Pod wpływem katechetki Antek Olszański zaczął się niepokoić swoją orientacją
„Byłem bardzo samotny, nie akceptowałem siebie”
Michał Olszański miał odwagę przyznać, że jego syn jest gejem. I chociaż ich relacje nie zawsze były dobre, to dziś obaj walczą o tolerancję dla środowisk LGBT. W rozmowie z Krystyną Pytlakowską, Antek Olszański opowiedział o tym, jak oswajał się ze swoją seksualnością. Rodzicom prawdę o sobie wyznał dopiero, gdy miał szesnaście lat... Musiał do tego dojrzeć.
Jak psychicznie oswoić się z innością?
Antek: To nie było trudne, bo zawsze miałem poczucie, że jestem inny. Ale miałem też świadomość, że w domu, w rodzinie jestem pod ochroną i nikt nie będzie mnie z powodu mojej orientacji prześladował.
Zanim rodzice dowiedzieli się, że jesteś gejem, to musiało być dla Ciebie trudne. Bo jak im powiedzieć, że jesteś LGBT, że się nie ożenisz, być może nie będziesz miał dzieci…
Michał Olszański: Antek miał duże wsparcie z naszej strony, a zwłaszcza ze strony mamy – mojej żony. Magda jest psychologiem, psychoterapeutką, więc wiedziała, że z Antkiem jest trochę inaczej. Jako dziecko chciał mieć Kena i prosił, żebyśmy mu tego Kena kupili.
Antek: To nie był Ken, tylko Barbie. Ale bawiłem się też matchboxami i budowałem tory samochodowe. Ale dziś wiem, że rodzicom mogło się wydać dziwne moje zainteresowanie lalkami. Nie miałem jednak poczucia, że to był dla nich jakiś problem.
Byłeś mały, mogłeś mieć zaburzoną świadomość swojej płci.
Antek: Tak daleko bym się nie posuwał – zawsze miałem pełną świadomość, że jestem chłopcem, nigdy nie chciałem być kobietą. Ale wiedziałem też, i to mając już pięć lub sześć lat, że moja seksualność różni się od seksualności kolegów.
Michał: Żartujesz! Pięcioletni chłopiec nie odczuwa jeszcze popędu płciowego.
Antek: Jakaś część mnie jednak wiedziała. Gdy oglądałem bajkę, działał na mnie książę, a nie królewna. Patrzyłem na tego księcia jak na obiekt adoracji. Myślałem: Jaki on jest fajny. A nie pomyślałem nigdy: Jaka piękna jest ta księżniczka. Pojawiło się to u mnie bardzo wcześnie. Ale kiedy dorastałem, robiłem się coraz starszy, miałem poczucie, że dzieje się ze mną coś niedobrego, że odbiegam od normy. Miałem już wtedy osiem, może dziewięć lat.
I gryzłeś się z tym, że podobają Ci się chłopcy?
Antek: No właśnie.
Michał: Ale dlaczego myślałeś, że coś z tobą jest nie w porządku? My nie wysyłaliśmy ci takich sygnałów.
Antek: To była dziwna sytuacja, uważałem, że my, jako rodzina, w ogóle jesteśmy inni.
Michał: Mówimy tu o latach 80. Pracowałem wtedy jako wychowawca w Szkolnym Ośrodku Socjoterapii „SOS” – to był szklany klosz, odgradzaliśmy się w nim od strasznej rzeczywistości stanu wojennego, a później szarego PRL-u. Bardzo kolorowa szkoła. Kadra nauczycielska i podopieczni zaczęli się w różny sposób przenikać. W pewnym momencie nasz dom stał się jakby świetlicą szkolną, zaczął funkcjonować trochę na wariackich papierach. Od rana do wieczora drzwi się w nim nie zamykały. Moi podopieczni często byli już dorośli, mieli problemy z narkotykami, przychodzili szukać pomocy. Każdy uważał, że do Olszańskich można wpaść na kawę i herbatę. A mnie ta atmosfera fascynowała, byłem nią zauroczony. Moja żona mniej.
