Reklama

Choć ten rok według wielu należy do naprawdę pechowych, inni z kolei przeżywają obecnie najwspanialsze chwile. Mowa oczywiście o przyszłych mamach, dla których kwarantanna związana z pandemią koronawirusa nastała w idealnym momencie, by móc sobie odpocząć i zwolnić tempo. A wiadomo przecież, że w polskim show-biznesie trwa prawdziwy baby boom! Na świat przyszła m. in. córeczka Anny Lewandowskiej, syn Małgorzaty Roznek-Majdan czy syn Aleksandry Żebrowskiej. Teraz okazuje się, że wśród mam również występuje zazdrość. Zaskakującym wyznaniem podzieliła się właśnie Barbara Kurdej-Szatan, która jeszcze czeka na szczęśliwe rozwiązanie.

Reklama

Basia Kurdej-Szatan o porodzie

Niebawem, po ponad 2-letnich staraniach, Basia Kurdej-Szatan zostanie po raz kolejny mamą. Już na początku września na świat przyjdzie jej pierwszy syn, Henryk. Aktorka w rozmowie z Plotkiem zdradziła: „To imię wybraliśmy już w marcu. Potem się okazało, że same Heńki się rodzą. Nasza córka się bardzo buntuje, kiedy wymyślamy inne imię. Ona je wybrała. Będzie Hania i Henio”.

Wiadomo, że artystka całą ciążę nie narzekała na swoje samopoczucie. Jakiś czas temu wyznała nam: „W pierwszym trymestrze często miałam mdłości, tak samo było w pierwszej ciąży. Oczywiście mam bóle w krzyżu, ciało się zmienia, muszę robić głębokie oddechy, żeby się dotlenić, bo moje płuca już nie mają miejsca, żołądek też nie bardzo... Ale poza tym wszystko jest fajnie”.

Do końca ciąży stara się być energiczna i uczestniczy w wielu wydarzeniach, pozostając aktywna w mediach społecznościowych. Jednocześnie planuje zmiany wystroju w domu i dostosowuje pomieszczenia do obecności malucha.

Teraz we Fleszu wyznała: „Razem z mężem mamy takie natury, że pewne sprawy zostawiamy na ostatnią chwilę. Jesteśmy doświadczonymi rodzicami i wiemy, że na początku maluszek niewiele potrzebuje. Dlatego dopiero niedawno zamówiliśmy najbardziej potrzebne rzeczy: trochę ubrań, wózek i specjalne malutkie łóżeczko. Na razie synek będzie mieszkał z nami w sypialni, tuż obok małżeńskiego łóżka. Gdy trzeba będzie go nakarmić w nocy, wystarczy opuścić ściankę łóżeczka i już można przytulić maleństwo do piersi. Wydaje mi się, że to bardzo praktyczne rozwiązanie”.

Mimo wielkiej radości okazuje się, że jest kwestia, w której naprawdę zazdrości Annie Lewandowskiej. Co to takiego? „Pamiętam, że Hanię rodziłam w szpitalu przez 12 godzin. A wcześniej, zanim zdecydowaliśmy się przyjechać na izbę przyjęć, przez jakieś 4 godziny czułam skurcze przedporodowe. Jak będzie tym razem? Czas pokaże. Zazdroszczę Ani Lewandowskiej, że rodziła drugą córkę Laurę tylko 30 minut. Ze mną może być inaczej, obawiam się, że moje ciało mogło zapomnieć przez osiem lat, jak to jest rodzić. A może się mylę, może to kompletnie nie ma znaczenia”, powiedziała.

Uważacie, że jej obawy są słuszne?

Basia Kurdej-Szatan

Marlena BieliNska/Move Picture
Reklama

Anna Lewandowska

Instagram/@annalewandowskahpba
Reklama
Reklama
Reklama