Reklama

Tomasz Kalita zmarł po heroicznej walce z glejakiem mózgu 16 stycznia 2017 roku. Były rzecznik SLD do końca walczył o zalegalizowanie w Polsce medycznej marihuany. O tym, jak wyglądały ostatnie dni jego życia, opowiedziała w wywiadzie jego żona Anna.

Reklama

Zobacz też: TYLKO U NAS! Anna Kalita w wywiadzie po śmierci męża: Nie chcę być do końca życia nieszczęśliwa

Zobacz też: Żona pożegnała Tomasza Kalitę: „To były najpiękniejsze lata mojego życia. Będzie mi go wiecznie brakować”

Zobacz też: Walkę Tomasza Kality z chorobą śledziła cała Polska. Tak opowiadał nam z żoną Anną o przezwyciężaniu życiowych trudności EKSKLUZYWNE VIDEO

Anna Kalita o śmierci i umieraniu Tomasza Kality

Anna Kalita wyznała, jak przejmujące były okoliczności śmierci byłego rzecznika SLD. Okazało się, że polityk niemal do ostatnich chwil nie wiedział, że lekarze podjęli decyzję o zaprzestaniu leczenia i przerwali chemioterapię.

Myślę o Tomeczku codziennie, wszystko mi się z nim kojarzy. Mam takie wspomnienie z ostatnich Wszystkich Świętych, że przytulamy się z chorym Tomusiem i oglądamy piękny dokument o hospicjum księdza Kaczkowskiego, który zmarł na takiego samego glejaka, co Tomuś. Oglądamy bardzo przejęci, nic nie mówiąc, i oboje wiemy, że to o nim. Niedawno mieliśmy rocznicę ślubu, potem przyjdą święta, następnie Sylwester. To w Sylwestra mu powiedziałam, że to już koniec i że umrze. Bo ja od lekarzy wiedziałam, a on nie. I nie wiedział, dlaczego przerwali chemioterapię. Pytał mnie: „Jak mnie dalej będą ratować?”. Więc w Sylwestra do śniadania otworzyłam wino musujące i powiedziałam mu, że go bardzo kocham, ale umrze, i to nie moja wina. Oboje płakaliśmy”, wspomina na łamach „Super Expressu”.

Zobacz też: Tomasz Kalita pośmiertnie odznaczony przez prezydenta

Anna Kalita o żałobie po Tomaszu Kalicie

Dodała także, że mimo upłynięciu od momentu śmierci 10 miesięcy, wciąż nie może przestać myśleć o ukochanym mężu.

Czas absolutnie nie leczy ran. Dopiero po jakimś czasie dociera do człowieka, że strata jest nieodwracalna. Że chociaż nie wiem co byśmy zrobili, ta osoba już nie wróci. Nie da się opisać tej tęsknoty, żalu, smutku. Mnie jest go ciągle szkoda, że tak cierpiał, że nie zrealizował swoich planów, że umarł. Nie mogę się z tym pogodzić”, zwierzyła się przejmująca Anna Kalita.

Czytaj też: „Nie wstydzę się, że jestem zależny od żony”. Były rzecznik SLD Tomasz Kalita opowiada VIVIE! o walce z rakiem

Reklama

Polecamy też: Siła miłości i nieustanna walka. Tak Anna i Tomasz Kalitowie opowiadali VIVIE! o związku i chorobie

Reklama
Reklama
Reklama