Bartłomiej Topa przeżył osobistą tragedię. Syn zmarł na jego oczach
„Widziałem, jak siniał z minuty na minutę”, ujawnił aktor
Dziś wiedzie szczęśliwe życie rodzinne: ma dorosłego syna, a wraz z nową ukochaną niedawno powitali na świecie bliźniaczki. Bartłomiej Topa przed laty musiał jednak zmierzyć się z wielką tragedią, która tkwi w nim po dziś... Synek aktora, Kajtek, zmarł w wieku siedmiu miesięcy. Trudno wyobrazić sobie ogromny ból rodzica, którego dziecko umiera. Strata syna zupełnie przewartościowała życie mężczyzny...
[Ostatnia aktualizacja na Viva Historie 15.03.2024 r.]
Bartłomiej Topa ponownie został ojcem
W 2022 roku Bartłomiej Topa i jego ukochana, Gabriela Mierzwiak, zostali rodzicami. Na świat przyszły ich córeczki - bliźniaczki. Szczęśliwy tata od czasu do czasu dzieli się uroczymi zdjęciami swoich pociech w mediach społecznościowych. Oprócz dziewczynek para wychowuje także dwie córki Gabrieli Mierzwiak z poprzedniego małżeństwa, aktor jest też ojcem dwudziestoletniego Antoniego, który jest owocem jego związku z Agatą Rogalską. Bartłomieja Topę przed laty spotkała jednak ogromna tragedia... Mężczyzna miał jeszcze jednego syna, Kajtka. Chłopiec urodził się z poważną wadą serca i zmarł parę miesięcy po porodzie.
To wydarzenie zmieniło go na zawsze. Aktor wraz z Jerzym Stuhrem udzielił parę lat temu szczerego wywiadu dla magazynu PANI, w którym opowiedział o najtrudniejszych chwilach swojego życia. Dziewiętnaście lat temu Bartłomiej Topa stracił syna. „Widziałem go w inkubatorze. Wiedziałem, że ma w sercu wspólny kanał przedsionkowo-komorowy, co oznaczało, że nie zobaczę, jak będzie dorastał”, mówił poruszony Bartłomiej Topa w intymnej rozmowie z Izą Michalewicz.
Czytaj też: Śmierć córki była dla niej wielkim ciosem... Jak dziś wygląda życie Ewy Bem?
Bartłomiej Topa: śmierć Kajtka przewartościowała moje życie
Aktor wspominał już o tym bolesnym doświadczeniu w książce Joanny Drosio-Czaplińskiej pt. Jestem tatą z 2014 roku. „Kajtek, mój drugi syn, umarł, gdy miał siedem miesięcy. Wada serca. Jeden na kilka tysięcy takich przypadków. To było w szpitalu w Łodzi, trzymałem go na ręku, za palce. A on siniał z minuty na minutę, na moich oczach. Nic nie mogłem zrobić. Odszedł. To był moment, kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że jestem, k*wa, w jakimś totalnym Matriksie. Moja żona Agata [Rogalska - red.] odchodziła od zmysłów, to co? Miałem się rozłożyć? Facet bierze na klatę takie rzeczy. Musi objąć, przytulić. Na tym polega struktura mężczyzny”, zwierzał się.
Dodał, że ze zmarłym synkiem będzie połączony już na zawsze. Myśl ta jest dla niego kojąca... „To więź, krew z krwi, z tym moim człowiekiem, który będzie ze mną na zawsze. To uczucie, które wyrzuca na zupełnie inną orbitę. Myślę, że na większość rzeczy w życiu nie mamy jednak wpływu i świadomość tego daje totalną siłę”, podkreślił w książce. Odejście synka sprawiło, że całkowicie przewartościował swoje życie. „Wtedy zadałem sobie pytanie: dlaczego? Gdzie jest sens życia? I ja sobie to pytanie zadaję nieustająco. Każdy dzień staram się przeżywać tak, jakby był ostatnim. (...) Z myślenia o tym, że jest coś po, że będzie kiedyś, na myślenie, że najważniejsze jest to, co tu i teraz. Dzisiaj. Że nie ma przyszłości. I to jest mój raj ”, dodał w wywiadzie dla PANI.
I właśnie to stara się przekazać 20-letniemu Antoniemu. Drugi syn aktora urodził się już po śmierci Kajtka i ma świadomość tragedii, którą przeżył jego tata. „Wie, co się wydarzyło. Zna swoją historię, jest wrażliwy, ma mnóstwo marzeń, komponuje muzykę i żyje dniem codziennym”, opowiadał w intymnej rozmowie Bartłomiej Topa. W książce mówił natomiast, że nie była to łatwa rozmowa. „Ciężko jest rozmawiać z dziećmi o śmierci”, podkreślił.
Aktor przez długi czas nie mógł sobie poradzić ze stratą syna. „Każdy inaczej odbiera swoją tragedię, ale jakoś większość próbuje ją przetworzyć w sobie po to, by dalej żyć. To jest bardzo trudne. Bo ten okres żałoby bywa różny. U mnie trwał kilka miesięcy”. W książce ujawnił natomiast, że długo nie był w stanie chodzić na grób utraconego dziecka. „Jakiś czas temu zadzwonił do mnie Antek z pytaniem, czy byłem w święta u Kajtka na cmentarzu. Powiedziałem, że nie i wytłumaczyłem mu, że Kajtek cały czas jest we mnie. Że nie leży w tamtym miejscu na cmentarzu, bo to jest tylko ciało. Że nie potrzebuję specjalnego dnia, żeby o nim myśleć”, zwierzał się.
Zobacz też: Wyznanie Ewy Chodakowskiej o macierzyństwie wywołało prawdziwe poruszenie
Bartłomiej Topa stwierdził, że po śmierci Kajtka sam często myśli o przemijaniu. „Czytam wspaniałą książkę o tym, jak dobrze przygotować się do śmierci. I to dla mnie jest kluczowe pytanie. Śmierć Kajtka przewartościowała moje życie, spojrzenie na ludzi, na codzienność. Już powiedziałem, że chciałbym zostać skremowany i rozrzucony w moich ukochanych Tatrach. Jestem z Nowego Targu i tam chciałbym wrócić”, wyznał. W książce wyjaśnił także, że rozmawiał już na ten temat ze swoim synem Antkiem. „Poprosiłem go wtedy, żeby kiedyś, jak będzie dorosły, a ja odejdę, skremował mnie i rozsypał. Bo martwemu ciału pomnik nie jest potrzebny. Niestety, dziś prawo nie pozwala na rozsypywanie prochów, ale to inna sprawa...”, stwierdził gorzko.
Bartłomiej Topa stracił synka
Chłopiec, któremu rodzice nadali imię Kajetan, zmarł 7 miesięcy po porodzie. Miał poważną wadę serca:
[Tekst opublikowany na Viva Historie 15.03.2024 r.]