Nie żyje Artur Ligęska. Okoliczności jego śmierci rodzą wiele pytań...
Polak rok spędził w arabskim więzieniu. Artur Ligęska miał 40 lat.
Nie żyje Artur Ligęska. Trener fitness, który przez rok był więziony w Emiratach Arabskich, zmarł w wieku 40 lat. Jego ciało znaleziono w Amsterdamie. Okoliczności śmierci nie są jasne. Co spotkało Artura Ligęskę?
Nie żyje Artur Ligęska. Miał 40 lat
Informację o śmierci Artura Ligęski podał serwis interia.pl, który kontaktował się z bliskimi trenera fitnessu. Jak na razie okoliczności śmierci trenera nie są znane. Kim jest Artur Ligęska? Zrobiło się o nim głośno w 2018 roku. Mężczyzna w październiku poprzedniego roku wyleciał do Duabju, kilka miesięcy później chciał wyruszyć do Europy, ale został cofnięty z lotniska. Tego samego dnia go aresztowano. Został oskarżony o posiadanie narkotyków. Tych jednak przy nim nie znaleziono. Nie stwierdzono także ich obecności w jego organiźmie. Mimo to Artur Ligęska trafił do więzienia.
Zobacz: „Przed wyjazdem do Emiratów mogłem siebie nazwaćgejem, dziś jestem pewien, że nim nie jestem”
Sam twierdził, że wtrącono go do więzienia przez chorobliwą miłość syna szejka. W styczniu 2019 roku został skazany przez sąd w Abu Zabi na dożywocie. W jego uwolnienie zaangażowani byli m.in. europosłanka KO Elżbieta Łukacijewska oraz ówczesny minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz. W końcu w maju 2019 roku opuścił więzienie. Wrócił do Polski i zaczął nowe życie.
Wyrwał się z piekła i choć przerażające wspomnienia na zawsze z nim pozostały, wyniósł z tego trudnego doświadczenia cenną lekcję. „Doszedłem do tego, pisząc w więzieniu pamiętnik i rozmyślając o wielu rzeczach. Uważam, że jestem dobrym człowiekiem, ale ten dobry człowiek też miał w życiu prawo do popełniania błędów, a tych zrobiłem mnóstwo. Należy do nich brak odwagi w mówieniu prawdy, gdy trzeba ją było wykrzyczeć komuś prosto w oczy. Kłamałem, ale robiłem to w dobrej wierze. Jednak moim największym błędem było to, że uwierzyłem w swoje niewyczerpane moce. Wydawało mi się, że jestem specjalistą od wszystkiego. To mnie w końcu musiało doprowadzić do załamania i choroby. Wpadłem też w poważny nałóg. Wyszedłem z niego dzięki pomocy świetnego psychoterapeuty z Rzeszowa i księdza”, pisał Artur Ligęska w swojej książce Inna miłość szejka.
Zobacz także: Artur Ligęska spędził w emirackim więzieniu trzynaście miesięcy. Jak dziś wygląda jego życie?
Mimo okrucieństwa, jakie przeżył, że doświadczył także wielu pozytywów: „Nauczyłem się spędzać czas sam ze sobą, a przecież zawsze panicznie się bałem samotności. Czasami wręcz płaciłem za to, żeby ktoś ze mną spędzał czas. Zawsze za wszystkich płaciłem, zapraszałem do restauracji, na wakacje. To była choroba wynikająca z samotności. Dziś uświadomiłem sobie, że nic nie może mnie zaskoczyć ani zniszczyć. Dowiedziałem się o sobie bardzo wiele”, pisał w książce. Chciał zostać mówcą motywacyjnym. Dziś poinformowano o jego śmierci. Wiadomo jedynie, że martwego mężczyznę odnaleziono w jednym z mieszkań w Amsterdamie. Przyczyna jego śmierci nie jest znana.