„Każdego dnia tęsknię za mamą’’. Oliwia Bieniuk kończy dziś 15 lat! Zobaczcie ekskluzywne zdjęcia córki Ani Przybylskiej z sesji dla VIVY!
1 z 6
Córka Anny Przybylskiej i Jarosława Bieniuka kończy dziś 15 lat. Oliwia Urodziła się 18 października 2002 r. i jest pierwszym dzieckiem zmarłej aktorki. Anna Przybylska zbudowała już swój wymarzony dom z piłkarzem, a dla najbliższych była skłonna poświęcić wszystko. Miała przed sobą całe życie, szczęśliwą rodzinę i talent. Trzy lata temu przegrała walkę z rakiem trzustki. Osierociła trójkę dzieci. To one były dla niej priorytetem. I aktorka za wszelką cenę starała się chronić prywatność swoich pociech. W jednym z naszych wywiadów, mówiła: „Uważam, że wiele w życiu osiągnęłam. I mam tu na myśli moją rodzinę, moją najpiękniejszą rolę, jaką do tej pory zagrałam. Nigdy to, co stworzyłam zawodowo, nie dorówna temu, że jestem dumną matką trójki dzieci i że to są takie kochane dzieciaki”.
Anna Przybylska o córce
Dziś Anna Przybylska byłaby dumna ze swoich pociech. Oliwia próbuje swoich sił w modelingu, chłopcy są bardzo podobno do mamy. Szymon gra w piłkę, ma same piątki, a Jaś trenuje judo.
„Dojrzałam wraz z moją córką. Wraz z jej szkołą przyszła duża odpowiedzialność. Wszystko trzeba było planować pod kątem nauki. Wiele spraw wtedy przewartościowałam. Nie masz pojęcia, jakie to kształcące uczestniczyć tak aktywnie w dojrzewaniu własnego dziecka. (...) Chociaż Oliwia zachowuje się już wobec mnie bardzo po koleżeńsku. Gdy Jaś się urodził, stała się taka fajna, opiekuńcza. Kobieta po prostu. Relacje między moimi dziećmi zawsze mnie wzruszają. Rano wstają, całują się, śmieją", mówiła Krystynie Pytlakowskiej w 2011 roku.
W biografii aktorki jeden z fragmentów poświęcony jest córce Ani. Okazuje się, że Oliwia zadebiutowała na konferencji marki Astor jeszcze jako małe dziecko. Jak do tego doszło? Aktorka przez dziesięć lat była ambasadorką firmy. Spieszyła się na spotkanie z dziennikarzami. Towarzyszyła jej córeczka. Ponieważ Oliwia wciąż płakała i nie chciała zostać z opiekunką w hotelu, Ania postanowiła, że będzie jej towarzyszyć podczas konferencji prasowej. Dziewczynka została w garderobie pod opieką jednej z pracownic agencji. Gdy Anna odpowiadała na kolejne pytania dziennikarzy, Oliwia bawiła się grzecznie w garderobie. I w pewnym momencie wydarzyło się coś nieprzewidywalnego.
Zobacz też: „To symboliczne zakończenie żałoby po Ani”. Wzruszająca premiera książki „Ania. Biografia Anny Przybylskiej”
„Nagle drzwi sali na antresoli otwierają się i staje w nich Oliwka ze smoczkiem w buzi. Jak gdyby nigdy nic schodzi powoli po schodach, przechodząc przez salę jak największa gwiazda, a na koniec podbiega przytulić się do mamy, która bierze ją na kolana. Właśnie z tej konferencji opublikowano rekordową liczbę zdjęć”, czytamy w najnowszej biografii.
Co o macierzyństwie i dzieciach mówiła Anna Przybylska w naszych wywiadach? Czy zawsze marzyła o założeniu rodziny?
Zobacz też: Dziś rocznica urodzin Anny Przybylskiej. Co mówiła VIVIE! o rodzinie, miłości i macierzyństwie?
2 z 6
Anna Przybylska miała 23 lata, gdy w 2001 roku udzielała nam pierwszego wywiadu. Marzyła o dziecku. Jak wyobrażała sobie macierzyństwo?
„O dziecku. Strasznie chciałabym je mieć. Dotąd nie chciałam, ale teraz mam odpał na dzieci. Kiedyś tak było u mnie z psami, a dzieciaków nienawidziłam. A teraz… jestem na stacji benzynowej i widzę dziecko w nosidełku, biegnę chociaż go dotknąć. Ludzie myślą, że szalona albo porywaczka, a ja nie mogę się powstrzymać”.
—No to jak Pani tak bardzo chce, to pewnie będzie je miała?