(...)
Pod wpływem katechetki zacząłeś się niepokoić swoją orientacją?
Antek: Tak, to również. Potem od religii odszedłem, bo rodzice przeprowadzili się pod Piaseczno i tamtejszy kościół wydawał mi się straszny. Powiedziałem sobie: „Dość! Religia mnie nie interesuje”. Byłem w piątej klasie podstawówki.
Michał: I teraz rodzi się we mnie poczucie winy. Bo Antek był nieszczęśliwy, a ja tego nie wyczułem, zajęty zmianą pracy i mieszkania. Pamiętam, że kolegowałeś się tylko z jedną dziewczynką z naszej wsi. Męczyłeś się i cierpiałeś, nie sygnalizując nam, że nie chcesz takiego życia. Dopiero po dwóch latach podjęliśmy decyzję o zmianie szkoły na prywatną.
Siedziałeś w domu i myślałeś o tym, że jesteś gejem. To straszne.
Antek: Byłem bardzo samotny, nie miałem przyjaciół, nie akceptowałem siebie. Zmiana środowiska mnie dobiła. I to w momencie, gdy zacząłem siebie odkrywać. Nie miałem wzoru, nikogo, kogo chciałbym naśladować. I żadnego wsparcia.
W domu też nie?
Antek: Dom zawsze był ciepły i wiedziałem, że mnie chcą. Ale rodzicom ujawniłem prawdę o sobie, dopiero, gdy miałem 16 lat. Musiałem do tego dojrzeć.
(...)
Antek, a co z Twoją przyszłością?
Antek: Wiem, że ojciec chciał mieć wnuka, który przejmie nasze nazwisko. Ale to jest niemożliwe. Niestety, mój brat Janek ma dwie córki.
Michał: Może któraś z nich zostawi sobie nazwisko Olszańska. A z Antkiem już kilka razy rozmawialiśmy na ten temat, ale dzisiaj w tym kraju adopcja jest niemożliwa. A poza tym mój syn tego nie chce.
Antek: Może jednak prawo ulegnie zmianie. Twoje zdanie, tato, na pewno ma na to duży wpływ.
Michał: Bo jestem dziennikarzem i osobą publiczną? Ciekawe, jakie listy dostanę po tym wywiadzie? Ostatnio przyszło pismo od stowarzyszenia rodziców dzieci gejów: „My, rodzice… Panie Michale, dziękujemy panu…”.
Antek: Bardzo ważne jest, że mój ojciec, specjalista od spraw społecznych, pokazuje się ze mną publicznie. Na dowód, że może być normalnie, może być z miłością. Ze wsparciem, ciepłem i szacunkiem.
Chyba najważniejszy jest właśnie szacunek.
Antek: I tu nastała epokowa zmiana, bo nie odczuwam braku szacunku w żadnym środowisku. Tylko że ja żyję w Warszawie, gdzie nikt nie musi się ukrywać. Ale może i w Polsce jest postęp. Bo psy szczekają, a karawana idzie dalej. I jest nie do zatrzymania.
Co jeszcze w nowym numerze VIVY! 2/2019?
Urszula Dudziak i Bogdan Tłomiński o tym, jak nie bać się uczucia w dojrzałym wieku, żyć namiętnie i planować przyszłość. Michał i Antek Olszańscy. Znany dziennikarz miał odwagę wyznać, że jego syn jest gejem. Maja Frykowska: co się stało, że największa skandalistka show-biznesu zwróciła się do Boga? Sekrety Japońskiego Dworu. Po abdykacji cesarza Akihito dla Japończyków zacznie się nowa epoka… „Nudne i bezpieczne”? Może nie do końca, kilka werdyktów na Złotych Globach zaskoczyło.