że mogą być szczęśliwe w każdym wieku. No bo kto, jak nie my? To my ciężko pracujemy przez całe życie, przecież faceci mają łatwiej. To my rodzimy dzieci, wychowujemy je, zarabiamy, szybciej się starzejemy, musimy więc bardziej o siebie dbać’, wyznała.

Okazuje się, że osiągnęła to dzięki wsparciu najbliższych. Tutaj ogromną rolę odegrała jej przyjaciółka. „Najlepsza przyjaciółka w dniu rozwodu stanęła w moich drzwiach, przyleciała do mnie, choć mieszka za granicą. Nie musiała tego robić, wiedziała, że dam sobie radę. Ale po prostu chciała być ze mną”, dodała.

Beata Kozidrak podzieliła się refleksją na temat mężczyzn. Uważa, że boją się kobiet z charakterem. O sobie samej mówi - „głębi duszy jestem bardzo delikatną osobą” i rządzi jedynie na scenie. „Bycie samowystarczalną nie zawsze jest takie fajne, bo te samowystarczalne często bywają samotne. Osiągnęły sukces i przez swoją siłę odbierane są jako te, którym "się udało" i "mają wszystko”". A tymczasem każda kobieta, kiedy przychodzi do domu, chce się do kogoś przytulić”, tłumaczyła. I… sama jest szczęśliwie zakochana. Nie wyjawiła jednak tożsamości ukochanego. Trudno się jej dziwić. Gwiazda stara się chronić swoją prywatność. Popularność potrafi dać się we znaki.

Gwiazda żyła na pełnych obrotach, ale w ostatnim czasie na pierwszym miejscu postawiła swoje zdrowie. W rozmowie z Wprost wyznała, że w dniu premiery płyty B3 trafiła do szpitala.

Reklama

„Gdy wylądowałam w szpitalu, modliłam się tylko, żebym za dwa dni mogła jechać na koncert, nie zawieść kilkudziesięciu osób, które ze mną pracują i tych, którzy kupili bilety. Jestem nadciśnieniowcem, muszę brać leki, co jakiś czas pojawiać się u lekarza. Dwa razy trafiłam ostatnio do szpitala. Ale przecież każdy koncert przeżywam tak, jakbym miała grać po raz pierwszy. Ja to lubię, tę adrenalinę. Niektórzy pracują w biurze, kończą pracę i idą do domu, a ja lubię podróże, być w ruchu, być z ludźmi. Jechać rollercoasterem. Po prostu żyć”, dodała.

MICHAŁ PAŃSZCZYK
Michał Pańszczyk
Reklama
Reklama
Reklama