To dobry moment — urodzę. Odchowam. Urośnie, a ja nadal będę młoda. Mój tata buł dużo starszy, gdy się urodziłam, miał 36 lat. Kiedy umarł, obiecałam sobie, że nigdy nie będę starą matką, bo nie dopuszczę do tego, by moje dziecko zostało kiedyś bez jednego z rodziców. Bo wiem, jakie to okropne, najgorsze, co może się przytrafić. Zostawia ślad w duszy na całe życie.
Zobacz też: Jarosław Bieniuk z dziećmi we wzruszającym teledysku. Tak pozowali VIVIE! EKSKLUZYWNE WIDEO
3 z 6
Co Anna Przybylska mówiła Krystynie Pytlakowskiej w 2012 roku o dzieciach i rodzinie?
Kiedy poznałyśmy się kilkanaście lat temu, do głowy mi nie przyszło, że będziesz matką wielodzietną. Taka urocza dziewczyna u progu kariery aktorskiej. Troje dzieci to nie za dużo?
Zawsze wiedziałam, że będę mieć dzieci, i to więcej niż jedno. Ale czasami się zastanawiam, skąd mam w sobie takie pokłady energii. Pamiętasz, jest taka fantastyczna scena w filmie „Poszukiwany poszukiwana” z Wojciechem Pokorą. On dostaje superfuchę w domu absolutnie zautomatyzowanym – sokowirówka, pralka, jeździ na krześle w kuchni, odbijając się od blatów. Ja też tak mam. Można sobie doskonale radzić, nawet mając troje dzieci, kiedy wszystko robią za nas maszyny.
– Ale maszyna za Ciebie dziecka nie wychowa.
Problemy stwarzamy sobie sami. Fundujemy dzieciom różnego rodzaju zadania, przenosimy na nie nasze ambicje, co budzi w nich niechęć do rodziców, żeby nie powiedzieć nienawiść. Nawet takie codzienne hasło: „Proszę umyć ręce”, gdy wracają ze szkoły, wzbudza bunt, bo dzieci najchętniej nie myłyby się w ogóle. A u mnie to jest wszystko do kwadratu, bo Jasio jeszcze za mały, żeby się buntować. Ale tak naprawdę troje dzieci to wcale nie jest za dużo. Jak już raz się zacznie, jak się posmakuje macierzyństwa, trudno z niego zrezygnować.
– Ale mogłabyś już trochę odpocząć. Oliwia i Szymon podrośli, a tu nagle pojawia się jeszcze Jasio. To była planowana decyzja?
Nie. Jasio był przypadkiem. Planowałam, że następne dziecko urodzę około czterdziestki. Takie „kryzysowe”, które pojawia się w chwili, gdy rodzice są już trochę sobą znużeni, kiedy ich życie zmienia się, bo dzieci nie potrzebują ich już tak na co dzień. Wtedy może okazać się, że niewiele mamy sobie do powiedzenia, że może nas pociąga już coś innego.
4 z 6
Anna Przybylska o macierzyństwie. Czego nauczyły ją dzieci?
– Kiedy jeszcze nie miałaś dzieci, wydawałaś się taka luzacka.
Ale ja jestem luzacka. W naszym domu nie ma hipokryzji, mówi się o wszystkim. Kiedy miał urodzić się Jaś, nie opowiadałam historii typu bocian i kapusta. Oliwia i Szymon wiedzieli, skąd się bierze dziecko. Bycie matką nie zawsze bywa kolorowe i cudowne. Starsze proszą: „Pobaw się z nami w chowanego”, a tutaj kolejny dzień ząbkowania i ja po prostu fizycznie nie mam siły, bo jestem tak niewyspana. Życie to sinusoida złych i dobrych rzeczy, a trójka dzieci oznacza, że trzeba zrezygnować z kolacji przy świecach, z tego romantyzmu we dwoje. Myślę sobie jednak: Anka, nie narzekaj. Byłam dziś na masażu w przychodni, do której przychodzi starsza pani mająca męża przykutego do łóżka i dwóch synów chorych na stwardnienie rozsiane. Robi zakupy i gotuje trzy różne posiłki, dla każdego coś innego, leczy się państwowo, bo ciągle brakuje pieniędzy. Takie sytuacje uczą pokory. Bo jakie ja mam prawo narzekać? Pod salon masażu podjeżdżam samochodem, płacę za ten masaż, uważając, że mam ciężki dzień, bo Jasio ząbkował.
– Twoja wrażliwość z każdym dzieckiem pogłębia się? Inaczej patrzysz na świat i na siebie?
