Reklama

Już niebawem Barbara Kurdej-Szatan zostanie po raz drugi mamą. W grudniu zeszłego roku udało jej się zajść w ciążę po ponad 2-letnich staraniach i za kilka tygodni do 8-letniej Hani dołączy mały Henio. Choć wszystko układa się pomyślnie, media obiegła właśnie informacja, że aktorka ma problemy z oddychaniem. Jak się czuje?

Reklama

Basia Kurdej-Szatan w 9. miesiącu ciąży

Popularna aktorka przez kilka miesięcy trzymała swój błogosławiony stan w tajemnicy. Nie chciała zbyt wcześnie mówić o radosnej informacji światu, gdyż naprawdę długo starała się o kolejną pociechę. Zdradziła: „Nie musiałam się tym dzielić. Była pandemia, mogłam spokojnie siedzieć na wsi, nie pokazywać się i przechodzić pierwsze miesiące ciąży na swoich zasadach”. Od tamtej pory odpoczywa, wysypia się i spędza wiele czasu wśród natury. Dba o siebie. Mimo tego pojawiły się pewne niedogodności...

W naszym ostatnim wywiadzie Barbara Kurdej-Szatan wyjawiła, że od początku ciąży dobrze się czuła i nie miała większych problemów zdrowotnych. Powiedziała: „W pierwszym trymestrze często miałam mdłości, tak samo było w pierwszej ciąży. Oczywiście mam bóle w krzyżu, ciało się zmienia, muszę robić głębokie oddechy, żeby się dotlenić, bo moje płuca już nie mają miejsca, żołądek też nie bardzo... Ale poza tym wszystko jest fajnie”.

Teraz okazało się, że owe trudności się pogłębiły. Kilka dni temu zespół MaKuSza (w składzie którego, oprócz Basi, jest jej siostra Kasia, szwagier Piotr Mania oraz mąż Rafał Szatan) dał pierwszy od dłuższego czasu koncert. Aktorka Super Expressowi powiedziała: „Zagraliśmy pierwszy raz po półrocznej przerwie, niebyciu na scenie i niepracowania w zawodzie. Rafał trochę się stresował. Razem z mężem mojej siostry, który gra na pianie, byli mocno przejęci”.

Dodała także, że jest zadowolona z występu: „Mój mąż to istny szatan na scenie, potwierdzam! Dał naprawdę świetny koncert. My byłyśmy z siostrą w chórkach. Uwielbiam to robić!”, choć doskwierały jej pewne dolegliwości: „Cieszyłam się, że w moim ciążowym stanie nie gram spektaklu, w którym gram wiodącą postać, ani nie muszę śpiewać głównych piosenek. Nie ukrywam, że trochę szybciej się męczę. Mam momenty, że trudniej mi się oddycha, muszę się bardziej dotlenić. Ale ze śpiewaniem na szczęście nie jest źle”.

Trzymamy kciuki za szczęśliwe rozwiązanie!

Reklama

Marlena BieliNska/Move Picture
Reklama
Reklama
Reklama