Anna Dymna swoją karierę aktorską zaczynała w latach 70. Statystki jej dogryzały, a za pierwsze role otrzymywała grosze
"Nikt nie walczył o moje stawki, producenci robili sobie ze mną, co chcieli"
Ponad pół wieku Anna Dymna zachwyciła widzów swoim talentem. Od tamtej pory zagrała w dziesiątkach filmów, seriali i spektakli teatralnych. Dziś poza imponującą karierą aktorską artystka znana jest ze swojej działalności charytatywnej i pomocy najbardziej potrzebującym. W najnowszym wywiadzie powróciła do wspomnień z początków swojej aktorskiej kariery i przyznała wprost: nie należały do najłatwiejszych.
Anna Dymna o początkach kariery aktorskiej
Na łamach programu „Podcasting. Jak będę duża, będę aktorką”, Anna Dymna opowiedziała o swojej drodze zawodowej, która w pewnym momencie skręciła w stronę działań charytatywnych. „Byłam se, grałam se. Teraz inni grają, a to przemija szybko. Nie mam żadnych złudzeń co do przemijania i co do tego, że ludzie mówią "To pani kurde żyje?", ale ja się im nie dziwię, no bo skąd mają wiedzieć”, powiedziała aktorka i prezeska Fundacji Anny Dymnej "Mimo Wszystko".
Zapytana o początki swojej aktorskiej ścieżki, Anna Dymna podkreślała, że rozwijanie tej kariery w okresie PRL-u wyglądało zupełnie inaczej, niż dziś. "Nie było agentów, co miało prawdopodobnie złe strony, bo nikt nie walczył o moje stawki, producenci robili sobie ze mną, co chcieli. Ja zawsze im mówiłam: proszę mi zapłacić tyle, ile możecie i uważacie, że możecie", mówiła w programie "Podcasting Aktorek".
Zobacz też: Ewa Szykulska mimo straty najbliższych jej osób, decyduje cieszyć się każdym dniem
Anna Dymna,25. Przegląd Filmowy "Kino na Granicy", 2 maja 2023
Anna Dymna o minimalnych stawkach za swoje pierwsze filmy
Jedną z pierwszych produkcji, w których wystąpiła aktorka, był film Tadeusza Konwickiego: "Jak daleko stąd, jak blisko" z 1971 roku. Anna Dymna była wówczas na trzecim roku studiów i żeby móc wziąć udział w zdjęciach, musiała wziąć urlop dziekański. Straciła rok, a za cały film otrzymała... 150 zł.
W produkcji miała grać trzy dni — ale wszystko udało się nagrać w jedną noc. W dodatku na planie spotkała się z mało przychylnymi docinkami na swój temat ze strony statystek. Podczas sceny balu, w której Anna Dymna grała u boku Andrzeja Łapickiego, podsłuchała następujący komentarz:
"Patrz, jaka gówniara, nic to nie umie, chude to takie jest jakieś, a tu jak se zagra z takim Łapickim, to se dom wystawi i samochód kupi", wspominała docinki aktorka. "A ja tak stałam i się zastanawiałam: może tam podejdę i powiem, że ja mam 150 złotych?", dodała.
Anna Dymna wyznała, że zawód początkującego aktora w latach 70. nie należał do najłatwiejszych m.in. przez wzgląd na minimalne płace. Dodatkowo warunki na planach zdjęciowych bywały mało komfortowe. "Nie było agentów. Płaciło się frycowe strasznie, jak się było młodym aktorem. Jakie kampery, jakie co. Jakbyście widziały, jak ja robiłam te wszystkie filmy kostiumowe, jak w tych perłach się stało pod drzewem, nie było gdzie usiąść. Nie było barobusów — jak sobie nie wziąłeś kanapki, to nic — czasem grochówkę przywozili na plan" — podsumowała.
Aktorka wskazała jednak kilka istotnych różnic, które jak przyznała, dzisiaj prawdopodobnie wpłynęłyby na dokładne rozważenie przez nią uprawiania tego zawodu. "Atmosfera była taka, że po pierwsze znałam całą produkcję, wszystkich. Rozmowy z reżyserem, próby", wymieniała. Według niej bycie aktorką dziś wiąże się naturalnie z innymi stawkami i większymi wygodami, ale brakuje z kolei tego połączenia z całą resztą planu. Anna Dymna wskazuje, że dziś aktor bywa odizolowany od całego procesu tworzenia dzieła, bo wszystkie komunikaty otrzymuje wyłącznie przez agenta. "Jesteśmy czasem ubezwłasnowolnieni", podkreśla aktorka. "Nie wiemy gdzie, nie wiemy co".
Czytaj również: Kamilla Baar szczerze o rozwodzie i nowej miłości. Zdradziła, czy planuje kolejny ślub
Anna Dymna, Kraków 1986 r.