Na pewno, ale przede wszystkim jestem coraz starsza. Kiedy miałam 15 lat, nie rozumiałam relacji mojej mamy z moją babcią. Z wiekiem coraz bardziej się do siebie zbliżały. Kiedy mama mówiła o swojej „mamunia”, irytowało mnie to. Czasami na mnie krzyknęła, czasami mną potrząsnęła, czasami rodzice się kłócili i ja to wszystko miałam im za złe. A teraz już wiem, że moja mama, mówiąc do swojej „mamuniu”, spłaca dług, który u niej zaciągnęła. Bo jej matka ją cierpliwie wychowywała, tak jak ja teraz cierpliwie wychowuję moje dzieciaki.
– Przechodziłaś wtedy najgorszy, zbuntowany okres?
Jak się ma naście lat, człowiek jest taki głupi. Ja nawet teraz jestem zbuntowana. Tyle rzeczy mnie irytuje. Najchętniej tupnęłabym nogą i zatrzasnęła drzwi, ale dzisiaj już nie mogę tego zrobić, bo muszę być odpowiedzialna. I nie można sobie pozwolić na przepychanki z partnerem: „ty idź”, „nie, to ty idź do niego”. Nie odsuniemy od siebie obowiązku.
– Razem wychowujecie dzieci?
Staramy się. Pierwsze dziecko mieliśmy dziewięć lat temu. Sami jeszcze byliśmy dziećmi. Jesteśmy dumni, że udało nam się przetrwać próbę czasu. Śmieję się z tych wywiadów, których kiedyś udzielałam, że tak mnie macierzyństwo rozczula, że mam rozpalone policzki. Były infantylne, śmieszne i urocze.
5 z 6
Jak macierzyństwo i dzieci wpłynęły na Annę Przybylską?
Kim się stałaś?
Dojrzałam wraz z moją córką. Wraz z jej szkołą przyszła duża odpowiedzialność. Wszystko trzeba było planować pod kątem nauki. Sama jakby stałam się uczennicą po raz drugi, biorąc udział w jej zajęciach. A poza tym przez całą jej drugą klasę przebywałyśmy razem, bo byłam w ciąży z Jasiem i więcej czasu spędzałam w domu. Wiele spraw wtedy przewartościowałam. Nie masz pojęcia, jakie to kształcące uczestniczyć tak aktywnie w dojrzewaniu własnego dziecka. Związałam się z jej koleżankami i ich rodzicami. Weszłam w jej świat. Byłam przede wszystkim matką, a aktorką tylko na pół etatu. I czerpałam z tego satysfakcję. Chcę być jak najwięcej z moimi dziećmi. Jarek czasami mówi: „Chodźmy do restauracji”. A ja: „Jak to do restauracji? A gdzie lekcje Oliwii? Późno skończyła zajęcia, na pewno ma coś zadane, jak wrócimy o 22., to położy się o 23. i rano nie wstanie”. Teraz myślę całkiem innymi kategoriami niż kiedyś.
– Dokonałaś takiego wyboru. Czy zdawałaś sobie sprawę, że zrezygnujesz z siebie?
Tak, dokonałam takiego wyboru. Nie wywrócę moim dzieciom życia do góry nogami z powodu jakiegoś serialu. Wiem, że nie pogodzę wszystkiego i wcale mnie to nie wyprowadza z równowagi. Nim się obrócę, Jasio pójdzie do przedszkola, Jarek skończy karierę i, mając ojca na pełny etat, będę mogła wrócić do pracy bez wyrzutów sumienia, że coś zaniedbuję. Ja już przy drugiej ciąży bardzo mocno ograniczyłam sprawy zawodowe, choć właściwie w każdej trochę pracowałam. To nie była więc alternatywa: grać czy urodzić dziecko.
6 z 6
Anna Przybylska o Oliwce
„Dojrzałam wraz z moją córką. Wraz z jej szkołą przyszła duża odpowiedzialność. Wszystko trzeba było planować pod kątem nauki. Wiele spraw wtedy przewartościowałam. Nie masz pojęcia, jakie to kształcące uczestniczyć tak aktywnie w dojrzewaniu własnego dziecka. (...) Chociaż Oliwia zachowuje się już wobec mnie bardzo po koleżeńsku. Kiedy robiliśmy test ciążowy, zapytała: „No i jak, dziecko będzie? Będzie! Oj, to szkoda”. Ale gdy Jaś się urodził, stała się taka fajna, opiekuńcza. Kobieta po prostu. Relacje między moimi dziećmi zawsze mnie wzruszają. Rano wstają, całują się, śmieją", mówiła Krystynie Pytlakowskiej w 2011 roku.